Drugie w sezonie 2022/23 spotkanie z zawodnikami Nysy ponownie nie zakończyło się fortunnie. Nadzieje kibiców były wielkie, a podsycał je ostatni sukces – awans do turnieju finałowego Pucharu Polski. Goście przed spotkaniem lokowali się pozycję niżej, zatem i przedmeczowe typowania były korzystne dla biało-niebieskich.
Niestety, w piątek podopiecznych Dominika Kwapisiewicza czekał zimny prysznic. Przeciwnicy mieli doskonały początek sezonu. Przez dłuższą chwilę okupowali górę tabeli. Kolejne spotkania toczyły się ze zmiennym szczęściem, ale jak się okazało, dla suwalskich zawodników Stal Nysa to przeciwnik nie do pokonania.
Podopieczni Daniela Plińskiego zaskoczyli skutecznością. Doskonale blokowali, celnie atakowali. Często mocne serwy zmuszały biało-niebieskich do oddania piłki „za darmo”, co bezbłędnie wykorzystywali gracze Stali. Pierwszy set zakończył się bardzo szybkim zwycięstwem gości, w drugim suwalczanie zdobyli już więcej punktów, ale wciąż za mało, by zagrozić przeciwnikom.
Po nerwowym początku trzeciej odsłony biało-niebiescy jakby złapali wiatr w żagle. Choć nie odskoczyli znacznie, to jednak te parę punktów dało wszystkim cień nadziei na nieco dłuższą walkę. Niestety, dwie skuteczne zagrywki Jakuba Abramowicza doprowadzają do wyrównania, a od tego tylko krok dzielił gości od zdobycia trzech punktów. I tak się właśnie stało. Zarówno goście, jak i ich czteroosobowy młyn nie kryli radości.
MVP meczu został Michał Gierżot.
„Grało nam się bardzo ciężko” – ocenił po meczu Paweł Halaba, przyjmujący Ślepska Malow Suwałki:
„To był drugi najsłabszy mecz tego sezonu” – skonstatował Dominik Kwapisiewicz:
Ślepsk Malow Suwałki – Stal Nysa 0:3 (-18, -23, -21)
,
Foto – w postaci pokazy slajdów – Wojciech Otłowski