Dożyliśmy ciekawych czasów, szkoda jedynie, iż nie w pozytywnym tych słów znaczeniu. Bomba tykała od dłuższego czasu; co poniektórym nawet się bezczelnie zdawało, że udało się ją rozbroić. No, ale lepiej nie wchodźmy na poletko polityczne, tylko zastanówmy się jak rozegra się swoisty mecz pomiędzy pandemią covidową a rozgrywkami sportowymi?!

Ktoś powie, że istnieją sprawy ważniejsze, z drugiej strony czymś człowiek żyć musi. Tym bardziej, że przecież w grodzie nad Czarną Hańczą mamy zespół Ślepska Malow występujący w jednej z najlepszych lig siatkarskich na świecie! Z kolei Wigry Suwałki co prawda grają jedynie na trzecim poziomie rozgrywek piłkarskich, tym niemniej parę meczy z ich udziałem można zobaczyć w ogólnodostępnej telewizji sportowej.

Patrząc na sport przez pryzmat szerszy nie można oprzeć się wrażeniu, iż zawirowania covidowe mogły pomóc dwóm polskim sportowcom w osiągnięciu firmamentu światowego. Mam tu na myśli, rzecz jasna, Igę Świątek i Roberta Lewandowskiego.

Nie można wykluczyć ewentualności, że w przypadku typowego sezonu, nasza młoda tenisistka osiągnęłaby obecną formę wcześniej i wygrała „normalny” – czyli rozgrywany na przełomie maja i czerwca – Roland Garros. Wydaje się jednak, że swoista ewolucja dyspozycji toczy się swoimi drogami i właśnie fakt przesunięcia French Open na październik umożliwił Świątek osiągnięcie oszałamiającego, historycznego sukcesu. Szkoda jedynie, iż Iga nie ma sposobności do zdyskontowania – ewentualnie zweryfikowania – francuskiej wiktorii. Sezon właściwie się już (s)kończy(ł), Nie będzie corocznego zwieńczenia w postaci Masters – według oficjalnej nomenklatury WTA Finals – czyli turnieju w którym uczestniczy osiem najlepszych zawodniczek cyklu. Nowy sezon powinie zacząć się na antypodach nieoficjalnymi mistrzostwami świata par mieszanych, czyli Pucharem Hopmana (w 2015 roku wygranym przez Agnieszkę Radwańską i Jerzego Janowicza) oraz turniejami stanowiącymi formę przygotowań do Australia Open. Czy jednak sytuacja pandemiczna pozwoli na początku roku 2021 wystartować cyklowi tenisowemu..?

Jak wiadomo normalnie finały Ligi Mistrzów pokrywają się z turniejami French Open. I w tym przypadku można się zastanawiać, czy Lewy z Bayernem wygraliby – zaplanowany na 30 maja – finał? Sierpniowy miniturniej, rozegrany w Portugalii, miał niby faworyzować niemieckie kluby, zwłaszcza wobec tych z Premier League oraz La Liga (Primera División). Należy jednak zaznaczyć, iż wymarzony Puchar Europy trafił do Lewandowskiego jako wspaniałe podsumowanie całego – czyli trwającego od sierpnia 2019 roku – sezonu. Acz po tym zdobył jeszcze dwa Superpuchary – Europy i Niemiec – a przed nim teoretyczna szansa na Puchar Interkontynentalny. Dlaczego teoretyczna? Po prostu rozszerzenie formuły Klubowych Mistrzostw Świata nałożyło się z wybuchem pandemii. A wyniknąć z tego mogło tylko jedno: problem ze znalezieniem sensowego terminu. Przełom czerwca i lipca 2021 nie wchodzi już w grę, bo przejęły go przełożone Mistrzostwa Europy…

Sezon 2020/21 zaczął się o wiele później niż zwykle, co spowodowało nieuniknione skomasowanie kalendarza rozgrywek piłkarskich, tak na polu klubowym, jak i reprezentacyjnym. Wydaje się, że zwłaszcza kadry narodowe mogą mieć spore problemy. W ich przypadku nie ma raczej mowy o przełożeniu meczu, bo po prostu nie istnieje możliwość znalezienia czasu na ich ponowne rozegranie. Powiedźmy jeszcze więcej: nigdy nie było sytuacji, ażeby jeszcze przed EURO zaczynały się eliminacje do Mistrzostw Świata! A tak się właśnie stanie już w marcu, kiedy ruszą kwalifikacje na Mundial w Katarze. A coś jakby w naszej reprezentacji drgnęło. Ktoś powie, że opinia byłaby inna gdyby Włosi nie mieli rozregulowanych celowników, a sędzia inaczej potraktował faul na Lewandowskim w spotkaniu z Bośnią i Hercegowiną, Tym niemniej na grę naszych piłkarzy nie patrzy się już ze zgrzytaniem zębami. Zawsze byłem orędownikiem talentu Piotra Zielińskiego i pozycji w kadrze Grzegorza Krychowiaka, jednak trzy ostanie mecze muszą zweryfikować owe opinie. Z drugiej strony, nie skreślałbym obu zawodników. Zieliński może przecież sprawdzić się na boku pomocy – bo przecież gra na tej pozycji z Napoli. Z kolei Krychowiak musi poprawić dyspozycję fizyczną. Tak czy siak cieszy wzrost konkurencji w reprezentacji narodowej.

Póki co krajowe rozgrywki piłkarskie jakoś się trzymają. Oczywiście nie brak odwołanych meczy, ale skala zjawiska jest akceptowalna. Tu po raz kolejny – i na pewno nie ostatni – jawi się pytanie: jak to będzie dalej? A przecież nasze Wigry bardzo dobrze spisują się w II lidze, wielu już coraz śmielej wspomina o powrocie na zaplecze Ekstraklasy…

O wiele gorzej koronawirus potraktował PlusLigę. Nie bójmy się powiedzieć: on te rozgrywki zdemolował! Władze ligi próbowały przedsięwziąć środki zaradcze. Pomysł z rozgrywaniem awansem meczów z innych kolejek nie był taki zły. Tyle tylko, że sprawdziłby się jedynie w przypadku wykrycia zachorowań w jednym, góra dwóch klubach. Wobec istnej fali zakażeń okazał się już niezwykle ciężki do zrealizowania. Naprawdę trudno wyrokować jak rozgrywki plusligowe będą kontynuowane. Nasi siatkarze nie zagrali już dwóch meczy z rzędu – domowego z Będzinem, i wyjazdowego z ZAKSĄ – oby udało się im wybiec na parkiet Suwałki Arena w najbliższy piątek. Nawet jak spotkanie z Vervą Warszawa się odbędzie, to i tak fanom siatkówki pozostanie oglądać je w telewizji. I należy pogodzić się z myślą, iż kibice szybko na obiekty sportowe nie powrócą…

Paluszki też świerzbią, by coś napisać o wydarzeniach kulturalnych. Ale pomyślałem sobie jedno: a czy przed pandemią w grodzie nad Czarną Hańczą było dużo lepiej? Cóż na pewne osoby – tak jak na covid – nie ma szczepionki. W tym miejscu znacząco mrugnę okiem i lepiej skończę.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj