Do prezydenta Suwałk wpłynęła interpelacja dotycząca funkcjonowania schroniska dla zwierząt „Sianożęć”. Anna Ruszewska proponuje, aby chętni radni obejrzeli przytulisko i sprawdzili warunki przebywających tam czworonogów. Innym tematem jest brak wolontariatu oraz akcji edukacyjnych i promujących adopcję.

W schronisku „Sianożęć” nie ma wolontariuszy, mieszka tam podobno 140 psów. Na stronie Urzędu Miejskiego w Suwałkach – na to źródło powołuje się radna – są podane godziny otwarcia przytuliska i numery kontaktowe. Czy to wystarczy, aby zachęcić kogoś do adopcji zwierzaka?

Wiadomo też, że na funkcjonowanie schroniska miasto przeznacza ponad 600 tys. złotych rocznie.

– Nie moją intencją jest oskarżanie i sugerowanie, że coś złego, jak mówi wielu mieszkańców, dzieje się za stalową bramą tego schroniska. Jednak, właśnie ze względu na własne doświadczenia związane z wolontariatem, a raczej z jego brakiem w tym schronisku oraz sygnały, które docierają od mieszkańców, zasadnym byłoby sprawdzić, co realnie dzieje się z psami w tym schronisku – przekonuje Anna Ruszewska.

Autorka interpelacji powołuje się na dobre praktyki Pensjonatu dla zwierząt Cyganowo oraz Schroniska dla zwierząt Sonieczkowo w Żarnowie k. Augustowa i sugeruje, aby na nasuwające się pytanie dotyczące suwalskiego przytuliska odpowiedzieć jak najszybciej. A chodzi przede wszystkim o standardy opieki, działania o charakterze edukacyjno-informacyjnym, problem z wolontariatem w schronisku, brak działań społecznych i akcji adopcyjnej, brak aktualnej informacji o zwierzętach, które czekają na nowy dom. Pytań jest mnóstwo – nie wiadomo, jakie standardy sanitarne tam panują i czy zwierzęta mają zapewnioną opiekę weterynaryjną, nie wiadomo też, czy podana liczba psów jest zgodna ze stanem faktycznym.

Radna w tej samej interpelacji proponuje, aby wyznaczyć termin, w którym radni mogliby obejrzeć schronisko dla zwierząt „Sianożęć”. – Psy potrzebują kontaktu z człowiekiem, dobrej energii, chcą zażyć trochę ruchu. Czekają na spacery i adopcję. (…) Zadbajmy, by nie były samotne i spragnione kontaktu z człowiekiem, by ludzie o wielkich sercach mogli świadczyć wolontariat na rzecz schroniska. A niewinne psy miały szansę na znalezienie domu – dodaje A. Ruszewska.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj