Reklama

Zdzisława Jaroszka wspomina Anna Otłowska          

Data:

- Reklama -

Dziś dotarła do nas smutna wiadomość – odszedł Zdzisław Jaroszek. Wspomnieniami o tym wspaniałym człowieku podzieliła się Anna Otłowska.

22 I 2010; Suwaki – Galeria Chłodna 20 – wernisaż wystawy Zdzisława Jaroszka – „Malarstwo”
© Wojciech Otłowski

Zdziśka i Danusię Jaroszków poznałam w końcu lat sześćdziesiątych w Kętrzynie. Pracowali w Liceum Ogólnokształcącym im. Wojciecha Kętrzyńskiego, on jako pan od plastyki, ona jako pani od wychowania fizycznego. Fachowi, lubiani, serdeczni. Wiedziałam, że Zdzisiek pochodził spod Radomia, a Danusia z Wileńszczyzny. Ja rozpoczęłam tam pracę niedługo po studiach i od razu poczułam wsparcie. Grono pedagogiczne było bardzo zżyte, młode i energiczne. Oczywiście starsi nauczyciele też byli wspaniali, szczególnie pamiętam chemika, pana Toczyłowskiego. Były wspólne wyjazdy w plener, dyskusje. Pamiętam Danusię organizującą biegi przełajowe i inne sportowe imprezy. A Zdziśka zawsze w otoczeniu uczniów, w auli przy robieniu dekoracji i codziennej pracy z młodzieżą. Poniemiecka aula była ciekawie urządzona, w przyściennych szafkach mieściły się sztalugi i inne akcesoria potrzebne na plastykę. Zdzisiek spełniał się jako wychowawca, uczniowie go uwielbiali. Wiem, że długo po opuszczeniu Kętrzyna, spotykał się ze swoimi wychowankami. Prócz szkolnych zajęć, spotykaliśmy się na różnego rodzaju imprezach, między innymi na Wieczorach Zamkowych, które organizował mój mąż Andrzej, przyjeżdżali świetni aktorzy – Anna Seniuk, Gustaw Holoubek. Występowali muzycy, na przykład państwo Wiłkomirscy. Spotkania te zbliżały grupę inteligencji – nauczyciele, lekarze, artyści mieli o czym rozmawiać.

Po powstaniu województwa suwalskiego państwo Jaroszkowie przenieśli się do Suwałk. Zdzisiek mógł w większym stopniu poświęcić się pracy artystycznej i pomagać innym artystom, jako szef BWA. Najbardziej cieszyłam się, kiedy znów stał się moim kolegą nauczycielem, w I Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Konopnickiej w Suwałkach. Był tytanem pracy, w szkole i poza nią, zawsze zalatany, otoczony ludźmi. I…niedoceniany. Mówiąc o spotkaniach artystów na Wigrach, imprezie znanej i cenionej, zawsze wspomina się profesora Strumiłłę, co jest na pewno słuszne. Ale niesłusznie zapomina się o roli człowieka pracującego, jak go nazywam, czyli Zdziśka Jaroszka. Jego działalność nie była odpowiednio doceniana, był człowiekiem bardzo skromnym, nienarzucającym się. Pomógł wielu młodym ludziom rozwinąć talent, trafić na uczelnie artystyczne. No i sam był artystą, człowiekiem wrażliwym. Pamiętam, jak mi pokazywał piękno kamieni, które umieścił w swoim ogrodzie; aby wydobyć ich wyjątkowość i uroki, polewał je wodą, to pomagało uchwycić ich kształty. Wiecznie zabiegany, znajdował czas, by pomóc w różnych sprawach. Spotykaliśmy się niekiedy w domu państwa Jaroszków, zawsze były to serdeczne i interesujące spotkania. Rozmawialiśmy oczywiście o dzieciach, często o Gosi, mojej uczennicy z Kętrzyna, która tak dużo dobrego zrobiła dla Zespołu Pieśni i Tańca Suwalszczyzna. Z największym wzruszeniem wspominam drobne gesty sympatii. O tej jesiennej porze Zdzisio chodził z młodzieżą w plener, aby podziwiać przyrodę i szkicować. Gdy przychodziłam na przerwę, przed swoim miejscem na stole w pokoju nauczycielskim znajdowałam kilka kasztanów, piękne kolorowe liście i wiedziałam, że to powitanie Zdzisia. Ostatnio były tylko krótkie wieści o złym stanie zdrowia. Miałam właśnie przekazać państwu Jaroszkom pozdrowienia od wspólnej koleżanki, jeszcze z Kętrzyna. Nie zdążyłam. Ale będę wspominać ciepło, ze wzruszeniem tego wspaniałego, skromnego człowieka.

09.12.2016; Suwałki; SOK – Patio; „Teatralia” – Andrzeja Strumiłły. Słuchają: Małgorzata Wojdełko i Zdzisław Jaroszek
© 2016 Wojciech Otłowski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij:

Reklama

Najczęściej czytane

Przeczytaj więcej
Powiązane