Formuła czterodniowego festiwalu to dla bluesfanów powód do radości. Czwartkowy (07 lipca) koncert otwarcia tym bardziej cieszył się powodzeniem, gdyż na scenie było wręcz tłoczno od gwiazd. Wokaliści stricte bluesowi, ale i na co dzień znani z innych gatunków muzycznych tego wieczora pokazali, że w bluesowej tonacji odnajdą się znakomicie, a utwory sprzed lat w ich wykonaniu zabrzmiały w sposób nietuzinkowy i ujmujący publiczność. Na scenie w parku Konstytucji 3 Maja i pod nią było naprawdę gorąco, choć pogoda tradycyjnie nieco spłatała figla i po bardzo ciepłym początku lipca pierwszy festiwalowy dzień był chłodniejszy.
Czwartkowy koncert rozpoczął się od występu zespołu „NIE-BO”. Zespół Roberta Lubery rozgrzał publiczność, podobały się i covery, i kompozycje założyciela grupy, któremu na scenie towarzyszy także córka Żaneta, znana suwalskim fanom bluesa choćby z tegorocznego koncertu w SOK-u. Lider „NIE-BO” wciągnął słuchaczy do wspólnego wykonywania utworów, zjednał ich swoimi wspomnieniami, wprowadził – wraz z towarzyszącymi mu muzykami – w iście festiwalowy nastrój.
Tuż po godzinie dwudziestej na scenie pojawiły się prawdziwe tuzy polskiej muzycznej sceny bluesowej. Tak przedstawił ich prowadzący koncert, Jan Chojnacki:
Prócz znakomitych muzyków zaprezentowali się ze swej bluesowej strony także wokaliści. Koncert rozpoczęły utwory wyśpiewane przez znanego z Dżemu Jacka Dewódzkiego (zabrzmiało m.in. „Whisky, moja żono”).
Przy mikrofonie zastąpił go Sławomir Wierzcholski, którego „Szósta zero dwie” – i brawurowa gra na harmonijce – rozgrzały publiczność.
Drugi z utworów mistrza harmonijki – „John Lee Hooker” – zyskał ciekawą oprawę dzięki historii z nim związanej, a także za sprawą udziału publiczności, którą błyskawicznie przygotował do występu artysta:
Notabene można było odnieść wrażenie, że artysta lepiej współbrzmi z muzykami zgromadzonymi na suwalskiej scenie, niźli ze swoją nominalną kapelą.
Wybitna dama polskiego jazzu – jak przedstawił kolejną gwiazdę Łukasz Gorczyca, czyli Lora Szafran, wykonała utwór znany z repertuaru Andrzeja Zauchy czy Ewy Bem – „Dzień dobry, Mr. Blues”.
Zabrzmiała też kompozycja prowadzącego koncert – „Z kosmosu pies”, podczas której Gorczyca towarzyszył wokalistce na gitarze, tym razem nie basowej. W tym miejscu warto nadmienić, iż to właśnie Pan Łukasz był pomysłodawcą koncertu „Blues mieszka w Polsce”.
Kobiece głosy na dłużej zawładnęły sceną. Nastrojową piosenkę wykonywaną niegdyś przez Mirę Kubasińską – „Do kogo idziesz” zaśpiewała Małgorzata Ostrowska. Artystka sięgnęła także po song Czesława Niemena – „Dziwny jest ten świat”.
Potem „Modlitwę III” zespołu Dżem wykonała Kasia Kowalska, a przed występem pozdrowiła – i zachęciła do tego także publiczność – obecnego na festiwalu Piotra Nalepę. Nie mogło zatem zabraknąć kompozycji samego ojca polskiego bluesa, a było to „Poszłabym za tobą”.
Utwór sprzed ponad pół wieku – wykonany przez Krzysztofa Cugowskiego „Blues George’a Maxwella”, dowiódł dobitnie, że ta muzyka się nie starzeje; wokalista zaśpiewał też – bardzo adekwatny do koncertowej okazji – utwór „Geniusz Blues”.
Wielki finał pozwolił raz jeszcze zobaczyć na scenie wszystkie gwiazdy, które zaśpiewały tego wieczoru. Tytuł koncertu niejako zobowiązywał, by kompozycja Sławka Wierzcholskiego wybrzmiała jako zakończenie tego muzycznego utworu. Śpiewali i improwizowali wszyscy, radość na scenie splotła się z gorącym odbiorem słuchaczy, szczerze dziękowano organizatorom za możliwość tego wspaniałego bluesowego spotkania, w lipcu, w Suwałkach, na XV SBF. A to dopiero początek! Przed nami jeszcze trzy dni wypełnione bluesem.
Fotografie – w postaci pokazu slajdów – Wojciech Otłowski