Które z określeń jest poprawne? Które bardziej przekonujące? Na tyle, że skłania do dokładnego rozpoznania problemu i działania; do zmierzenia się z nim? Jaka jest siła oddziaływania tych określeń na ludzi? Iwona Sak w cyklu „Od zrównoważonego rozwoju do społecznej odpowiedzialności biznesu (CSR)”.
Autor: Iwona Sak, www.sztukarozwoju.pl
Już w 2002 roku amerykański doradca Frank Roberts wyjaśnił prezydentowi Bushowi znaczenie używania obu określeń: globalne ocieplenie kojarzy się z czymś katastroficznym; zmiana klimatu sugeruje coś bardziej stopniowego, co ma miejsce cały czas. Globalne ocieplenie budzi lęk bardziej, zmiana klimatu – mniej.
Od tego momentu administracja prezydenta Busha skutecznie zakazała używania zwrotu „globalne ocieplenie” konsekwentnie używając określenia „zmiana klimatu”.
Dzisiaj, 12 lat później, oba używane są przez media zamiennie. Ale czy powinny?
Każde z nich, użyte, wywołuje określoną, zupełnie różną reakcję. Oba są stosowane zamiennie przez media, polityków, czy też nas samych. Jednak dla ogółu społeczeństwa nie oznaczają tego samego. I jak wskazują badania przeprowadzone w latach 2012-2013 przez Uniwersytet Yale to, jakie określenie zostanie użyte przez jednostkę, zależy od jej przekonań politycznych, rasy, wyznania, pochodzenia, wieku. Opisując ten sam problem, ludzie używają zupełnie różnych emocji, określeń.
W Polsce nie prowadzi się badań w tym zakresie, dlatego też jako przykład posłużą wyniki uzyskane w USA. Wg Survey Study 2, November-December 2013, republikanie mocniej angażują się w temat, jeżeli używany jest termin globalne ocieplenie. Afroamerykanie i ludność USA pochodzenia hiszpańskiego jest bardziej skłonna uznać globalne ocieplenie jako bardzo złe zjawisko; afroamerykańska społeczność z kolei odbiera je jako szkodliwe dla ich rodzin w przyszłości. Amerykanie pochodzenia hiszpańskiego uważają, że globalne ocieplenie właśnie teraz przynosi szkody społeczności w Ameryce. Generacji X (31-48 lat) ) jest bliższe stwierdzenie, że globalne ocieplenie ma właśnie miejsce. Generacja Y (18-30 lat) jest prawie pewna, że będzie bardziej skłonna dołączyć do społecznych kampanii zobowiązujących przedstawicieli władzy do podjęcia działań w celu zredukowania globalnego ocieplenia niż do kampanii dotyczących zmniejszenia skutków zmian klimatu.
Wyniki badań wskazują, że użycie określenia „globalne ocieplenie” bardziej angażuje ludzi do działań.
„Globalne ocieplenie” jest silnie kojarzone z tym, że to właśnie dzieje się, tu i teraz; że nasza aktywność jest tego główną przyczyną. Kojarzy się większości z nas z ekstremalnymi zjawiskami, jak: wysokie temperatury, tornada, huragany, klęski powodziowe i jest połączone z większym publicznym rozumieniem, większym wsparciem dla działań jednostkowych jak i narodowych.
„Zmiana klimatu” natomiast jest wyrazem obawy o ten problem, zawiera osobiste podejście. Jest bardziej kojarzone ze zmianami pogody.
Oba pojęcia są mocno osadzone w naszych umysłach.
Językowe wybory nie tylko odzwierciedlają indywidualne wybory, ale także wpływają na realizowaną politykę. Ponieważ terminy, których używamy do opisu świata decydują o sposobie, w jaki go widzimy, ci, którzy kontrolują język, kontrolują też argumenty. A ci, którzy kontrolują argumenty, są bardziej skłonni bez żalu przełożyć przekonania na politykę.
Używanie pojęć: „globalne ocieplenie” i „zmiana klimatu” staje się coraz bardziej narzędziem polityki – nie mającym nic wspólnego z danymi naukowymi.
Globalne ocieplenie to coś innego niż zmiany klimatyczne. Dlatego nie powinno się ich używać zamiennie. Globalne ocieplenie to tylko jeden z przejawów zmian klimatu, ale nie jedyny. Zmiany klimatu t opojęcie znacznie szersze.