Reklama

Boskie Buenos – swoista potrójna paralela pomiędzy polskim boomem rockowym, prozą iberoamerykańską a suwalską Biblioteką Publiczną.

Data:

- Reklama -

Od dłuższego czasu – a na pewno od odejścia Kory – chciałem zapoznać się z pewną książką. Powód może wydać się dziwaczny, bo chodzi o… zależność pomiędzy polskim boomem rockowym a prozą iberoamerykańską. No i w końcu zdecydowałem się ową powieść wypożyczyć z naszej Biblioteki Publicznej.

20 VIII 2021; Suwałki – Biblioteka Publiczna (ul. E. Plater 33A)
© 2021 Wojciech Otłowski

Pierwszy raz zetknąłem się z nurtującym mnie aspektem słuchając płyty „Na żywo w Pstrągu” – kultowej formacji Kury. Jak wiadomo Ryszard „Tymon” Tymański lubi(ł) sobie w czasie koncertów „pogadać”; zapowiedzi w jego wykonaniu mogą trwać długimi minutami – zresztą podobnie, jak w przypadku Piotra Bukartyka. Nie słuchałem tego koncertowego albumu od przeszło dwudziestu lat i niestety nie pamiętam dokładnie kontekstu – dlaczego właściwie Tymon odniósł się do repertuaru Maanamu? Niewątpliwie jednak poruszył kwestię takową: czym inspirowała się Kora przy tworzeniu tekstu piosenki „Boskie Buenos”.

14 I2012- Suwałki, C. H. Plaza; Koncert Finałowy AUTORSONG
Ryszard „Tymon” Tymański
© Wojciech Otłowski

Maanam, choć działał od połowy lat 70. (nie będę tu już pisał o współpracy z Milo Kurtisem i Johnem Porterem) ubiegłego wieku, na szerokie wody wypłynął dopiero w roku 1980. I niewątpliwie niebagatelny wpływ na to miał przebój „Boskie Buenos”. Gdy organizatorzy festiwalu w Opolu zapraszali Maanam, nie spodziewali się na pewno, na co się piszą. Oczekiwali spokojnych, ciepłych piosenek typu „Hamlet” i „Oprócz” (choć firmowano je nazwą Maanam, to tak naprawdę przy ich nagrywaniu Korze i Markowi Jackowskiemu towarzyszyli w studiu instrumentaliści legendarnej grupy Dżamble), a tu nadszedł tajfun w postaci „Boskiego Buenos” właśnie (choć zabrzmiała także „Żądza pieniądza”). Wielu przeżyło szok; tak szybko chyba nikt w Polsce wcześniej nie grał. Maanam bisował parę razy (Kora zdjęła marynarkę). I od tego czasu – nie mnie oceniać czy słusznie, czy nie słusznie – datuje się początek polskiego boomu rockowego, który trwał mniej więcej do połowy lat 80.

Legenda legendą, ale nie wszyscy przekonali się do Maanamu. Pojawiały się i hasła typu: „Czy to dżuma czy cholera? Nie, to Kora się wydziera!”. Po prostu publiczność musiała to jakoś przetrawić, bo przecież Olga Sipowicz z domu Ostrowska, primo voto Jackowska, była wspaniałą, na wskroś profesjonalną wokalistką, dysponującą niesamowitą dykcją (vide: „Oddech szczura”). Wróćmy jednak do „Boskiego Buenos”…

Tekst hitu wielu wzięło za wyrażenie tęsknoty polskiego społeczeństwa za tak zwanym wielkim światem. I taki tok myślenia w sumie nie wydaje się być pozbawiony sensu, acz można by się zastanawiać, dlaczego nie Paryż (vide późniejsze „French is strange”), Londyn, Nowy Jork, Los Angeles? Ano dlatego, że Kora zachwyciła się powieścią, której akcja dzieje się właśnie w stolicy Argentyny.

Gdy na początku lat 70. Wydawnictwo Literackie zaczęło wydawać serię „Proza Iberoamerykańska” nikt pewnie nie przypuszczał, że Polacy tak pokochają literaturę z Ameryki Łacińskiej. Za najbardziej znany tytuł należy chyba uznać „Grę w klasy” Julio Cortázara. Oczywiście przypomina się też „Sto lat samotności” – Gabriela Garcíi Márqueza, ale ta pozycja ukazała się poza ww. serią; wydawcą był bowiem Państwowy Instytut Wydawniczy.

W ramach „Prozy Iberoamerykańskiej” wydano także „Żeby cię lepiej zjeść” autorstwa Eduardo Gudiño Kieffera. Akcja powieści dzieje się – tak, tak – w Buenos Aires, w roku 1967.

Książka „Żeby cię lepiej zjeść” – Eduardo Gudiño Kieffera z suwalskiej Biblioteki Publicznej

Pełno tu nawiązań tak kulturowych, jak i politycznych, ale skupmy się na wywiadzie, który przeprowadza jeden z ważniejszych bohaterów książki – Sebastian. I właśnie rozmowa z Miss Słodką Skórą 1967 jest kluczowa w tym opowiadaniu. Otóż ta „rezolutna” osóbka nazywa się Lattarulo, Gladys Semiramis. Czy państwu coś już świta? Nie tylko nazwisko bohaterki (acz w tekście Kory jest jako La Torullo Gladys Semiramis), ale niektóre fragmenty są żywcem wzięte właśnie z wywiadu. Oto parę z nich:

Chcę jeszcze raz pojechać do Europy. Byłam już raz, wie pan, we Włoszech, u dziadków. Byliśmy ze trzy miesiące, strasznie się wynudziłam, nie mogłam się doczekać powrotu do Buenos Aires. Ale znów mam ochotę pojechać, poznać Paryż, Londyn… Podróżować jest bosko. Więcej się można nauczyć jeżdżąc niż czytając, panie dziennikarzu.

– Co pani sądzi o mężczyznach?

Ach, jaki pan ciekawski! Ostrzegali, żebym się strzegła dziennikarzy. No dobrze, o mężczyznach myślę, że wszyscy powinni być tacy jak mój ojciec, uczciwi i pracowici. Otóż to.

– Niech mi pani powie, wierzy pani w horoskopy, w chiromancję, w astrologię?

– Widzi pan: w horoskopy, chiromancję i te inne sprawy czarowników nie wierzę. Ale co się tyczy astrologii, powiedzmy ciał astralnych, Jowisza, planet i tego… oczarowują mnie! To przedmiot, który najbardziej lubiłam w szkole. Zawsze miałam dobre oceny z astrologii.

– Nie, oczywiście, że nie. Poza tym, kiedy wracaliśmy z Europy, wybrali mnie „Syreną Morza”. Na uroczystości przekroczenia równika, wie pan? Było bosko. Zaprosili mnie do pierwszej klasy i siedziałam przy kapitańskim stole i częstowali mnie szampanem. Uwielbiam szampana, chyba już mówiłam? Oczywiście importowanego. A potem dali mi dyplom. Jest tutaj, obok tej dziewczynki od pierwszej komunii.

– Adiós,, panie dziennikarzu. I niech pan nie zapomni przesłać mi dwudziestu egzemplarzy dziennika. Potem podaruję panu zdjęcie z autografem. Adióóóóós!

Zaznaczmy wyraźnie, iż Kora ograniczyła się do sięgnięcia po li tylko paru fragmencików. Wywiad jest o wiele obszerniejszy i zawiera takie „kwiatki” jak to:

– Znam też języki. Rozumiem wszystko po włosku, dziadkowie byli z południa, z Kalabrii. No i angielski, ze szkoły, ale niech pan o tym nie pisze, bo prawie tyle co nic. Gud morning, to wszystko. Teraz będę chodzić na kurs audiowizualny, powiedzmy na wypadek, gdybym została Miss Argentyny i musiała jechać do Miami, do USA. Tam się mówi dużo po angielsku.

Dlaczego w ogóle dzielę się tą historią? Oczywiście nie wyważam otwartych drzwi. Z drugiej strony, co by nie mówić, w przestrzeni publicznej sprawa mało jest znana. Ażeby się o tym przekonać wysłałem paru znajomym zdjęcia z podanymi wyżej fragmentami. O ile niemalże wszystkim nasunęły się skojarzenia z Korą, to już tylko pojedyncze jednostki były zorientowane w temacie. Jak wspomniałem na wstępie książkę „Żeby cię lepiej zjeść” wypożyczyłem (de facto na konto żony) w głównym oddziale suwalskiej Biblioteki Publicznej. I jest to wydanie sprzed czterdziestu lat – oczywiście z serii „Proza Iberoamerykańska” – w tłumaczeniu Andrzeja Nowaka (rzecz jasna nie tego z TSA). O ile się nie mylę, dodruków nie było.

02 VII 2011; Kora w Suwałkach
© 2011/2023 Wojciech Otłowski

I jeszcze jedna sprawa. Niektórzy w moim drążeniu tematu doszukiwali się złych intencji. Tak więc zaznaczę dobitnie, iż z mego punktu widzenia mamy tu jednak do czynienia z daleko posuniętą inspiracją. Nie ma co kryć, że nie brakuje takich, którzy uważają, że jednak – zbyt daleko. Tym niemniej chyba jednak określanie tej sytuacji plagiatem uważam za lekką przesadę. Moim zdaniem Kora poczyniła jednak pewne kroki, choćby zmieniła punkt odniesienia z południowoamerykańskiego na wschodnioeuropejski (słowa „Podróżować, podróżować jest bosko” brzmiały w mocnej kontrze wobec paszportowych ograniczeń PRL-u), ażeby traktowano jej zapożyczenia z „Żeby cię lepiej zjeść” jako jedynie inspirację. Tylko i wyłącznie inspirację.

02 VII 2011; Kora w Suwałkach
© 2011/2023 Wojciech Otłowski

Maanam „Boskie Buenos” uwiecznił w co najmniej dwóch wersjach studyjnych. Pierwsza, singlowa została nagrana w lutym 1980 roku – zresztą z paroma innymi utworami – w czasie sesji dla Polskiego Radia Katowice. Drugą, moim skromnym zdaniem zdecydowanie lepszą, zarejestrowano w sierpniu bądź wrześniu tego samego roku w studiu Polskiego Radia Lublin, gdzie nagrywano debiutancki album zespołu. Na krążku zatytułowanym po prostu „Maanam”, a wydanym już w roku 1981, „Boskie Buenos” umieszczono jako drugi utwór na stronie A – pomiędzy „Stoję, stoję, czuję się świetnie” a „Biegnij razem ze mną”. Cały album (za)brzmiał wspaniale, w czym niewątpliwa zasługa rejestratorów – Włodzimierza Kowalczyka i Andrzeja Poniatowskiego. Ten drugi, były perkusista kultowej grupy Klan, niedawno zremasterował materiał, dzięki czemu albumu „Maanam” słucha się jeszcze z większą przyjemnością, w tym też oczywiście i samego „Boskiego Buenos”. Acz paradoksalnie, jakby ktoś poprosił mnie o wymienienie tuzina najbliższych mi kawałków Maanamu, to akurat piosenki inspirowanej powieścią „Żeby cię lepiej zjeść” bym do nich nie zaliczył.

Na koniec wypada chyba powiedzieć o egzemplarzu „Żeby cię lepiej zjeść” z suwalskiej Biblioteki Publicznej. Ponoć były dwa, ostał się właśnie ten, który trafił w moje ręce… Na myśl nasuwa się pytanie, kiedy poprzedni raz książka była wypożyczona? Odpowiedz pewnie zdziwi wielu. Otóż piętnaście lat temu. Poza tym była „brana” w roku 2007 i 2002. Jak było w poprzednim wieku, trudno stwierdzić, bo nie sposób cofnąć się dalej w szukaniu. Z drugiej strony widać, że jeżeli ktoś już wypożyczył „Żeby cię lepiej zjeść”, to głęboko analizował powieść, bo widoczne są zaznaczenia ołówkiem. Nie mam w tym miejscu na myśli oznaczenia autora ;). Czy powyższy tekst przyczyni się do renesansu wypożyczeń powieści Eduardo Gudiño Kieffera? Mam nadzieję, że tak, bo powieść „Żeby cię lepiej zjeść” jest tego warta, nie tylko ze względu na konotacje z „Boskim Buenos”.

Odeszła Kora – zdjęcia z suwalskiego koncertu sprzed siedmiu lat.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij:

Reklama

Najczęściej czytane

Przeczytaj więcej
Powiązane

Szczygieł i Mentzen w Suwałkach, Wierszalin w Olecku

Jesień w pełni, co oznacza barwny kalendarz wydarzeń kulturalnych...

Spotkania z Przemysławem Wechterowiczem – o życiu, książkach i ortografii

Dwa krótkie wypowiedzenia i miejsce urodzenia – tyle o...

Turystyka lokalna – wystawa Michała Radkiewicza w Bibliotece Publicznej w Suwałkach

Od 17 września w Bibliotece Publicznej im. Marii Konopnickiej...

Piknik na Klonowej – zabawa na sto dwa!

Pogoda dopisała, podobnie jak uczestnicy, zatem kolejną imprezę zorganizowaną...