Dane z USA znowu rozczarowały. Status quo w polityce pieniężnej. Złoty wciąż niestabilny, EURUSD tylko przejściowo w górę. Polski rynek stopy procentowej zyskuje dzięki danym z amerykańskiego rynku pracy. Dzisiaj czeska produkcja przemysłowa.
Źródło: Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK, Departament Analiz Ekonomicznych
Nastrój na globalnym rynku był od początku piątkowej sesji niezbyt dobry. Czekając na dane z rynku pracy USA inwestorzy wycofywali się z rynków akcyjnych, pod lekką presją były także obligacje i waluty CEE, a główne pary walutowe były stabilne. Zmiana zatrudnienia poza rolnictwem w amerykańskiej gospodarce mocno rozczarowała (na takie ryzyko wskazywał opublikowany dwa dni wcześniej raport ADP), a dodatkowo stopa bezrobocia wbrew oczekiwaniom nie spadła. W reakcji na te dane ceny akcji pogłębiły spadki, rentowności obligacji obniżyły się, a dolar osłabił się przejściowo do euro.
Kurs EURUSD rósł delikatnie od początku dnia, ale dynamika zmian była niewielka, bowiem inwestorzy czekali na dane z USA. Odczyt znacznie gorszy od oczekiwań spowodował gwałtowny wzrost do ok. 1,15 z 1,142, ale równie szybko kurs skorygował do 1,14, aby w kolejnych godzinach sesji wahać się blisko poziomu tuż sprzed publikacji danych. W tym tygodniu niewiele jest publikacji ważnych wskaźników, ale wypowiadać się będzie sporo członków FOMC. Ich komentarze z poprzedniego tygodnia były dość jastrzębie (nie wykluczali podwyżki stóp w czerwcu), ale po ostatnich danych sądzimy, że ton najbliższych opinii będzie już wyraźnie bardziej wyważony. Ograniczona reakcja rynku na piątkowy odczyt z USA sugeruje jednak, że potencjał do dalszej aprecjacji euro jest niewielki.
Kurs EURPLN wzrósł w piątek do 4,435 niwelując poranny ruch w dół wywołany spekulacjami nt. planów odnośnie walutowych kredytów hipotecznych. Na koniec dnia kurs wrócił w okolice 4,41, ale też tylko na chwilę po zakończeniu sesji odbił w górę do 4,43, a dziś rano jest nieco powyżej 4,42. USDPLN pozostał tymczasem stabilny blisko 3,87. EURHUF wzrósł tymczasem do prawie 314 z 312,5, a USDRUB wahał się nieco powyżej lokalnego minimum wskutek spadku cen ropy. W tym tygodniu najważniejsze wydarzenia dla złotego będą miały miejsce w piątek. Do tego czasu nie spodziewamy się istotnych wydarzeń, choć dzienne wahania w mogą pozostać wyraźne – ostatnie dni pokazały, że w oczekiwaniu na decyzję Moody’s byle pretekst wystarczy by rozchwiać nastrojami na rynku.
Na krajowym rynku stopy procentowej rentowności i IRS spadły o 2-4 pb do czego przyczyniły się kolejne wyraźnie słabsze od oczekiwań dane z USA. W rezultacie, 10-letnia rentowność spadła poniżej 3,10%, 5-letnia zbliżyła się do 2,20%. 10-letni IRS obniżył się tymczasem poniżej 2,40%. Na koniec tygodnia zyskały też obligacje innych państw europejskich, ale w skali mniejszej niż dług krajowy. Piątkowa decyzja RPP o utrzymaniu stóp procentowych bez zmian była zgodna z oczekiwaniami. Ponadto, komunikat po posiedzeniu nie uległ dużym zmianom. Rada spodziewa się, że po zaskakująco mocnym wzroście gospodarczym w Polsce w IV kw. 2015 r. (4,3% r/r), w I kw. 2016 r. można oczekiwać pewnego spowolnienia, ale będzie ono zapewne tymczasowe. W kolejnych kwartałach bank centralny spodziewa się stabilnego i solidnego wzrostu, wspieranego głównie przez konsumpcję prywatną. Prezes NBP Marek Belka powiedział podczas konferencji, że ostatnie słabsze dane z gospodarki nie zmieniły poglądów RPP na politykę pieniężną i nie zwiększyły jej skłonności do obniżania stóp. Co więcej, Eryk Łon, który wcześniej należał do członków RPP sugerujących możliwość obniżek stóp jeśli wzrost gospodarczy spowolni powiedział, że obecnie nie widzi żadnych zagrożeń, które uzasadniałyby poluzowanie polityki pieniężnej. Nasze prognozy pozostają bez zmian – sądzimy, że obniżki stóp mogłyby mieć miejsce tylko w przypadku silnego osłabienia dynamiki PKB lub znacznego umocnienia złotego, co nie jest jednak naszym scenariuszem bazowym. Dlatego dalej sądzimy, że stopy NBP pozostaną niezmienione w najbliższych miesiącach.
Wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki powiedział dziś rano w TNV24BiS, że obniżenie wieku emerytalnego jest „twardym zobowiązaniem przedwyborczym” i „na pewno będzie nas na to stać”. W sobotę podobna deklaracja padła też ze strony Jarosława Kaczyńskiego w czasie czatu na Facebooku – wg prezesa PiS obniżenie wieku emerytalnego do 60/65 lat powinno wejść w życie od 2017 roku. Naszym zdaniem obniżenie wieku emerytalnego to bardzo zły pomysł, nie tylko z punktu widzenia kosztów fiskalnych, ale głównie dlatego, że może znacząco ograniczyć potencjał wzrostowy polskiej gospodarki – w najbliższych latach brak wolnych rąk do pracy może się stać głównym hamulcem rozwoju gospodarczego.
Najważniejszym wydarzeniem tego tygodnia będzie decyzja Moody’s (w piątek 13-tego!). Analizując cztery główne czynniki wpływające na rating agencji, „fundamenty gospodarcze” i „siła fiskalna” powinny być naszym zdaniem neutralne (ten pierwszy nawet pozytywny). W przypadku „siły instytucji” jest ryzyko w dół, choć rządy prawa mają tu wagę tylko 1⁄4. W końcu jeśli chodzi o „podatność na szoki” (w tym polityczne, w sektorze bankowym) ocena może być negatywna w związku z ryzykiem związanym z kredytami walutowymi.
Oczekujemy, że agencja zmieni perspektywę ratingu na negatywną, ale pozostawi rating bez zmian. Jeśli nasze założenie się sprawdzi, widzimy szansę na umocnienie polskich aktywów (EURPLN i 10-letni spread do Bunda w dół). Na koniec tygodnia poznamy też sporo danych z kraju (m.in. inflację, wstępny PKB), ale ich znaczenie będzie zapewne mniejsze (potwierdzą pogłębienie deflacji w kwietniu i dość solidny wzrost gospodarczy).