Trudno byłoby wskazać choć jedną taką branżę, w której dziś nie potrzeba programistów. Dawniej kojarzono ich tylko z dość wąskim przecież rynkiem IT. Dziś jest inaczej, a właściwie to IT się zdecydowanie rozszerza, więc programiści są poszukiwani zawsze i wszędzie. Tylko czy na pewno?
Każdy chce mieć wirtualne produkty
Dziś w zasadzie nie ma takiej branży, w której rozwijające się przedsiębiorstwo mogło zignorować potencjał nowych technologii, ale nie tylko od strony technicznej, lecz przede wszystkim jako kanału promocyjnego. Każdy sklep, prawie wszystkie firmy produktowe, a nawet uczelnie czy lokalne firmy chcą mieć własne aplikacje mobilne, chcą tworzyć wirtualne katalogi, akcje promocyjne w programach na Androida czy iOS i żeby ten cel osiągnąć, rozpaczliwie potrzebują pomocy programistów.
O tym, jak bardzo rozpaczliwe są to próby, świadczy jakość wykonanych aplikacji. Hasła trzymane w plaintext, zapisywanie identyfikatorów w pliku lokalnym, ignorowanie niektórych ustawień programistycznych jąder Androida czy iOS – to tylko wierzchołek góry lodowej. Góry lodowej zbudowanej z beznadziejnego kodu opakowanego w naprawdę kiepską szatę graficzną. To jest problem, ale czy może w ogóle budzić zdziwienie?
Jak się dziś szuka programistów?
Podstawowy błąd polega na tym, że programistów szukają ludzie z HR. A właściwie na tym, że dobry HR-owiec zwykle kompletnie nic nie wie o programowaniu i nawet nie rozumie CV przysłanego przed dobrego kandydata. Skąd to wiadomo? Choćby z analizy dokumentów zgłaszanych w rekrutacjach prowadzonych przez https://dotlinkers.pl/. W tej agencji – pierwszej tego typu w Polsce, wyspecjalizowanej w obsłudze rynku IT – pracują ludzie, którzy sami znają specyfikę tej branży.
Ludzie spoza IT nie są dziś w stanie zrozumieć wszystkich opisów stanowisk programistów. A przecież ocena dotychczasowych dokonań jest absolutnie kluczowa dla sprawnego i korzystnego dla obu stron procesu pozyskiwania pracownika. Doszliśmy do takiego punktu, w którym ktoś, kto potrafi świetnie analizować dokumenty rekrutacyjne, może zwyczajnie nie rozumieć, co oznacza konkretny zakres obowiązków. W takiej sytuacji o błąd naprawdę nietrudno.
I jest jeszcze kwestia wypłaty…
Nie oszukujmy się – większość małych firm tak naprawdę nie szuka programisty, tylko stażysty, który „umie w komputery” i stworzy potworka, który przynajmniej w określonych warunkach w ograniczonym stopniu będzie funkcjonalny. A kiedy już ma być programista, to proponuje mu się etat i maksymalnie 3 tysiące brutto. W tej branży nikt, kto ma umiejętności pozwalające sprostać przeciętnym wymaganiom firm zatrudniających, nie będzie musiał nigdy pracować za takie pieniądze. Dla programistów więc też dobrym rozwiązaniem jest powierzenie swojej kariery wyspecjalizowanym agencjom rekrutacyjnym, a nie samodzielna walka z wycenami ich pracy kompletnie nieprzystającymi do dzisiejszej rzeczywistości.