Mimo wyroku sądu, francuski impresario wciąż nie zwrócił zaliczki za koncert Alannah Myles. Gwiazda do Suwałk nie przyjechała, a 35 tys. złotych rozpłynęło się w powietrzu. Do działania przystąpił już komornik, który namierzył trzy konta menedżera.
Alannah Myles miała wystąpić nad Czarną Hańczą w ubiegłym roku. Zamiast emocjonującego koncertu, pozostał niesmak. Menedżer gwiazdy krótko mówiąc zrobił organizatorów Suwałki Blues Festival „na szaro”. Wziął pieniądze – na tym jego aktywność się zakończyła.
Sprawą ukradzionej zaliczki, bo tylko tak można to nazwać, zajęła się francuska kancelaria. Po kilku wezwaniach do zapłaty, skierowała pozew do sądu w Vichy. Wymiar sprawiedliwości przychylił się do wniosku i wydał wyrok korzystny dla ROKiS-u. Nawet sądowy nakaz zapłaty nie zrobił na impresario wrażenia. Pieniądze nadal nie wpłynęły na konto suwalskiej instytucji.
Ostatnia nadzieja w komorniku. Jak podkreśla Mariusz Klimczyk – dyrektor ROKiS-u – ten już działa. Z informacji, które niedawno dotarły do Suwałk wynika, że menedżer posiada trzy konta. To jeszcze załatwia sprawy. Teraz komornik musi sprawdzić, czy na wskazanych kontach znajdują się środki i czy impresario dokonuje wpłat i wypłat pieniędzy.
ROKiS wnioskował o zwrot zaliczki wraz z odsetkami i wypłatę odszkodowania.
Fot. www.alannahmyles.com