Wycinanie drzew czy ich leczenie, ratowanie? Monitorowanie zieleni na dużą skalę, czy doraźnie? Co zrobić, by stan drzewostanu w mieście był lepszy i czy zadania związane z ochroną przyrody powinny być realizowane głównie w oparciu o wycinkę.
Z Anetą Kempistą rozmawiała Katarzyna Otłowska.
Wiosną temperatura rośnie, a my cieplej myślimy o przyrodzie. Cieszy nas jej obecność wokół nas, dzięki niej właśnie dostrzegamy nadejście nowej pory roku. Jednak mieszkańcy miast są w coraz większym stopniu tej przyjemności pozbawiani. Czy drzewa to rzeczywiście tak błahy element naszego otoczenia, że nie powinniśmy przywiązywać do tego faktu wagi?
Zacznijmy od takiej oczywistej może kwestii, choć nie zawsze uświadamianej: po co nam w mieście drzewa? To dodatkowa praca dla służb porządkowych, gdy jesienią trzeba sprzątać liście, poza tym w dobie powszechnych alergii są dla wielu przyczyną gorszego samopoczucia…
Przede wszystkim to tlen. Jeden metr kwadratowy powierzchni liści drzew i krzewów wytwarza w okresie wegetacyjnym od pół do ponad kilograma czystego tlenu. Drzewa nie tylko oczyszczają powietrze z CO2, ale również ze średnio przyjaznych nam substancji, takich jak amoniak, dwumetylobenzen czy formaldehyd. Poza tym przyczyniają się do ograniczenia powstawania „wysp ciepła”, co w globalnej skali przeciwdziała ocieplaniu się atmosfery. Zauważyli na pewno Państwo, że w mieście zimą jest zawsze cieplej? Śnieg szybciej się topi? Miejskie „wyspy ciepła”, to obszary o podwyższonej temperaturze powietrza, powstające poprzez pochłanianie ciepła nagrzanych jezdni, chodników i innych nawierzchni nieprzepuszczalnych, zmniejszanie powierzchni biologicznie czynnej, w tym usuwanie drzew oraz z powodu zmian hydrologicznych. Wzrost temperatury powietrza prowadzi do wzrostu zanieczyszczeń, a w następstwie do chorób mieszkańców, zwłaszcza dzieci i osób starszych. Dodatkowa rosną koszty energii, która jest zużywana na ochładzanie pomieszczeń. Sadzenie drzew w mieście zmniejsza zasięg wysp ciepła. Koronnym dowodem na to jest przykład Atlanty, jednego z najprężniej rozwijającego się miast USA. Od 1960 r. Atlanta podwoiła długość swoich ulic, a na potrzeby terenów budowlanych wycięto 65% lasów i powierzchni zadrzewionych, ale stała się znacznie gorętszym miastem o dużym zanieczyszczeniu powietrza. Kosztowna akcja posadzenia 5 tys. dużych drzew i 60 tys. młodszych z jednoczesną ochroną już istniejących zadrzewień, zmniejszyło zasięg wysp ciepła o 1/3. Przy okazji temperatury warto wspomnieć, że nawierzchnia bitumiczna jezdni pod koronami drzew ma niższą temperaturę co z kolei wpływa na mniejsze prawdopodobieństwo tworzenia się kolein na jezdni. Co za tym idzie, przedłuża się ich stan (co generuje mniejsze koszty napraw).
Nie można nie wspomnieć o wpływie zieleni na nasze samopoczucie – o wiele przyjemniej przebywa się w otoczeniu, które cieszy się bogatą florą. Spacery pośród drzew i krzewów zdecydowanie nas wyciszają i uspokajają. Pozytywniej odbieramy otoczenie. Co więcej, pewnie nie wszyscy sobie uświadamiamy, że drzewa wpływają na nasze bezpieczeństwo! Według badań, dzięki drzewom na trasie, zmniejszamy prędkość poruszania się po jezdni nawet o 24%. Skupiamy się na jeździe, nie rozpraszając się przydrożnymi bilbordami.
Także w Suwałkach widocznie ubywa zieleni. Niegdyś mieliśmy Park im. Marii Konopnickiej, dziś jest to Plac im. Marii Konopnickiej. Zniknęły drzewa rosnące koło Biblioteki Publicznej przy ul. Emilii Plater. Czy Pani jako osoba odwiedzająca Suwałki też dostrzega te niekorzystne zmiany? Czy to ogólnopolska, ogólnoświatowa tendencja?
W każdym mieście ubywa drzew z różnych powodów. Głównie to inwestycje…. I tutaj można byłoby się rozpisać na wiele stron. Zacznijmy od tego, ze drzewa z natury nie wymagają cięć do swobodnej egzystencji. Niestety, w miastach i blisko zabudowań cięcia są wykonywane ze względów bezpieczeństwa, czy to skrajni, czy osłabionych konarów, bądź dla poprawy statyki. Ale wszystko to ze względów bezpieczeństwa.
Przeprowadzona rewitalizacja (zaczęto ją planować jesienią 2004 roku, a konkretne działania możliwe były dzięki dofinansowaniu w ramach projektu TRANS-IN-FORM Baltic Sea Region Programme 2007–2013 oraz z funduszy Unii Europejskiej Europejskiego Funduszu Regionalnego i Królestwa Norwegii) miała na celu przywrócenie funkcji historycznego placu miejskiego (targowego), niestety – kosztem zieleni. Nadmierne cięcia drzew są powszechnie stosowane. Niestety zbyt radykalne doprowadzają do tworzenia drzew niebezpiecznych. Zwłaszcza, gdy zaburzamy równowagę pomiędzy częścią nadziemną i podziemną. Pielęgnowane drzewa w ten sposób jak na załączonych zdjęciach doprowadzą w efekcie do obumarcia części systemu korzeniowego co zmniejsza ich stabilność w gruncie.
Jakie rozwiązania są stosowane przez inne samorządy, inne kraje?
Tutaj zdecydowanie przodują Niemcy i Stany Zjednoczone. W Niemczech zakres kontroli drzew miejskich został określony w polityce kontroli drzew Baumkontrollrichtlinie. Inspektorzy, zajmujący się pielęgnacją i oceną drzew, posiadają certyfikaty niemieckiego stowarzyszenia ekspertów zajmujących się krajobrazem (Forschungsgesellschaft Landschaftsentwicklung Landschaftsbau, FLL). Prowadzona jest ewidencja drzew przyulicznych w ujednoliconym systemie katastralnym (Baumkataster).
Systemy zarządzania ryzykiem związanym z drzewami rozwijają się dynamicznie zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Choć pewne standardy są określone przez instytucje krajowe i międzynarodowe, jak np. Międzynarodowe Stowarzyszenie Arborystów (International Society of Arboriculture, ISA) lub Amerykański Narodowy Instytut Standardów (American National Standards Institute, ANSI), to każdy stan posiada własne metody oceny zagrożenia powodowanego przez drzewa i plany zarządzania ryzykiem.
Osoby odpowiedzialne za wycinkę tłumaczą się zagrożeniem spadającymi konarami. Czy nie ma możliwości podjęcia innych działań?
Oczywiście, że są. Należy pamiętać, że każde drzewo powinno być traktowane jako odrębny przypadek. Teraz trochę przekoloryzuje, ale czy przychodząc do lekarza z rozległą otwartą raną nogi lub ręki on od razu zaleca się amputację? Oczywiście, że nie. Zatem i w przypadku drzew istnieją różne rozwiązania. Ważne, aby osoba oceniająca stan zdrowotny i kondycję drzewa miała wiedzę oraz świadomość pewnych zaleceń, które chce wykonać.
Każdy z nas ma inne poczucie estetyki i piękna. Dla jednych idealne drzewa i krzewy to te przycięte pod linijkę. Dla innych te, które mają naturalne pokroje (sylwetkę), wykrzywione, dziuplaste (często z wypróchnieniami). Warto tutaj wspomnieć o tym, że nie każde drzewo z ubytkiem powierzchniowym, tzw. raną jest niebezpieczne. Jak wspomniałam wyżej, każde drzewo należy oceniać indywidualnie.
Suwałki jako miasto nie posiadają aplikacji monitorującej sytuację drzewostanu. Żeby zaistniała, potrzebne są i fundusze, i specjaliści. Czy orientuje się Pani, jaki nakłady są niezbędne?
Czy taka aplikacja to skuteczne narzędzie chroniące przyrodę w mieście?
Osobiście zastosowałabym prostsze rozwiązanie na początek. Stworzenie prostej bazy drzew nawet w Excelu, z podziałem na dzielnice. Podanie tam informacji o gatunku, obwodzie, stanie zdrowotnym, lokalizacji (ulica, działka) – taka uproszczona metryczka.
Nie wiem, czy miasto posiada takie informacje. Czy wiemy, ile mamy drzew w naszym mieście (mam na myśli tereny miasta, spółdzielni, poza terenami prywatnymi)? Brak takich informacji z pewnością utrudnia zarządzanie zielenią.
Podsumowując naszą rozmowę i stan opieki nad suwalskim drzewostanem – jaką konkluzją można zakończyć te rozważania?