
Widowiskową realizację „Skrzypka na dachu”, której premiera miała miejsce pod koniec września w Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku, obejrzało już ponad 10 tys. osób. W tej wersji opowieści o społeczności niewielkiej Anatewki sporo jest humoru i zaskakujących interpretacji.
Historia Tewjego Mleczarza miała już wiele odsłon – święciła triumfy na deskach Broadway’u i zachwycała kolejne pokolenia publiczności w kinie. W XIX wieku Szolem Alejchem napisał powieść, którą wielu po nim tłumaczyło na język obowiązujący w różnych dziedzinach sztuki, wykorzystujących odmienne kanały przekazu. „Skrzypek na dachu”, choć odwołujący się do czasów carskiej Rosji, życia w biednym miasteczku zamieszkiwanym przez społeczność żydowską i rosyjską, nadal ma wymiar uniwersalny. Ten uniwersalizm próbował wydobyć reżyser białostockiego spektaklu, Roberto Skolmowski, do niedawna jeszcze związany z Operą i Filharmonią Podlaską w Białymstoku.

„Skrzypek na dachu” rozpoczyna się muzyczną „Tradycją”, tyle że na deskach OiFP w Białymstoku „Tradycję” wyśpiewują chórzyści na tle… współczesnych budynków amerykańskich. Amerykański sen jeszcze w musicalu powróci. Po wygnaniu Żydów z Anatewki część z nich wyjeżdża do Krakowa, Warszawy, Jerozolimy, a część wyrusza za ocean. Diaspora przyjmuje tu nieco zaskakującą formę. W pewnym momencie spektaklu na scenie pojawia się nagle statek, mający rozpocząć exodus bohaterów z Anatewki, wokół którego pływają barwne i błyszczące ryby. Czy to już kicz, czy żywa zapowiedź kraju dostatku? Chwilę wcześniej Gołda (w tej roli znakomita Karolina Kuklińska – w spektaklu w dn. 11 października) żywą reakcję swoich córek kwituje stwierdzeniem: Dzieci, zachowujcie się przyzwoicie, jeszcze nie jesteście w Ameryce.

Autorem scenografii widowiska trwającego trzy godziny (z przerwą) jest Paweł Dobrzycki. On też zaprojektował kostiumy, które wykonane zostały przez zespół OiFP pod okiem producentki – Anny Jakubowskiej. Paweł Dobrzycki jest nie tylko scenografem teatralnym, ale też architektem, malarzem i pedagogiem. Stworzył ponad 280 realizacji scenograficznych w teatrach dramatycznych i operowych w kraju i za granicą (Anglia, Niemcy, Rosja, Grecja, Izrael). Do najbardziej spektakularnych prac z ostatnich lat należą: „Lady Makbet” D. Szostakowicza w Teatrze Opery i Baletu w Nowosybirsku oraz polskie, autorskie wersje scenografii do „Upiora w operze” w Teatrze ROMA w Warszawie oraz do „Shreka” w Teatrze Muzycznym w Gdyni.

To właśnie on jest pomysłodawcą „tańczących domów”, które mieszkańcy Anatewki noszą na plecach i wirujących macew w scenie z wizją senną. Pomysłowym rozwiązaniem scenicznym jest karczma „wtaczająca się” na plecach dwóch jej stałych bywalców, zasypiających pod jej drzwiami chwilę później. Na jej dachu Tewje i Lejzor „dobijają targu”. Ciekawie przemyślana scenografia wzbogacona jest materiałami multimedialnymi, podkreślającymi klimat i zwroty akcji w poszczególnych etapach historii.
Publiczność białostockiej Opery i Filharmonii na „Skrzypka na dachu” reaguje z entuzjazmem. Skąd ten wniosek? W rezerwacji czeka ponad 5 tys. biletów na ten musical, a dotychczas odbyło się 14 spektakli „Skrzypka”. Białostocka wersja z libretto Josepha Steina, według opowiadań Szolema Alejchema za specjalnym zezwoleniem Arnolda Perla, nie została w żadnej mierze skrócona. Artystom na scenie towarzyszą chóry. Muzykę na żywo wykonuje Orkiestra Opery i Filharmonii Podlaskiej.
Sprawdź, kiedy odbędą się kolejne przedstawienia SKRZYPKA NA DACHU w OiFP w Białymstoku.