Wywiad z gitarzystą „Dezertera” – Robertem „Robalem” Materą, głosem, krzykiem i twórcą poetyki tej formacji.
Pytał: Paweł Bydelski. Red. I. Danilewicz
Czy zgadzasz się z tezą postawioną tak zuchwale na Twój temat?
Robert Matera: Nie do końca, zespół tworzy trzech muzyków. Ja gram na gitarze i śpiewam, komponuję większość muzyki, natomiast za poetykę najbardziej odpowiedzialny jest Krzysiek – jako autor tekstów. Od początku teksty powstają w wyniku wspólnej dyskusji, wstępne pomysły często wspólnie rozwijamy czy przystosowujemy do muzyki, ale to Krzysiek przynosi pomysły.
W poszukiwaniu inspiracji do tego wywiadu ktoś zaproponował, bym „Robala”, który „ma teksty zaangażowane i przeważnie opowiadają o człowieku w różnych miejscach”, zapytał w jakim miejscu znajduje się aktualnie człowiek? Pytam więc.
R. M.: Myślę, że w połowie drogi między chaosem i harmonią, i trudno przewidzieć co przeważy, bo świat niesłychanie się komplikuje.
Polskę w latach, kiedy twórczość Dezertera była w pełnym rozkwicie, spowijała walka kultur. Suwałki stały punkami, gitami, z pewnością hipami i całą resztą namiastek tego, co można było zobaczyć w Polsce. Każdy walczył, jak umiał i z czym tam sobie chciał, niektórzy walczyli ze sobą nawzajem. Szczególną uwagą w Suwałkach należałoby objąć jednak właśnie załogę punkową… Czy kojarzysz jakiekolwiek z nią związane fakty lub ksywy, jak wspominasz punka lat 80. w Polsce z perspektywy muzyka?
R. M.: Był taki okres w latach 90., gdy niezależna kultura w Polsce miała się całkiem nieźle. Przekładało się to na liczbę koncertów, które wówczas grał „Dezerter”. Wtedy Suwałki były miastem, w którym często grywaliśmy, głównie za sprawą braci Żdanuków, którzy aktywnie tu działali.
Natomiast lata 80. spędziliśmy głównie w kanciapie, grając próby. Koncerty były rzadkością i zdarzały się w kilku głównych miastach Polski – zwykle tam, gdzie były kluby studenckie. W takich miastach jak Kraków, Warszawa, Toruń, Poznań, Wrocław czy Gdańsk działały załogi, które jakoś kontaktowały się ze sobą, dla załóg z mniejszych miast pozostawał Jarocin i lokalne kontakty.
Punk przeplata się z awangardą, modą, używkami – w szczególności tanim winem, czy jest to ewolucja względem butaprenu? Czy w latach 80. punk także był sposobnością do pozerstwa, jak dziś, gdy często będąc młodym punkiem, należy się wystroić i koniecznie zamieszczać fotki w Internecie?
R. M.: Tak jak dziś, ludzie i wtedy byli różni – część chciała się zabawić, część poszpanować, a część robić coś sensownego razem. Było duże zróżnicowanie wśród załóg – od artystów i przechrzczonych hippisów po wariatów i zwykłych chuliganów – chyba wspólną cechą ich wszystkich było nieprzystosowanie do chorej rzeczywistości lat 80. i próba znalezienia sobie miejsca poza społeczeństwem.
Dziś starsza młodzież pogardliwie nazywa młodszych kolegów „gimbusami”, kto kim gardził 20 lat temu, czy pamiętasz jakimi słowami i czemu? Czy nie masz wrażenia, że nienawiść ludzi względem siebie na gruncie „ideowym” osiąga poziom dna i bezsensu?
R. M.: Mam wrażenie, że ogólnie wysoki poziom nietolerancji i pieniactwo to nasze narodowe cechy, wśród punkowców objawiało się to podziałami na starą załogę i młodych przebierańców, czy ideologicznych ortodoksów i zdradzieckich sługusów systemu. Do dziś na przeróżnych forach można napotkać śmieszne, a czasem paranoiczne wątki, gdzie jedni drugich oskarżają o to, że nie są świętsi od papieża.
Czy młodzież ma o co walczyć? Komu wierzyć? Czy na pewno federacjom anarchistycznym, które straszą nas chemicznymi chmurami, WHO i innymi teoriami spisku?
R. M.: No cóż, trudno jest być wyrocznią czy prorokiem i rozsądzać, kto walczy o lepszy świat, a kto chce zawładnąć naszą duszą. Sami, jako zespół, unikamy stawania na pozycji wyroczni, i tak też staramy się wypowiadać w naszych tekstach. Najważniejsze jest nie dać się zwariować, oceniać świat samodzielnie, odwołując się do zdrowego rozsądku i faktów. Często nie jest to łatwe, ale warto próbować samodzielnego myślenia.
Przyjeżdżacie do Suwałk już na któryś z kolei koncert… Który Ty z poprzednich wspominasz lepiej? Czy może zupełnie nie wspominasz koncertów w całej masie już zagranych?
R. M.: Trudno jest pamiętać wszystkie koncerty, skoro było ich setki – nawet trudno oszacować ile. Często po koncercie zostaje jakieś jedno nietypowe wspomnienie czy wrażenie. Pamiętam jeden koncert, który graliśmy w Suwałkach w Sylwestra w latach 90. Był pełen klub ludzi i niezły czad. Niestety, nie jestem w stanie sobie przypomnieć, który to był rok, ani jaki klub – może jakiś uczestnik to pamięta?
Ludzie mówią że odcinacie już kupony…
R. M.: Ludzie mówią różne rzeczy, bo taką już mają naturę. My już dawno przestaliśmy się przejmować krzykaczami i staramy się robić swoje najlepiej, jak potrafimy. Sądząc po tym, jaka jest reakcja publiczności na koncertach, myślę, że jest sens dalej tak działać.
Teraz pytanie zadziorne – planujecie wydać płytę? Czy obecna rzeczywistość przynosi nowe obawy, o których warto śpiewać, czy lepiej dać sobie spokój?
R. M.: No rzeczywiście zadziornie… Z wydawaniem płyt w przypadku naszego zespołu jest bardzo spontanicznie. Nie mamy kontraktu, który by nas do czegokolwiek zobowiązywał, wydajemy płytę, gdy czujemy, że jest czas na to. W latach 90 było to częściej, obecnie rzadziej. Nasz ostatni studyjny album wyszedł 2 lata temu, w zeszłym roku wydaliśmy koncert z Jarocina 1984 „Jeszcze Żywy Człowiek”, który odrestaurowaliśmy z archiwalnych nagrań.
Obecnie przygotowujemy poprawione reedycje naszych starszych albumów, więc trudno powiedzieć, kiedy pojawi się coś nowego. Póki co, zbieramy pomysły i siły do nowych piosenek, borykamy się z codziennością, gramy koncerty. Jak mówiłem, rzeczywistość się komplikuje, świat kręci się coraz szybciej, a my staramy się nie brać udziału w wyścigu szczurów, tylko żyć swoim tempem i dać żyć innym.
Dziękuję. Do zobaczenia w Suwałkach!
„Dezerter” wystąpi w Suwałkach 2 listopada. Bilety do nabycia w przedsprzedaży w cenie 29 zł, w dniu koncertu w cenie – 35 zł. Rezerwacja (29 zł): dezerterkoncert@gmail.com. Przed grupą zagra białoruski zespół „Dzieciuki”.
Fot. Robert Ochnio i Tomasz Milewski
[…] Ostatni raz „Dezerter” wystąpił nad Czarną Hańczą w 2012 roku. Wtedy, jeszcze przed koncertem, Robert „Robal” Matera udzielił naszemu portalowi wywiadu. Przeczytaj. […]
[…] Wywiad z Robertem „Robalem” Materą można było przeczytać jeszcze przed koncertem na naszej stronie – http://www.niebywalesuwalki.pl/20992 […]
4 razy grał Dezerter w Skach .. my organizowaliśmy 3 pierwsze, a więc
08.03.1992 z Lollapalooza (Suwałki) / 26.09.1992 z M-kwa (Łódź) 30.12.1993 z Drah (Suwałki) i Antidotum (Warszawa) … Dezerter grał tez w Barnabie około 1997-98 ..
.. to tak w kwestii formalno-statystycznej
http://www.youtube.com/watch?v=oQ101VRjtvs&feature=plcp
http://www.youtube.com/watch?v=oQ101VRjtvs&feature=plcp
celne i ciekawe wypowiedzi Robala, dziękować
Niezły wywiad, tylko krótki. 😉 Czuję niedosyt.
to żebyś na koncert przyszedł 😛
Wcale nie krótki mi wystarczył . Pewnie nie będę mógł przyjśc na koncert na dzień dzisiejszy .. w mordę ale moja druga połówka coś ogarnie………………….