Active Festival Olecko pełną parą wkroczył w sierpniowy weekend. Było sportowo, artystycznie, rodzinnie i oczywiście aktywnie. Działo się wiele, a zwieńczeniem dnia były wydarzenia w Amfiteatrze Podzamcze. Uroczystym akcentem, który rozpoczął wieczór, stało się przyznanie Olecku szczególnego certyfikatu – w uznaniu działań podejmowanych na rzecz mieszkańców, tego, by żyło się tu spokojnie, radośnie, pięknie i ciekawie, miasto otrzymało tytuł Cittaslow. To miano symbolizuje „miasto dobrej jakości życia” i jest wyjątkowym wyróżnieniem. Na całym świecie tym tytułem uhonorowano nieco ponad 260 miast z 30 krajów, z wszystkich kontynentów. Symbolem Cittaslow jest ślimak, co stanowi nawiązanie do nieśpiesznego kontemplowania życia, skupienia się na przeszłości, tradycji. Oficjalne przyjęcie do sieci Cittaslow zaplanowano na 17 października we włoskim Orvietto, w którym znajduje się siedziba biura Międzynarodowej Sieci Miast Cittaslow. W sobotę burmistrz miasta, Karol Sobczak, otrzymał od Jolanty Piotrowskiej, przedstawicielki zarządu województwa warmińsko-mazurskiego certyfikat i upominki symbolizujące to miłe docenienie starań władz miasta.

Region Warmii i Mazur to szczególne miejsce na mapie Polski w kontekście Międzynarodowej Sieci Miast Cittaslow, o czym opowiedziała Jolanta Piotrowska:

14 VIII 2021 – Active Festival Olecko – Amfiteatr Podzamcze; Jolanta Piotrowska
© 2021 Wojciech Otłowski

Burmistrz Olecka, Karol Sobczak, wyraził radość z pomyślnego finału rocznych starań o ten wyjątkowy tytuł. Także i trwający Active Festival Olecko jest imprezą wpisującą się w koncepcję Cittaslow. Włodarz dziękował odpowiedzialnej za jego kształt i formę Agacie Mularczyk:

14 VIII 2021 – Active Festival Olecko – Amfiteatr Podzamcze; Karol Sobczak
© 2021 Wojciech Otłowski

Kolejnym akordem sobotniego wieczoru – i to mocnym – były koncerty nietuzinkowych artystów. Za muzyczną stronę festiwalu odpowiada Radosław Skrodzki, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury „Mazury Garbate”, zatem podobnie jak w przypadku gości Przystanku Olecko zaprezentowały się podmioty wykonawcze, których dokonania cenione są i przez publiczność, i przez „branżę”, o czym świadczą choćby dwa Fryderyki otrzymane przez drugą gwiazdę wieczoru, Krzysztofa Zalewskiego.

Najpierw jednak na scenie zameldował się niebanalny kwartet. Piotr Rogucki i Kuba Karaś to liderzy, ale frontmanem niewątpliwie jest Rogucki – artysta wielu talentów, także świetny aktor, co z pewnością ma wpływ na jego muzyczne emploi. Dialog między tymi dwoma – oraz skrzące się dowcipem rozmowy z publicznością to mocny punkt występu, ale jeszcze ważniejsza i cenniejsza była muzyka. Zarówno warsztat muzyczny, jak i wokal, a także przekaz płynący ze sceny doskonale trafiały do odbiorców. Publiczność usłyszała utwory ze wspólnej płyty – „Ostatni bastion romantyzmu” – między innymi „Kilka westchnień”, „Katarina”, „Ciociosan”, „Bolesne strzały w serce”, „Witaminy”, cover zespołu T.Love – „1996”, a także nowy utwór – „Bezpieczny lot”, zapowiadający kolejny krążek, który zabrzmiał także na bis.

Po przerwie publiczność gromkimi brawami przywitała gwiazdę wieczoru. Krzysztof Zalewski to prawdziwe zwierzę sceniczne. Charyzmą mógłby obdzielić parę osób, a jednocześnie potrafi z marszu zdobyć serca publiczności, zjednać osobistymi refleksjami, uwagami. Artysta rozśpiewał publiczność (hymnem Męskiego Grania 2018, czyli „Początkiem”), roztańczył „Tylko nocą”, choć słysząc takie hity jak „Kurier” (pochodzący z filmu o Janie Nowaku-Jeziorańskim), „Luka”, „Chłopiec” czy „Miłość miłość” słuchacze nie mogli nie reagować żywiołowo. Tłoczno było pod sceną, wiele miejsc siedzących okazało się zbędnych, bo emocje porwały odbiorców. Zalewski to multiinstrumentalista, wokalista, kompozytor i autor tekstów – a prócz muzycznych talentów przybyli mogli poznać artystę jako człowieka, poznać jego życiową filozofię (dewizę optymistycznego patrzenia w przyszłość), jego obawy o losy naszej planety, o przyrodę, która jest dla niego cenną wartością do ocalenia dla przyszłych pokoleń, jego ocenę sytuacji politycznej w kraju, choć ani razu nie „nazwał jej po imieniu”. Swego rodzaju deklaracją było także zaprezentowanie tęczowej flagi przed piosenką „Polsko”, do którego muzyczne intro stanowił z kolei fragment z kultowego utworu zespołu TILT o wszystko mówiącym tytule: „Jeszcze będzie przepięknie”.

Energetyczny finał to utwór „Zabawa” – po nim zabrzmiały bisy („Annuszka” oraz cover Billie Eilish „Bad guy”), bo koncert – co w przypadku takiego artysty nie dziwi – okazał się oczywiście zbyt krótki…

Foto: © Wojciech Otłowski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj