Posiłki, które nie spełniają norm żywieniowych – ze zbyt dużą zawartością białka i węglowodanów, a w ponad 85% również tłuszczów, brudne kuchnie, rosnący problem otyłości – tak wdrażane są programy zdrowego żywienia w szkołach. Sytuacja jest alarmująca.

Z kontroli przeprowadzonej przez inspektorów Najwyższej Izby Kontroli – również w województwie podlaskim – wynika też, że rodzice i uczniowie nie byli prawidłowo informowani o mogących powodować alergie substancjach lub produktach. Kontrola NIK wykazała, że rezygnacja z prowadzenia w szkole własnej kuchni wpływa na zmniejszenie liczby uczniów spożywających obiady w szkole, co ma również negatywny wpływ na kształtowanie wśród dzieci prawidłowych nawyków żywieniowych. W jednej z kontrolowanych szkół wprowadzono 10-minutową przerwę obiadową, w trakcie której w stołówce liczącej 90 miejsc wydawano obiady nawet dla 101 uczniów. W innej szkole obiady były wydawane już od godz. 9.00. Tak wczesne podawanie obiadu uczniom negatywnie wpływa na wyrobienie nawyku spożywania posiłków o odpowiedniej porze i zaburza prawidłowe przerwy pomiędzy poszczególnymi posiłkami. Delegaci NIK w kuchniach szkolnych znaleźli także zakurzone blaty robocze z resztkami żywności, niedomyte podłogi, brudne i oblepione tłuszczem wnętrze piekarnika, kamienny osad na powierzchni blatów w zmywalni naczyń, popękane ściany i sufity, ubytki w podłogach.

Otyłość lub niedowaga u co piątego ucznia

Niedawno opublikowany raport NIK dotyczy roku szkolnego 2015/2016, w którym odsetek uczniów z nieprawidłową masą ciała – z nadwagą i otyłością oraz z niedowagą – wyniósł aż 22 proc., czyli dotyczył co piątego dziecka.

W ciągu czterech lat (od 2012 do 2016 roku) wzrósł on o ponad pięć punktów procentowych. Chociaż w szkołach prowadzone były ogólnopolskie programy promujące zdrowe żywienie i działania edukacyjne kształtujące prawidłowe nawyki żywieniowe wśród uczniów, nie zatrzymały one tej niebezpiecznej tendencji. Skuteczność programów osłabiała m.in. dostępność niezdrowych produktów w części sklepików szkolnych, czy też podawanie uczniom w szkole obiadów niejednokrotnie przekraczających normy żywienia dla dzieci i młodzieży (ze zbyt wysoką zawartością białka, tłuszczów, węglowodanów oraz nadmierną ilością sodu).

Wiedzą, ale nie informują

NIK zwraca uwagę, że pomimo iż w objętych kontrolą szkołach corocznie prowadzono badania BMI (wskaźnik masy ciała), to żadna z nich nie przekazywała tych wyników do organu prowadzącego. W blisko połowie szkół wyniki te nie były w ogóle gromadzone ani analizowane.  Dlatego też, żadna z kontrolowanych gmin nie posiadała informacji o liczbie uczniów z nieprawidłową masą ciała.

W efekcie samorządy nie rozpoznawały potrzeb i problemów związanych z prawidłowym żywieniem dzieci. Wskazywały nawet, że tym obszarem zajmują się podlegające im ośrodki pomocy społecznej i szkoły. W ocenie Izby taka sytuacja uniemożliwiała ocenę, czy podejmowane działania są odpowiednie do aktualnych problemów, a także czy realizowane programy związane z prawidłowym żywieniem są skuteczne. Tymczasem, choć uzyskanie wiedzy na temat skali zaburzeń masy ciała wśród uczniów nie wynika z obowiązujących przepisów, wydaje się niezbędne dla prawidłowego określenia celów i zadań szkolnych programów wychowawczych oraz profilaktyki.

Z badań BMI przeprowadzonych przez pielęgniarki szkolne w 19 z 20 skontrolowanych szkół wynika, że liczba uczniów z nieprawidłową masą ciała systematycznie rosła. W ciągu czterech lat (od 2012 do 2016 roku) odsetek uczniów z nieprawidłową masą ciała zwiększył się o ponad pięć punktów procentowych, czyli z 16,8 proc. w roku szkolnym 2012/2013 do 22 proc. w roku szkolnym 2015/2016. Najszybciej wzrastał odsetek dzieci otyłych, mających nadmiar tkanki tłuszczowej występujący w stopniu zaawansowanym (wzrost o 3,3 proc.) oraz z nadwagą, mających nadmiar tkanki tłuszczowej występujący w stopniu umiarkowanym (wzrost o 1,5 proc.).

Realizacja programów żywieniowych

Wszystkie objęte kontrolą szkoły realizowały trzy podstawowe programy żywieniowe: „Mleko w szkole”, „Owoce i warzywa w szkole” oraz „Pomoc państwa w zakresie dożywiania”. W latach 2010-2015 koszt realizacji programu „Szklanka mleka”/„Mleko w szkole” wyniósł łącznie 885,8 mln zł, programu „Owoce w szkole”/„Owoce i warzywa w szkole” – 325,4 mln zł, a programu „Pomoc państwa w zakresie dożywiania” – ponad 5 mld zł.

NIK ocenia, że warunki organizacyjne w kontrolowanych szkołach nie zawsze sprzyjały osiągnięciu oczekiwanych efektów tych programów. Według oświadczeń rodziców, owoce i warzywa na terenie szkoły zawsze spożywało zaledwie 10 proc. uczniów, a mleko 12,5 proc. Pozostałe dzieci zabierały je do domu, często ich nie spożywając. Badania ankietowe, w którym udział wzięli rodzice uczniów klas I-VI pokazały, że nawyk codziennego spożywania mleka i przetworów mlecznych posiadało jedynie 56,7 proc., a owoców tylko 53 proc. uczniów szkół podstawowych.

Wszystkie skontrolowane szkoły przekazywały uczniom w ramach programu „Mleko w szkole” wyłącznie mleko, pomimo że program umożliwiał dostarczanie także jego przetworów (czyli twarogów i jogurtów). Ponadto Izba zwraca uwagę, że wzrasta liczba dzieci z nietolerancją laktozy. Z kontroli NIK wynika natomiast, że żadna ze szkół, nawet mając informacje o uczniach nietolerujących laktozy, nie skorzystała z możliwości zakupu mleka, które jej nie zawierało.

Formalnie w latach 2010-2015 tylko jedna gmina w Polsce (w 2012 r. – dwie) nie uczestniczyła w programie „Pomoc państwa w zakresie dożywiania”. NIK wskazuje jednak, że w tym samym czasie spadła liczba dzieci do 7 roku życia (o 11,3 proc.) oraz uczniów do czasu ukończenia szkoły ponadgimnazjalnej (o 9 proc.), korzystających z Programu i otrzymujących bezpłatny gorący posiłek. Najczęstszą przyczyną nieobjęcia dzieci dożywianiem była niechęć rodziców lub opiekunów do korzystania z tej formy pomocy.

Catering droższy niż szkolne obiady

W skontrolowanych szkołach posiadających własną kuchnię, lub korzystających z kuchni w innych placówkach, rodzice wykupywali obiady dla 53 proc. uczniów nieobjętych programem „Pomoc państwa w zakresie dożywiania”. Tymczasem w szkołach w których obiady dowoziła firma cateringowa obiady spożywało średnio tylko 25,3 proc. uczniów, czyli o połowę mniej, a tam gdzie kuchnię prowadził ajent  – zaledwie 7,8 proc.

Z kontroli NIK wynika, że organizacja obiadów przez ajenta lub firmę cateringową wiązała się ze znacznym wzrostem ceny posiłku, która była nawet ponad dwukrotnie wyższa od ceny w prowadzonej przez szkołę własnej stołówce. W ocenie Izby była to główna przyczyna rezygnacji rodziców z wykupywania dzieciom obiadów w szkole.

W części polskich gmin funkcjonuje wiele szkół posiadających własną kuchnię. Na przykład spośród 97 szkół, dla których organem prowadzącym było Miasto Białystok, własne kuchnie posiadało 81 placówek. Gmina ponosiła wszystkie koszty związane z przygotowaniem i wydawaniem obiadów, natomiast koszty produktów niezbędnych do przygotowania posiłku pokrywali rodzice.

Treść całego raportu można znaleźć na oficjalnej stronie Najwyższej Izby Kontroli.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj