Reklama

Siłownia jak drugi dom

Data:

- Reklama -

 

Na siłowni spędził ponad pół wieku. Trzy lata temu pokusił się o podsumowanie. Wyniki, które otrzymał, to dowód, że pasja, upór i samodyscyplina potrafią zdziałać cuda. Bo czy można spierać się o to z człowiekiem, który przerzucił 4 mln ton ciężaru i przebiegł 100 tys. kilometrów? Jerzy Łaniec, bo to o nim mowa, zdrowy styl życia próbował ostatnio zaszczepić uczestnikom akcji „Metamorfozy”.

Grunt do dobry plan

Jerzy Łaniec, choć jest zajętym człowiekiem, chętnie przystał na propozycję organizatorów akcji prozdrowotnej. Przyjął pod swoje skrzydła 8 osób, którym zależało na tym, by dobrze wyglądać już po dwóch miesiącach ćwiczeń. „Metamorfozy” były więc wyzwaniem również dla niego. Każdego z uczestników traktował indywidualnie, każdemu dopasował odpowiedni trening. Jak przekonuje – jest zadowolony z wyników wszystkich, choć doskonale widział, kto stara się najbardziej. 

Akcja zakończyła się pod koniec marca, niektórzy z jej uczestników nie porzucili siłowni i nadal można spotkać ich w „Oskarze”. To niewątpliwy sukces trenera – Jerzy Łaniec przez te kilkadziesiąt lat zdążył zaszczepić bakcyla u przedstawicieli kilku pokoleń kulturystów i nie tylko. Nie wszystkim starczyło jednak samozaparcia, by w postanowieniu wytrwać i trenować regularnie.

Wielu ze swoich podopiecznych Jerzy Łaniec nadal potrafi zaskoczyć. Kulturysta aktywność fizyczną promuje m.in. na PWSZ. Tam już nikt nie próbuje stawać w szranki z trenerem. Był taki moment, gdy cała grupa musiała zmierzyć się z Jerzym Łańcem. Trofeum, którym było szybsze zaliczenie zajęć sportowych, do rąk pretendentów przed czasem nie trafiło. Studentom wyszło to pewnie tylko na zdrowie.

50 lat ćwiczeń – na zdrowie

„Złoty wiek” na siłowni Jerzy Łaniec obchodził w 2009 roku. Od tego czasu nie zmieniło się aż tak wiele. W książce wydanej z okazji jubileuszu Łaniec opisał swoją fascynację treningiem, swój zapał, silną wolę, dietę. Podsumował też, że w ciągu tych 50 lat przepłynął 30 tys. km, przejechał rowerem kolejne 200 tys. km i wykonał 24 000 000 wznosów tułowia na „rzymskiej ławce”. To nie wszystko, warto wspomnieć, że przejechał kółkiem do ćwiczenia mięśni brzucha 10 000 000 razy, co daje około 30 tys. km. Jerzy Łaniec swoich wyczynów nie traktuje jako ekstremum. Nawet trzykrotne ukończenie Maratonu Pokoju w Warszawie było dla niego kolejnym sprawdzianem formy i wytrzymałości. 

Ktoś, kto na siłowni spędza 30 godzin tygodniowo, dodatkowo korzysta z sauny, biega, jeździ rowerem i uprawia niemal każdy możliwy sport, jest zahartowany. Jerzy Łaniec, co sam podkreśla – nie choruje. W wieku 64 lat czuje się świetnie. Wypad rowerem z Suwałk do Gołdapi nie stanowi dla niego najmniejszego problemu. Przepłynięcie kajakiem wokół jeziora Wigry zajmuje mu co prawda kilka godzin, ale wciąż jest przyjemnością. 

Jerzy Łaniec nawet w trakcie wakacji nie rezygnuje z ćwiczeń. Od wielu lat wyjeżdża do Włoch – na kilka tygodni, podczas których czas spędza z córkami i wnukami. Trenuje w zaprzyjaźnionej siłowni, gdzie przez jej stałych bywalców nazywany jest „Żelaznym Jurkiem”. 

Fot. Archiwum prywatne Jerzego Łańca oraz "Niebywałe Suwałki" i Marcin Marczak (w trakcie "Metamorfoz").

Ciąg dalszy artykułu w kolejnym numerze miesięcznika "Niebywałe Suwałki", który już niebawem będzie dostępny w sprzedaży.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij:

Reklama

Najczęściej czytane

Przeczytaj więcej
Powiązane

„Jemioła & Szwed” – mistrzowski występ na wesoło

Lato kojarzymy z odpoczynkiem, relaksem – w ten nastrój...

Sylwestrowa noc z muzyką

W ostatni wieczór roku, Suwalski Ośrodek Kultury zaprasza w...

Młodzi tancerze obsypani nagrodami – Studio Tańca RADOŚĆ po występie w Grecji

  Ich występ oczarował jury i publiczność - tak należy...