Tak o prof. Eugeniuszu Iwańcu podczas jubileuszowego wieczoru w Muzeum Okręgowym w Suwałkach powiedział jeden z gości spotkania. Eugeniusz Iwaniec, prócz olbrzymiej wiedzy, dysponuje też największym w Europie zbiorem archiwaliów – fotografii i nagrań dotyczących starowierów z Mazur i Suwalszczyzny.
Autor: Iwona Danilewicz
O jego zbiorach, w tym o kilku tysiącach fotografii przekazanych Muzeum Okręgowemu w Suwałkach, pisaliśmy w artykule: Obrazki świata, którego już nie ma. Kilkaset negatywów fotografii staroobrzędowców trafiło do suwalskiego Muzeum Okręgowego.
Jubileusz 85-lecia Eugeniusz Iwańca odbył się w środę, 26 października w dawnej Resursie Obywatelskiej w Suwałkach. Spotkaniu towarzyszyła prezentacja okolicznościowego wydawnictwa „Oblicza chrześcijaństwa wschodniego” pod redakcją Stefana Pastuszewskiego i Krzysztofa Snarskiego. Muzeum Okręgowego w Suwałkach od 10 lat współpracuje z badaczem kultury staroobrzędowców. Efektem tej współpracy była między innymi wystawa „Starowierski świat” z 2010 r. z fotografiami autorstwa prof. Iwańca.
Profesor, o czym wspominał podczas spotkania, z racji aktywnego trybu życia (był lekkoatletą, a jego koronną dyscypliną był bieg przez płotki na 400 m), nadal jest w dobrej kondycji, ale w czasach, gdy przyjeżdżał na Suwalszczyznę i Mazury – do wsi starowierów, w których często nie było prądu i nie kursowały tam autobusy – aby przyspieszyć czas podróży, przebiegał poszczególne odcinki. Zapał sportowy przełożył się w jego przypadku na zapał do zbierania informacji o staroobrzędowcach. O książkach profesora powiedziano nawet, że są jak dobre wino – im starsze, tym cenniejsze. Dostępne są w bibliotekach w Polsce i Europie.
Eugeniusz Iwaniec urodził się na Polesiu (w Kosowie na obecnej Białorusi), trochę ponad 2 km od domu Tadeusza Kościuszki. Tradycje patriotyczne wyniósł z domu. Wspomina, że w dorosłość musiał wkroczyć bardzo szybko – jego uniwersytetem była wojna. Temat staroobrzędowców pojawił się w jego życiu przypadkiem. W zgłębianiu tradycji pomogła mu znajomość języka rosyjskiego, w dokumentacji – pasja fotograficzna.
Od najmłodszych lat interesuje się fotografią. Mąż jego ciotki – Józef Szymańczyk był wziętym kosowskim fotografem. E. Iwaniec, odwiedzając ciotkę, miał możliwość zapoznania się fotografiami Polesia, sprzętem i ówczesną techniką fotograficzną (Krzysztof Snarski o prof. Eugeniuszu Iwańcu).
Na Suwalszczyznę i Mazury E. Iwaniec zaczął przyjeżdżać w latach 60. XX w. W pamięci badacza utrwaliło się wyjątkowe spotkanie w Wodziłkach: Pewnego razu przychodzę ja do molenny, patrzę, że otwarta, ale tak od razu nie wchodzę, tylko do przedsionka. Widzę o. Łazar przygotowuje się do modlitwy. W pewnym momencie odwraca się i mówi do mnie „Jak się cieszę, synu, że ty tu przyszedłeś. Samemu modlić się nieswojo. – Ale ja przecież nie jestem staroobrzędowcem – powiada E. Iwaniec. – Nie szkodzi. Stój, a ja będę modlił się za tych, co nie mogli przyjść, co są chorzy lub niedołężni, za wszystkich wiernych”.
Łazar Nowiczenko pozwala E. Iwańcowi nagrywać całe nabożeństwo i owo nagranie jest prawdopodobnie jedyną formą utrwalenia głosu nastawnika z Wodziłek. Oprócz taśm z nabożeństwa badacz z czasem zdobywa od nastawnika i jak innych staroobrzędowców bezcenny materiał dźwiękowy, przede wszystkim tzw. wiersze duchowne, a także unikatowy zbiór fotograficzny. Pozyskane źródła stanowią podstawę materiałową do przygotowania tak zwanych dużych artykułów naukowych, publikowanych w „Rocznikach Białostockiego Towarzystwa Naukowego (Krzysztof Snarski o prof. Eugeniuszu Iwańcu).
Warto wspomnieć też o tym, że zainteresowanie Eugeniusza Iwańca starowierami, przełożyło się także na wątki obecne w literaturze. W jubileuszowej publikacji pisze o tym Michał Głuszkowski, w artykule „Prace Eugeniusza Iwańca jako inspiracja dla literatów”.
Dzięki westernom Polacy więcej wiedzą o mieszkających w Ameryce amiszach niż o związanej od XVII w. z polską historią mniejszością etniczno-wyznaniową, jaką są staroobrzędowcy. Trudno o medium bardziej działające na wyobraźnię i świadomość współczesnego człowieka od kina, dlatego też dla wielu z nas żyjący w Polsce starowiercy będą grupą bardziej egzotyczną niż konserwatywni protestanci zza oceanu. Skoro nie powstał do tej pory film fabularny o staroobrzędowcach z Mazur lub Suwalszczyzny, pozostaje poszukać ich obecności w innych mediach docierających do masowego odbiorcy. Najlepiej znane są chyba teksty reportaży autorstwa Melchiora Wańkowicza i Jędrzeja Giertycha. Zapiski z podróży Wańkowicza po Prusach Wschodnich w poszukiwaniu polskości pt. Na tropach Smętka to jedna z najbardziej rozpowszechnionych książek tego znakomitego pisarza. Jednak obecność staroobrzędowców na jej kartach jest raczej symboliczna: Wańkowicz poświęcił im zaledwie kilka stron, a oni sami zapamiętali mu głównie „capie bródki”, które przedstawił jako jeden z ich najważniejszych atrybutów. Głuszkowski wymienia jeszcze książkę Zbigniewa Nienackiego „Pan Samochodzik i Niewidzialni”, której akcja rozgrywa się na Mazurach, w Wojnowie. Podobnie jak „Rzeka ludzi osobnych” Katarzyny Enerlich (powieść wydana w 2016 r.).
W trakcie spotkania prof. Eugeniusz Iwaniec wspomniał również o niebagatelnej roli staroobrzędowców na Suwalszczyźnie w budowaniu dróg i karczowaniu lasów. Więcej informacji zawartych jest w publikacji „Z dziejów staroobrzędowców na ziemiach polskich XVII–XX w. Od roku 2010 trwają prace przygotowawcze do opublikowania drugiego, uzupełnionego i poprawionego wydania tej najważniejszej książki E. Iwańca.
Jubileuszową publikację „Oblicza chrześcijaństwa wschodniego” z tekstami wielu autorów – w językach polskim i rosyjskim – można nabyć w Muzeum Okręgowym w Suwałkach.
Fot. Niebywałe Suwałki – Marcin Tylenda oraz Wojciech Otłowski – www.wojciech-otlowski.pl