Do Biura Nadzoru Właścicielskiego, działającego przy marszałku województwa, wpłynął wniosek dotyczący odwołania prezesa PKS w Suwałkach. Wcześniej właścicielem suwalskiego PKS-u było Ministerstwo Skarbu Państwa. Szef resortu również otrzymywał sygnały, że w spółce źle się dzieje.
Dwaj związkowcy, którzy zaczęli mówić otwarcie o pogarszającej się sytuacji finansowej PKS Suwałki, zostali wyrzuceni na bruk. Zarząd suwalskiego PKS-u tłumaczył, że pracownicy, rozpowszechniając nieprawdziwe informacje, działali na niekorzyść w firmy. Sprawy zwolnień dyscyplinarnych trafiły wreszcie do sądu, który uznał, że przewodniczący związków powinni zostać przywróceni do pracy.
W międzyczasie resort Skarbu Państwa otrzymał kilka wniosków o odwołanie prezesa PKS – Stanisława Biłdy. Przewodniczący związków zawodowych działających przy PKS Suwałki i przeciwni poczynaniom zarządu członkowie Rady Nadzorczej, próbowali przekonać ministra, że to prezes działa na niekorzyść firmy. Pracownicy uporczywie pisali, a resort na niektóre pisma nawet odpowiadał. Żadne wiążące decyzje nie zapadły.
W tej chwili właścicielem PKS Suwałki i innych spółek komunikacyjnych w regionie jest Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego. Aby monitorować sytuację w firmach, marszałek powołał specjalną komórkę – Biuro Nadzoru Właścicielskiego. To właśnie tam dotarł kolejny wniosek związkowców i Rady Nadzorczej.
Na pytanie dotyczące przyszłości spółki i oceny działań prezesa Biłdy rzecznik marszałka odpowiada niejednoznacznie. – Do Urzędu Marszałkowskiego docierają różne pisma i opinie, w tym od związkowców i niektórych członków Rady Nadzorczej. Wobec braku jednomyślności członków Rady w ocenie prezesa – Zarząd Województwa zbada dogłębnie sytuację i wyciągnie wnioski – informuje Jan Kwasowski.
Więcej: