Referendum w sprawie likwidacji Straży Miejskiej w Suwałkach może kosztować nawet 224 tys. zł. Na linii Urząd Miejski – inicjatorzy referendum wrze.
Stanowisko Dariusz Wolskiego, pełnomocnika ds. referendum:
Inicjatorzy referendum ws. likwidacji Straży Miejskiej nie zgadzają się ze słowami rzecznika Urzędu Miasta w Suwałkach.
Zebrane prawie 3 tysiące podpisów poruszyły suwalczan oraz skłoniły rzecznika do sugestii, że ratusz zrobi wszystko by do referendum nie dopuścić. – Traktujemy poważnie nieprzychylne nastawienie niektórych urzędników i spodziewamy się prób odrzucenia wniosku oraz dyskredytowania inicjatorów referendum lub wolontariuszy. Mimo tych przeciwności, ogrom wsparcia jakie codziennie otrzymujemy od mieszkańców miasta oraz obowiązujące prawo daje nam wiarę, że pierwsze w Suwałkach tego typu referendum może się udać – mówi Dariusz Wolski, pełnomocnik referendum.
Ustawa z dnia 15 września 2000 r. o referendum lokalnym wraz z ustawą z dnia 5 stycznia 2011 Kodeksem wyborczym określają, iż w istocie prawo głosu w wyborach samorządowych w powiecie mają te same osoby co prawo głosu w referendum, obowiązują te same godziny głosowania, analogiczny jest sposób funkcjonowania komisji wyborczych i wymagania co do lokali. Wynika z tego, iż wystarczy wybrać, odpowiednio oznaczyć i przygotować dwa lokale wyborcze to znaczy dwa zamykane pomieszczenia w każdym dotychczas wykorzystywanym do tego celu budynku np. dwie klasy w szkole i głosowanie może się odbyć.
Podobna sytuację mieliśmy w regionie, gdy 20 maja 2007 r. odbyło się referendum ws. obwodnicy Augustowa, łączone z również z wyborami samorządowymi (przedterminowymi do sejmiku województwa).
Koszt referendum z wyborami dla suwalczan będzie znacząco niższy, gdyż organizacja referendum z wyborami eliminuje koszt ponownego dotarcia mieszkańców w innym terminie oraz ograniczy koszty kampanii informacyjnej i daje pewność że referendum osiągnie wymaganą dla ważności, 30% frekwencję.
Sumując, organizacja głosowania w referendum lokalnym razem z wyborami samorządowymi jest w pełni możliwa. „Ideą „referendum” jest zwiększenie wpływu mieszkańców na miejskie wydatki. Głównymi korzyściami płynącymi z „referendum” są natomiast: budowanie poczucia współdecydowania i odpowiedzialności, za to, co dzieje się w najbliższym otoczeniu oraz rozwijanie dialogu społecznego”. Jest to cytat ze strony Suwalskiego Budżetu Obywatelskiego 2015, czyli akcji w której wystarczy 15 podpisów by zainicjować inwestycję rzędu nawet 700 tysięcy w Suwałkach – tylko sformułowanie budżet obywatelski zastąpiliśmy słowem referendum.
Problem stanowi niechęć niektórych urzędników do tej konkretnej inicjatywy mieszkańców. Bo jak inaczej ocenić sytuację w której 3 tysiące podpisów poparcia próbuje się ignorować?
Stanowisko Jarosława Filipowicza, rzecznika prasowego Urzędu Miasta w Suwałkach:
Staram się nie polemizować z „argumentami” jakie pojawiają się w mediach na temat referendum, ale ponieważ zostałem niejako „wyrwany do odpowiedzi” pragnę przekazać kilka ważnych informacji o referendum.
Nie rozumiem skąd zarzuty w sprawie nieprzychylnego nastawienia „niektórych” urzędników do referendum. Powiadomienie o zamiarze wystąpienia z inicjatywą przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania Straży Miejskiej w Suwałkach wpłynęło do Urzędu Miejskiego 11 sierpnia 2014 roku i o tym fakcie oraz o liczbie mieszkańców Suwałk uprawnionych do głosowania,pełnomocnik ds. referendum został niezwłocznie pisemnie poinformowany. I na tym etapie wszystkie czynności urzędowe się kończą, o czym mówi Ustawa z dnia 15 września 2000 r. o referendum lokalnym.
Działania związane z informowaniem o referendum i zebranie podpisów 10% mieszkańców Suwałk uprawnionych do głosowania( 5 456 osób) leży w wyłącznej gestii inicjatorów referendum. To jedna sprawa.
Inicjatorzy referendum starają się ciągle udowodnić że, referendum może odbyć w tym samym czasie co wybory samorządowe i nie będzie problemu z zapewnieniem podwojonej (74) liczby lokali wyborczych. Cytuję: Wystarczy np. otworzyć w szkole dwie klasy i już mamy dwa lokale wyborcze. I tutaj rację ma pełnomocnik ds. referendum. Ale nie do końca, w Suwałkach jest 37 lokali wyborczych i to nie tylko w placówkach oświatowych, które podlegają miastu. Lokale obwodowych komisji wyborczych zlokalizowane są też w: budynku NOT-u i Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, Klubie Wojskowym 14 Suwalskiego Dywizjonu Artylerii Przeciwpancernej, siedzibach suwalskich spółdzielni mieszkaniowych, Areszcie Śledczym w Suwałkach, Szpitalu Wojewódzkim im. dr Ludwika Rydygiera w Suwałkach oraz Specjalistycznym Psychiatrycznym Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Suwałkach. I tutaj „wygospodarowanie” drugiego lokalu nie będzie takie łatwe. Decyzja zależna jest od szefów tych placówek.
Kolejne sprawa to mówienie ludziom nieprawdy, wmawianie , że w przypadku referendum, które przeprowadzone będzie w tym samym dniu co wybory samorządowe odbędzie się prawie „bezkosztowo”. Bądźmy uczciwi wobec mieszkańców. Przecież trzeba opłacić z budżetu miejskiego członków 37 dodatkowych obwodowych komisji wyborczych i jedną miejską do spraw referendum, łącznie 386 osób którym trzeba wypłacić diety w wysokości 124 020 zł, wydrukować 54 560 kart do głosowania, zakupić nakładki brajlowskie na karty do głosowania, to prawie 150 tysięcy złotych. Należy też wyposażyć siedziby komisji w sprzęt biurowy, godła państwowe, parawany, szyldy, urny . Według Państwowego Biura Wyborczego wyposażenie jednego lokalu wyborczego to około 2 tysiące złotych. Przy 37 nowych lokalach wyborczych to koszt 74 tysięcy złotych. Łącznie szacunkowe koszty referendum to około 224 tysiące złotych. Należy podkreślić iż ww. kwota to w 100% wydatek z budżetu Miasta Suwałk.