Reklama

Premiera w Teatrze Dramatycznym: Balladyna byłaby dziś celebrytką (recenzja)

Data:

- Reklama -

Ironiczna antybaśń napisana przez Juliusza Słowackiego, a wyreżyserowana przez Katarzynę Deszcz przenosi widza Teatru Dramatycznego w Białymstoku do współczesnego studia filmowego kierowanego przez Goplanę, już nie królową fali, ale „królową” na fali. Bo na fali chcą być teraz wszyscy – z Balladyną na czele.

Autor: Iwona Danilewicz

„Balladyna”, której premiera miała miejsce w sobotę, 25 lutego w Teatrze Dramatycznym im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku to trzecia realizacja tego (anty)dramatu w karierze Katarzyny Deszcz. Białostocka publiczność „rękę” Deszcz już zna z poprzednich sztuk: „Pięć kilo cukru”, „Romeo i Julia”.

W uwspółcześnionej wersji dramatu Juliusza Słowackiego reżyser zdecydowała się na wprowadzenie skrótów, pozostawiając tekst w wersji wiernej oryginałowi. Opowieść nie jest jednak prowadzona chronologicznie.

Na niemal pustej scenie – nie na tronie, ale na zwykłym krześle zasiada Balladyna (w tej roli Justyna Godlewska-Kruczkowska) nie w bogatej, strojnej sukni (choć i w takiej można ją zobaczyć), ale w czarnej garsonce. Zanim jednak przemówi: „Będę czym dawno byłabym, zrodzona pod inną gwiazdą”, usłyszymy fragment listu dedykacyjnego do Krasińskiego: „Wychodzi na świat Balladyna z ariostycznym uśmiechem na twarzy, obdarzona wewnętrzną siłą urągania się z tłumu ludzkiego, z porządku i z ładu, jakim się wszystko dzieje na świecie”. Tu się wszystko zaczyna.

Jak zapowiadała reżyser – ta „Balladyna” na pewno nie będzie muzealna, na pewno nie koturnowa. I taka nie jest. Poszczególne sceny równie dobrze mogłyby być odcinkami telenoweli powstającej w studiu telewizyjnym, w którym rządzi Goplana, w modnym outficie przez współczesne szafiarki określanym mianem total look. Jej asystenci to oczywiście Skierka i Chochlik, którzy za pomocą obrazu i dźwięku reżyserują kolejne części serialu o sławie, bogactwie, zdradzie i morderstwie.

Serial taki zapewne szybko zyskałby popularność, a Balladyna zostałaby celebrytką. Dziś każdy może zostać przecież ekspertem albo gwiazdą lub jednym i drugim. Nie tak dawno z pierwszej strony brukowca zerkała na czytelnika matka Madzi z Sosnowca, siedząca na koniu i przekonująca o potrzebie realizacji własnych marzeń i pasji.

Po swoje marzenia sięga przecież i Balladyna. Nie zawaha się zabić siostry, zabić kochanka, z którym spodziewa się dziecka, odtrącić matki, nie zawaha się wydać wreszcie wyroku śmierci na samą siebie – przy wtórze braw aktorów i publiczności. Aplauz, aplauz, aplauz miga na ekranach trzech telewizorów znajdujących się w teatralnym studiu filmowym. Prawie jak w talk show.

Kreacja nierzeczywistej rzeczywistości w „Balladynie” raz przenosi publiczność do niby-współczesności, a raz do czasów niby-minionych. Do ubogiej chaty – za Pustelnika radą – przybywa rycerz poszukujący żony bez skazy, wiernej i uczciwej. I tak bliskie spełnienia jest marzenie Balladyny, Aliny i Wdowy o dostatnim życiu. Marzenie, które Balladyna chce zrealizować tylko dla siebie. Dziewczyna z ludu chce bogactw i księcia z bajki, jest żądna sławy i władzy. Zrobi wszystko, by po to sięgnąć. Napisana przez Juliusza Słowackiego w 1834 roku „Balladyna” jest zaskakująco aktualna.

W białostockiej „Balladynie” Katarzyna Deszcz wraz z zespołem wprowadziła interesujące rozwiązania sceniczne. W tej sztuce Goplana, która u Słowackiego jest jak „Bańka z kryształu, którą wichry z błękitu fali i barwami kwiatu maluję zorze…”, gdy nudzi się w studiu, pali papierosa i pije wino. Nie odlatuje z kluczem żurawi na północ, wychodzi z sali teatralnej, trzaskając drzwiami z niezadowoleniem godnym kapryśnej szefowej – królowej.

Skierka śpiewa podczas spektaklu wielokrotnie: Matko, w lesie są maliny, Niechaj idą w las dziewczyny, Która więcej malin zbierze, Tę za żonę pan wybierze. Balladyna na to się nie godzi. Zabija swoją siostrę, a krwawe znamię, które pojawia się na czole Balladyny, w sztuce czyni Goplana, całując czoło przyszłej królowej i zostawiając na nim odcisk krwistoczerwonej szminki.

W ciekawy sposób Katarzyna Deszcz zrealizowała także scenę uczty. Atmosfera pełna grozy, zwiastująca rychły koniec Balladyny, została podkreślona światłem i rekwizytem. Stół jak okręt podczas sztormu, tuż przed zatonięciem, przechyla się niebezpiecznie raz w jedną, raz w drugą stronę. Zaskakujących pomysłów realizacyjnych jest w tej sztuce więcej. Nie można nie wspomnieć o Grabku, który w garniturze z cekinów przeistacza się na chwilę w gwiazdę disco polo – gatunku, który ostatnio w telewizji często gości.

Kto oczekiwał po białostockiej „Balladynie” konwencjonalnego spektaklu lekturowego, zakończonego mocnym finałem w postaci piorunów z nieba, będzie zapewne zaskoczony. Nie ma w nim bowiem wiele sentymentalnej maniery.

Jestem ciekawa, z jakim przyjęciem „Balladyna” spotka się ze strony uczniów i nauczycieli. Terminy spektakli dla szkół można sprawdzić na stronie Teatru Dramatycznego w Białymstoku.

Balladyna

Reżyseria, adaptacja – Katarzyna Deszcz
Scenografia – Andrzej Sadowski
Kostiumy – Andrzej Sadowski i Elżbieta Wysocka
Opracowanie muzyczne – Katarzyna Deszcz i Patryk Ołdziejewski
Wizualizacje – Krzysztof Kiziewicz
Inspicjent – Jerzy Taborski

Obsada: Danuta Bach, Justyna Godlewska-Kruczkowska, Arleta Godziszewska, Krystyna Kacprowicz-Sokołowska, Urszula Mazur (gościnnie), Agnieszka Możejko-Szekowska, Jolanta Skorochodzka, Monika Zaborska-Wróblewska, Bernard Bania, Krzysztof Ławniczak, Patryk Ołdziejewski, Sławomir Popławski, Piotr Szekowski, Marek Tyszkiewicz, Franciszek Utko, Leszek Żukowski (gościnnie).

Fot. Bartek Warzecha, Teatr Dramatyczny im. A. Węgierki

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij:

Reklama

Najczęściej czytane

Przeczytaj więcej
Powiązane

Z regionu: Rail Baltica – coraz bliżej wygodnych podróży z Białegostoku i Łap

Szybkie i bezpieczne podróże pociągiem oraz lepszy dostęp do...

„Kierunek Wschód VIII” z ministerialnym dofinansowaniem

Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku otrzymał dofinansowanie...

Premiera musicalu „Szwagierki” za nami

W sobotni wieczór, 9 marca, odbyła się długo wyczekiwana...

Światło to fundament scenicznego obrazu – wywiad z Luigim Scoglio

Z Luigim Scoglio scenografem spektaklu "Szwagierki" na podstawie sztuki...