Dr Ignacy Ołów został wybrany jednogłośnie przez komisję konkursową na stanowisko dyrektora Suwalskiego Ośrodka Kultury. Jakie zmiany wprowadzi w tej instytucji? Kto będzie jego prawą ręką?

O tym z dr. Ignacym Ołowiem rozmawiała Iwona Danilewicz.

Iwona Danilewicz: Jaką instytucją będzie Suwalski Ośrodek Kultury pod Pana kierownictwem?

Dr Ignacy Ołów: Chciałbym, żeby to była instytucja, która dobrze się zapisze w pamięci społeczeństwa. Moim zadaniem jest – po pierwsze – zintegrować zespół, bo do tej pory z tą integracją było bardzo różnie – mamy trzy budynki i prawie 80 pracowników – głównie artystów. Każdy z nich ma swoje życie, swoją duszę i swoje uczucia, z którymi trzeba się liczyć. Chciałbym, żeby oni wszyscy pracowali na tyle, na ile starczy im sił, chęci, możliwości. Będę wymagający, ale najwięcej będę wymagał od siebie. Wszyscy mamy swoje ograniczenia, zdaję sobie z tego sprawę, dlatego najbardziej zależy mi na działaniu wspólnym. Moim marzeniem jest zacieśnienie współpracy z biblioteką, z muzeum, Ośrodkiem Sportu i Rekreacji. Chciałbym, żeby do społeczeństwa szedł jasny przekaz, że to MY wspólnie zrobiliśmy, nie, że to JA zrobiłem.

SOK to również organizowanie wydarzeń, tych cyklicznych jak Jarmark Kamedulski, Suwałki Blues Festival, ale i nowych, jak np. Festiwal Filmowy „Wajda na nowo” – i ich rozwój. Moim zadaniem jest utrzymanie odpowiedniego ich poziomu – stawiam na jakość, nie na ilość.

A czym jest ta jakość dotycząca repertuaru?

Choćby urozmaiceniem repertuaru Suwalskiej Orkiestry Kameralnej. Pamiętajmy, że orkiestrę kameralną tworzą określone instrumenty i może ona grać utwory napisane głównie przez klasyków wiedeńskich, np. Haydna, Mozarta, może trochę Beethovena, który orkiestrę rozbudował. Utwory późniejszych epok wymagają w dużej mierze dodatkowego instrumentarium np.: waltorni, fortepianu, dzwonów, puzonów i wymagają doangażowywania dodatkowych muzyków, a więc – pieniędzy. Udało nam się ostatnio zorganizować koncert w zupełnie innej stylistyce – z piosenkami śpiewanymi kiedyś przez Annę German. Jesienią być może uda nam się zorganizować podobny koncert – z piosenkami z repertuaru Zbigniewa Wodeckiego.

Rozumiem artystów, sam mam wykształcenie muzyczne, mam też dwie córki, które są artystkami – wiem, jak ciężko jest dzisiaj wyżyć ze sztuki – szczególnie ze śpiewu operowego, gdy statystyki mówią, że przeciętny Polak do opery lub filharmonii chodzi raz na 120 lat; z drugiej strony ja też muszę znaleźć pieniądze na opłacenie solisty lub solistów. A nie wszystkie koncerty się dobrze sprzedają. Muzyka instrumentalna jest dla melomanów. Mamy stałą grupę odbiorców, którzy z tej oferty korzystają, ale to zwykle około 100 osób.

Stała, czyli niewielka liczba odbiorców nie dotyczy wyłącznie muzyki klasycznej, ale też wystaw. Jak Pan sądzi, w czym leży problem?

Wszystko zależy od repertuaru. Jeśli koncerty muzyki klasycznej odbywają się w piątki, czasem bywa tak, że ludzie gdzieś wyjeżdżają, mają zaplanowane jakieś spotkania towarzyskie. Latem koncerty Filharmonii Suwałk nie odbywają się w ogóle – w lipcu i w sierpniu muzycy orkiestry grają w ograniczonym składzie, w plenerze. Mamy też spektakle baletowe, teatralne, kabarety. Są też koncerty organizowane przez agencje – znane nazwiska się sprzedają. Agencje uzupełniają nasz repertuar. Nie sądzę, by cena była przeszkodą. Na imprezy organizowane przez SOK bilet kosztuje 30-40 zł, z Suwalską Kartą Mieszkańca to połowa ceny. Wydarzenia proponowane przez impresariat zewnętrzny są dużo droższe, a przyjeżdżają do nas autokary z Gołdapi, Ełku, Giżycka i innych miejscowości.

W tym roku we współpracy z Młodzieżową Radą Miasta zorganizujemy plenerowy koncert hip-hopowy. Mieliśmy z tym problem. Przesłuchałem około 20 zespołów i prawie udało mi się znaleźć taki, który nie używa wulgaryzmów. Koncerty hip-hopowe moim zdaniem powinny być koncertami zamkniętymi – w obiekcie, nie mogę pozwolić na to, żeby na wydarzenie plenerowe – hip-hop z wulgaryzmami – przypadkowo trafiła np. mama z dziećmi. Sprawdzamy oferty, jesteśmy na bieżąco, ale na wiele nie możemy sobie pozwolić. Raper Mata za koncert w plenerze zażyczył sobie kwotę wręcz niewyobrażalną.

Innym problemem jest sprzęt. Nasze możliwości, jeśli chodzi o zabezpieczenie techniczne czy nagłośnienie i oświetlenie, są ograniczone. SOK został oddany do użytku w 2012 roku, a sprzęt szybko się starzeje. Nasze miksery są niekompatybilne np. z mikrofonami, które często przywożą sami artyści. Będziemy szukać pieniędzy pozabudżetowych, np. z programów ministerialnych. W niedawnym rozstrzygnięciu zabrakło nam 0,6 pkt. na zakup nowocześniejszych urządzeń, zamierzamy się odwołać.

Jakie jeszcze problemy do rozwiązania przed Panem?

Sprzęt, ale ten, na którym pracują osoby zatrudnione w SOK-u. Niektórzy nadal korzystają z komputerów, jakie były używane w Młodzieżowym Domu Kultury. Przede mną poszukiwanie środków na ten cel. Wierzę w moich pracowników. Mam tu wielu bardzo mądrych ludzi, którzy wiedzą, co mają robić, nie chcę im przeszkadzać. Staram się słuchać i pomagać. Organizuję regularne kolegia.

Co to oznacza w praktyce?

Staram się słuchać ludzi i zapewnić im odpowiednie warunki do działania. SOK to nie tylko instruktorzy, ale i pracownicy, których na co dzień nie widać. Niektórzy pracują na zasadzie grafiku. Raz w tygodniu, w poniedziałki spotykam się z kierownikami różnych działów. Ustalamy plan działania. Każdy ma swoje życie, rodzinę. A każdy nowy pomysł angażuje różnych ludzi z różnych działów. Problemy rozwiązujemy na bieżąco, ale nie zawsze się to udaje. Gdy o pomoc przy realizacji jakiegoś projektu prosi organizacja pozarządowa, to jej udzielamy, ale… z wyprzedzeniem. Gdy ktoś planuje spektakl, koncert, to inaczej planuję grafik pracowników technicznych niż wtedy, gdy ta sama organizacja chwilę później prosi o zorganizowanie prób, z udziałem techników. Jesteśmy w stanie wiele zdziałać, ale szanujmy siebie nawzajem, szanujmy swój czas.

Podobno szukacie nowych pracowników?

Tak, ludzi z kwalifikacjami, z różnych dziedzin, którzy nie patrzą na zegarek, m.in. plastyka.

A czy Pan szuka swojego zastępcy – swojej zastępczyni?

Przez wiele miesięcy pracowałem sam. Chciałem zaoszczędzić pieniądze na premie dla pracowników. Wiem, że dłużej tak nie mogę.

Kogo Pan wybierze? Kogoś nowego, czy pracownika z zespołu?

Decyzja należy do mnie, ale kandydata musi zaakceptować również prezydent Suwałk – samorząd to nasz żywiciel. Mam kilka osób na oku. Może od 1 kwietnia powołam kogoś.

Dziękuję za rozmowę.

Sprawdź w naszym kalendarzu, jakie wydarzenia odbędą się w Suwalskim Ośrodku Kultury.

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj