Podsumowanie dwudziestolecia działalności zespołu Lao Che to dla fanów pod pewnym względem szczęśliwe wydarzenie – lecz w tym przypadku wiąże się ono z zapowiedzią zawieszenia działalności. To oczywiste, że taka decyzja najpierw wywołuje niedowierzanie, ale twórcze poczynania artystów wiodą w rozmaite rejony, a gdy przychodzi czas rozpoczęcia nowego etapu, trzeba cieszyć się z dotychczasowych okazji do spotkań z zespołem i z tej ostatniej – póki co – podczas trasy pożegnalnej „No to Che!”.


Grupa dawno nie gościła w grodzie nad Czarną Hańczą. Na szczęście nadarzały się okazje, by posłuchać Spiętego i jego kapeli w niezbyt odległych miejscowościach – był koncert w Sejnach, w Augustowie. W Suwałkach, w Suwalskim Ośrodku Kultury zespół wystąpił sześć i pół roku temu, niedzielny koncert (2 lutego) dał fanom raz jeszcze sposobność, by posłuchać utworów z różnych okresów działalności grupy, poczuć wyjątkową atmosferę, która zawsze towarzyszy graniu Lao Che, porozmawiać z członkami grupy, zdobyć autograf.

Bilety na to muzyczne wydarzenie wyprzedały się na pniu, zatem widownię szczelnie wypełnili szczęśliwcy, którym udało się je zdobyć – fani w różnym wieku, bo muzyka Lao Che istotnie potrafi łączyć pokolenia – także z okolic – i to nawet dalszych – Suwałk. Warto dodać, że trasa niemal startuje – w piątek odbył się koncert w Chojnicach, w sobotę w Olsztynie, zatem suwalski był trzecim występem grupy w ramach pożegnalnego tournée.

Anonsując to muzyczne wydarzenie, członkowie Lao Che obiecywali odświeżyć stare kawałki, zatem usatysfakcjonowani mogli być wszyscy – i fani kibicujący poczynaniom zespołu od ich koncepcyjnego debiutu „Gusła” nasyconego literackimi cytatami, i ci, na których wielkie wrażenie wywarło poruszające „Powstanie Warszawskie” – i rzecz jasna wszyscy wielbiciele muzyki grupy i tekstów Spiętego, którzy odkrywali dla siebie ten zespół przyciągnięci siłą oddziaływania kolejnych utworów, które choć nie były radiowymi hitami, to śmiało torowały sobie drogę do uszu i serc odbiorców.

Ci, którzy pamiętali poprzedni występ w SOK-u, mieli pewne obawy co do nagłośnienia – jednak niepotrzebnie, gdyż było ono bez zarzutu. Doskonale słyszalny wokal Spiętego pozwolił słuchaczom w pełni cieszyć się tym koncertem. Niebagatelną rolę odegrały też światła – najpierw punktowo wydobywające muzyków, potem ciekawie podkreślające nastrój. Nie można nie wspomnieć o wizualizacjach wyświetlanych w tle – obrazowych dopełnieniach przekazu tekstów i jakże różnorodnej – można by rzec ponadgatunkowej – muzyki.

Zespół z pewnością zdaje sobie sprawę z faktu, iż fani acz doskonale znają cały repertuar, to mimo wszystko czekają na najpopularniejsze utwory. Zanim się one pojawiły, była okazja do sięgnięcia po te, które stanowiły kamienie milowe w twórczości grupy – kompozycje z płyt „Gusła” („Nałożnica”, „Astrolog”), „Powstanie Warszawskie” („Hitlerowcy”, „1939/ Przed Burzą”), „Gospel” („Drogi panie”, „Do Syna Józefa Cieślaka”), z bardzo elektronicznego, w nurcie zimnej fali krążka „Prąd stały/prąd zmienny” („Dłonie”, „Wielki Kryzys”), „Soundtrack” („Jestem psem”), „Dzieciom” („Errata”), „Wiedza o społeczeństwie” („Spółdzielnia”). Zabrzmiał też – i to nie jako cytat ze „Starego Miasta” – a chyba samodzielny utwór, cover Siekiery „Ludzie wschodu”.

Nie mogło zabraknąć „Wojenki” – ten utwór już tradycyjnie jest przez Lao Che wykonywany pospołu ze słuchaczami. Zawsze też wywołuje wielki aplauz, gdyż niebagatelny przekaz trafia do wszystkich odbiorców. Salę rozbujali – nomen omen – „Chłopacy”, zatem choć w zamyśle miejsca miały być siedzące, to część widowni zamieniła je na stojące, tak by bardziej bezpośrednio odbierać występ – i okazywać to. Wielki finał to „Hydropiekłowstąpienie”, zyskujący nowy przekaz „Prąd stały/prąd zmienny” i równie gorąco przyjęty kawałek „Polak, Rusek i Niemiec”.

Dwugodzinny koncert to dla fanów mało, zatem długie brawa dały słuchaczom sposobność do wysłuchania jeszcze trzech utworów w ramach bisów. Zabrzmiały „Kapitan Polska” i „Nie raj” z krążka „Wiedza o społeczeństwie” oraz „Govindam” z płyty „Soundtrack”.

Słuchacze długo nie opuszczali sali, doczekali się też możliwości spotkania z zespołem. Pozostały niezapomniane wrażenie, płyty z autografami, które muzycy cierpliwie składali, a także nadzieja na wielki powrót głośno wyrażana przez fanów.

Foto autoryzowane: Wojciech Otłowski – www.wojciech-otlowski.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj