
Gorsza forma, brak czasu na treningi, zbyt silni przeciwnicy? – trudno wyrokować, co sprawiło, że w trzecim z rzędu meczu biało-niebiescy nie zdobywają punktów. Ostatnio spotykali się z tuzami PlusLigi – w domowych meczach Ślepsk mierzył się z Vervą i Jastrzębskim Węglem. W sobotę rozegrali w Gdańsku mecz z Treflem, wynik którego również nie satysfakcjonował.
Pierwsza odsłona pokazała, że obie drużyny mają wielką wolę walki, a do tego – prezentują podobny poziom. W porównaniu do poprzednich spotkań bardzo dobrze działał blok Ślepska. Gorzej radzili sobie biało-niebiescy podczas długich wymian – w takich sytuacjach punktowali przeciwnicy. Walka była zażarta i trwała niemal trzy kwadranse, nim wynik na tablicy – 36:34 dał graczom Trefla jednopunktowe prowadzenie.
W drugim secie gdańszczanie bardzo dobrze zagrywali, a suwalczanie – jakby nie mogąc otrząsnąć się po przegranej – reagowali z opóźnieniem, nie potrafili skutecznie bronić i atakować. Stąd nieco frustrujący wynik, bo raptem 14 punktów po stronie Ślepska.
Trzecia odsłona przypieczętowała wynik meczu. Nie udało się podopiecznym Andrzeja Kowala stworzyć zbyt wielu skutecznych akcji. Zadecydowały szczegóły – wprawdzie w końcówce mogło się wydawać, że losy meczu nie są przesądzone, ale paropunktowa różnica – a co za tym idzie – kilka piłek meczowych, dawało Treflowi zdecydowanie lepszą pozycję. Tak się też stało – po trzech zwycięskich setach to gospodarze mogli cieszyć się z trzypunktowego zwycięstwa.
Można zastanawiać się, czy problemy nie wynikają z braku na parkiecie Andreasa Takvama oraz Patryka Szwaradzkiego, który choć nie bywa w podstawowej szóstce, to jest sporym wsparciem dla zespołu. Niewątpliwie skomasowanie meczów nie pozwala złapać dobrej formy. Przypomnijmy, że na dwa tygodnie zawodnicy Ślepska byli wyłączeni z rozgrywek i treningów z powodu koronawirusa. A już w środę o godzinie 20:30 zagrają następny mecz w Będzinie.
Najlepszym graczem sobotniego spotkania w Gdańsku został Pablo Crer.

© 2019 Wojciech Otłowski
Trefl Gdańsk – Ślepsk Malow Suwałki 3:0 (34, 14, 20)