Fotel prezesa PKS Suwałki opuścił niedawno Stanisław Biłda. Jego miejsce zajął były poseł PO – Leszek Cieślik. Niektórych ta decyzja ucieszyła, inni uznali, że to zagrywka polityczna, która niczego dobrego firmie nie przyniesie. Pracownicy spółki bacznie obserwują każdy ruch nowego szefa i póki co, nie mają zastrzeżeń.
O sprawach sądowych, kłótniach, detektywach i kradzieży paliwa w spółce można byłoby napisać epopeję. Kilkakrotne próby odwołania prezesa PKS nie przynosiły do niedawna rezultatów. W momencie, gdy spółki komunikacyjne z całego regionu przeszły pod skrzydła marszałka, działaniami Stanisława Biłdy zainteresowało się Biuro Nadzoru Właścicielskiego w Białymstoku. Nie decyzję nie trzeba było długo czekać – po wyborach szybko znalazł się nowy prezes.
„Człowiek dialogu”, jak Leszka Cieślika określili członkowie Rady Nadzorczej, słowa danego załodze na razie dotrzymuje. Nie ma mowy o łataniu długów spółki pieniędzmi „pożyczonymi” z funduszu socjalnego. Na marginesie trzeba wspomnieć, że takie działanie zakończyło się wyrokiem na niekorzyść poprzedniego zarządu PKS. Podobnych błędów nowy prezes – prawnik z wykształcenia na pewno nie popełni.
Jarosław Żaborowski, związkowiec, który dwukrotnie tracił pracę za informowanie opinii publicznej o nagannych poczynaniach byłego szefa i o pogarszającej się sytuacji finansowej w PKS, jest dobrej myśli. – Współpraca na razie układa się bardzo dobrze – ocenia. Pieniądze, które „wypłynęły” z funduszu pracowniczego, mają wrócić do puli w I kwartale 2012 roku. Wiele osób podobno wciąż liczy, że na stanowisku członka zarządu PKS Suwałki pojawi się nowa osoba.
Więcej:
http://www.niebywalesuwalki.pl/3347/
[…] Związkowcy PKS pozytywnie o zmianie prezesa – http://www.niebywalesuwalki.pl/6479/ […]
POprzedni prezes był niewiarygodny.