“Starówka” w swojej historii nie gościła gwiazdy o takiej energii co Dwayne Dopsie… A wszystko zaczęło się tak jak zawsze – niewinnie, bo od występu Rity Engedalen & Backbone. Spokojne i stonowane rytmy bluesowe niczym nie zapowiadały tego, co ma się dopiero wydarzyć.
Autor: Marcin Wasilewski
Zupełnie spontaniczne jam session z udziałem kilku rodzimych, jak i przyjezdnych wykonawców przekształciło się raptem w koncert Dwayne’a i spółki. Był to występ w niczym nie ustępujący temu plenerowemu, ale na nieco mniejszą skalę. Można powiedzieć, że publika oszalała od nadmiaru energii, która popłynęła ze sceny. Perkusista tak wczuł się w rolę, że nie wytrzymały jego pałeczki i koniecznie musiał posiłkować się „pożyczką” od jednego z poprzednich wykonawców.
Cały koncert zakończył się dopiero nad ranem, gdy słychać było jeszcze dźwięki muzyki płynące z ogródka letniego „Starówki”, w którym osoby zaangażowane w organizację Suwałki Blues Festival świętowały zakończenie wydarzenia.
Podsumowując, cały festiwal okazał się bardzo udanym przedsięwzięciem. Oby trwał jak najdłużej i nie stracił swego pierwotnego piękna. W przyszłym roku organizator mógłby przemyśleć sprawę oddzielnych biletów na każdy z wieczornych koncertów, gdyż możliwości teleportacji jeszcze nie wymyślono, a kwota 50 zł za wstęp na jeden koncert jest wygórowana. Taki „powrót do przeszłości” wyszedłby na pewno na zdrowie dla wszystkich.
Fot. Marcin Wasilewski
Organizacja zakończyła imprezę po 9.rano kiedy to zmęczenie wzięło górę nad rzeczywistością.