Reklama

Świeży SOK – jak będzie smakować? Wywiad z Bożeną Kamińską

Data:

- Reklama -

Andrzej Sapkowski stwierdził kiedyś: „Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną”. A jaką kulturę zagwarantuje nam SOK? O planach opowiada Bożena Kamińska, dyrektor nowej instytucji.

 Z Bożeną Kamińską rozmawiała Iwona Danilewicz.

 Od czego zacznie Pani swoje urzędowanie na stanowisku dyrektora Suwalskiego Ośrodka Kultury?

Bożena Kamińska: Przede wszystkim muszę przejąć kwestie terminowe i pracownicze, spotkać się ze związkami zawodowymi, informując o formach zatrudniania pracowników.

Już wiemy, że formy zatrudnienia będą inne niż dotychczas – przynajmniej dla pracowników Młodzieżowego Domu Kultury. Z czym będą wiązały się te zmiany?

B. K.: Gdy realizowaliśmy inwestycję i projektowaliśmy pomieszczenia na Jana Pawła II, zakładaliśmy, że przyszłym użytkownikiem tego obiektu będzie MDK. Podkreślałam jednak, że do czasu wykończenia obiektu różne sytuacje mogą nas spotkać. Sygnalizowałam, że może okazać się, iż będzie to instytucja kultury. Od lutego już było wiadomo, że jednak nie będzie to placówka oświatowa jak dotychczas. Każdy mógł zastanowić się, czy chce pracować w nowej formule z kodeksu pracy, tzn. na umowie 40-godzinnej, czy chce funkcjonować na Karcie Nauczyciela – w tym przypadku był czas, aby poszukać pracy w placówkach oświatowych. Miasto w czerwcu deklarowało, że wesprze nauczycieli, którzy są chętni, by pracować w szkołach, a nie w instytucji kultury.

Sądzę, że najbardziej drażliwym tematem są w tej chwili kwestie finansowe. Czy pracownicy wiedzą, na jakich zasadach będą zatrudnieni? Czy ta sprawa była już dyskutowana na forum?

B. K.: Miasto podjęło decyzję, popartą opinią kancelarii prawnej, że wszyscy przechodzą na zasadzie paragrafu 23′ kodeksu pracy, czyli przeniesienia do nowej instytucji. W związku z tym muszą przejść na takich samych zasadach płacowych. Natomiast na pewno zmienią się im warunki pracy. Zostaną im zaproponowane umowy związane z 40-godzinnym trybem zatrudnienia. Nauczycieli co prawda obowiązuje ten sam tryb pracy, jednak Karta Nauczyciela mówi o tym, że muszą przepracować dydaktycznie 19 godzin, a pozostałe godziny przeznaczyć na rzecz aktywności w szkole, czy na rzecz młodzieży, czy też w ramach przygotowywania się do zajęć.

A kiedy planuje Pani zorganizować spotkanie z pracownikami ROKiS-u i MDK-u?

B. K.: Wcześniej muszę powiadomić związki zawodowe. Chciałabym też ustalić z Urzędem Miasta kwestie dotyczące pracowników MDK. Oni nie mogą stracić w ciągu dwóch najbliższych miesięcy na wynagrodzeniu i zasadach pracy. Jak najszybciej powinni zostać poinformowani o nowych warunkach pracy i płacy, i zdecydować, czy je przyjmują, czy też nie. W tym drugim przypadku obowiązywać ich będzie normalny tryb wypowiedzenia wraz z wypłacaniem odpraw.

Jestem jednak przekonana, że osoby, które do dziś nie zgłosiły niechęci w stosunku do pomysłu przejścia do nowej instytucji, będą skłonne tam sprawnie zafunkcjonować. Warunki ich płacy nie ulegną zmianie. Orientowałam się, jakie są stawki godzinowe w rozporządzeniu ministerialnym, które mówi o trzech kategoriach instruktorów. Poszczególni nauczyciele na poszczególnych stopniach awansu zmieszczą się w przedziałach wynagrodzeń dotychczasowych. Na tym nie powinni stracić. Stracą jednak dwie inne rzeczy. Pierwszą z nich jest prawo do skorzystania z urlopu zdrowotnego. Niektórzy z niego skorzystali w całości, bądź w części. Niektórzy w ogóle. Ci, którzy nie skorzystali, już tego nie zrobią. Do tej grupy i ja należę. Druga sprawa to długość urlopu wypoczynkowego. Nauczyciele mogli liczyć na 35 dni, a teraz będą mieli do dyspozycji 26 dni.

Wrócę jeszcze na chwilę do stawek wynagrodzenia. Instruktorom przysługują kwoty od 21 do 41 złotych za godzinę. Nauczyciel dyplomowany otrzymuje 31 zł. Tworząc nową listę płac, będę starała się zachować pewną hierarchię, uwzględniającą awans zawodowy. Co więcej, w instytucjach kultury jest możliwość premiowania. To kolejne narzędzie, które mam zamiar wykorzystywać.

A co będzie z pracownikami MDK-u, którzy otrzymali wypowiedzenia. Czy są bez szansy na powtórne zatrudnienie? Zostali spisani na straty?

B. K.: Nie, nie zostali spisani na starty. Takich osób było niewiele. Jedna osoba przestała u nas w ogóle pracować. Kolejne 2 osoby to konserwator i pani sprzątająca. Mam nadzieję, że ci pracownicy będą potrzebni w SOK-u. Kolejne 2 osoby to pracownicy administracji odpowiedzialni za pisanie projektów i kontakt z mediami oraz prowadzenie strony internetowej. Nie wiem, jakie jest zatrudnienie na tych stanowiskach w ROKiS-ie. Nie możemy sobie przecież pozwolić na powielanie miejsc pracy. Nie potrzebujemy 5 osób do księgowości czy też pisania projektów. Nie miałam szansy na sprawdzenie jak działa to w ROKiS-ie. Wiem, jaką sytuację mam tutaj. W kulturze nie ma możliwości trzymania na etatach 100 ludzi. Jestem zdania, że jak największa liczba osób, które mają pomysły na realizację zadań i projektów powinna znaleźć w SOK-u możliwość funkcjonowania. Mam na myśli zatrudnianie zleceniowe i zadaniowe.

Nie uważa Pani, że pomysł zatrudniania zadaniowego może wywołać protesty?

B. K.: Ten charakter zatrudnienia wpływa na efektywność pracy. Ludzie motywują się wtedy bardziej, chcą zrobić coś dobrze, ponieważ od tego zależeć będzie, czy dostaną kolejne zlecenie, zadanie do wykonania. Rozumiem, że jeśli ktoś nie ma stałego miejsca zatrudnienia, to prędzej czy później będzie chciał związać się z instytucją na dłużej. Taką możliwość też przewiduję. Sądzę jednak, że na początku większość osób powinna sprawdzić się na umowach w formie zadaniowej. W kulturze powinno być jak najmniej etatowych pracowników, wtedy w tej dziedzinie czuć życie, ewolucję. Nie chciałabym oceniać dotychczasowej pracy obu instytucji, ale wydaje mi się, że trochę trąciliśmy myszką, dawnymi czasami, popadając w rutynę i strukturę przyzwyczajeń.

Ze względu na zaawansowanie techniczne SOK-u potrzebni będą fachowcy. Czy to oznacza nowe miejsca pracy?

B. K.: Zgłosiło się do mnie mnóstwo młodych osób. Wiele z nich miało pomysł na to, co chcą robić. Właśnie dlatego cieszę się, że instytucja kultury nie ma takich ograniczeń jak instytucja oświatowa – tutaj musieli pracować ludzie z wykształceniem pedagogicznym, oprócz wykształcenia kierunkowego. Tam będą mogli pracować ci, którzy doskonale poruszają się w swojej dziedzinie – w fotografii, filmie, muzyce, etc.

Potrzebny jest nam powiew świeżości?

B. K.: Zawsze istnieje potrzeba wprowadzenia nowych ludzi, nowych pomysłów, nowej energii, bo wtedy ci ludzie, którzy jakiś czas funkcjonują w instytucji, zaczynają się bardziej mobilizować.

W jaki sposób SOK będzie funkcjonować? Jakie działy i zespoły pracownicze będą decydowały o życiu instytucji?

B. K.: W Suwalskim Ośrodku Kultury znajdzie się dział edukacji kulturalnej, zajmujący się dziećmi i młodzieżą. Na takich zasadach jak w MDK. Zespoły plastyczne i taneczne zostaną ulokowane razem. Drugim działem byłby dział animacji społecznej i kulturalnej, zaangażowany w pracę z zespołami bardziej profesjonalnymi, takimi jak Zespół Pieśni i Tańca „Suwalszczyzna”, Orkiestra Kameralna. Impresariat zajmie się kwestiami obsługi programowej i artystycznej sali widowiskowo-teatralnej. Tym musi opiekować się oddzielna, prężna ekipa, złożona z kreatywnych ludzi. Tak jak w dziale marketingu i promocji, który będzie newralgicznym punktem SOK-u. Będę dużo wymagała od jego pracowników w sensie sprzedaży programu artystycznego, organizacji spotkań, eventów – nie tylko na terenie naszego województwa, ale także u naszych sąsiadów – w warmińsko-mazurskim.

W obiekcie ma funkcjonować również dział logistyczny, który będzie zajmował się kwestiami obsługi między innymi sali z całym zapleczem technicznym, a także imprez, odbywających się na terenie miasta, czyli: okolicznościowych zdarzeń, świąt patriotycznych. Mamy już logistyka nadzorującego sprawy budowy, który projektował całą instalację mechaniczno-oświetleniowo-nagłośnieniową.

Pozostałe działy to administracja – dział kadrowo-prawny oraz księgowość. W strukturze przewidziany jest również zastępca dyrektora i kierownicy działów głównych.

Na pewno zastanawiała się Pani nad kandydaturą zastępcy. Kogo widziałaby Pani na tym stanowisku?

B. K.: Oczywiście, że myślałam o tym. Jeśli Marek Gałązka będzie przejawiał chęci, by pracować w takiej instytucji, to jest to najlepszy kandydat do sprawowania tej funkcji. To bardzo zaangażowana osoba, która w tym mieście ma szansę na realizację ciekawych projektów i zadań o charakterze awangardowym.

W jakim terminie odbędzie się otwarcie Suwalskiego Ośrodka Kultury?

B. K.: Budowa obiektu jest opóźniona. To pewne, że nie przeniesiemy się tam z dniem 1 listopada. Uważam, że nie należy niczego przyspieszać. Wszystko trzeba przygotować zgodnie z planem, dbając o najwyższy poziom, który gwarantuje nam projekt. Otwieranie „na siłę” nie ma sensu. Niech to nawet będzie rok czy pół roku później. Zależy mi na jakości. Musimy też zacząć pisać projekty, aby wyposażyć salę oraz niektóre pomieszczenia.

Jaki ma Pani pomysł na działalność tej instytucji? Czy będziemy mieć np. profesjonalny teatr?

B. K.: Otrzymujemy już teraz wiele ofert różnych teatrów – z Białegostoku, Krakowa i Warszawy. Świetne grupy teatralne zainteresowane są stałą współpracą z naszą instytucją. Myślę, że w XXI wieku nawet wielcy artyści nie szukają aglomeracji, ale odpowiedniego miejsca, gdzie mogliby dany spektakl pokazać. Posiadamy zaplecze techniczne, które daje możliwość wystawienia w Suwałkach czegoś ciekawego i na wysokim poziomie. Już wkrótce będziemy w stanie przyjmować tu najbardziej profesjonalne grupy teatralne, muzyczne, taneczne. Na początku nie zamierzamy tworzyć własnego teatru etatowego, raczej będziemy bazowali na ofertach zewnętrznych, z uwzględnieniem własnych, lokalnych propozycji.

A uroczystość otwarcia? To musi być wydarzenie, które zwróci uwagę na suwalską salę. Jaki ma Pani plan, jakich artystów chciałaby Pani zaprosić?

B. K.: Myślę o dużym wydarzeniu, na wysokim poziomie artystycznym i technicznym, aby pokazać możliwości obiektu. Nie chciałabym, by sala została otwarta przecięciem wstęgi. Planuję tydzień ze spotkaniami, przedstawienia, eventami, również z udziałem naszego środowiska artystów. Niestety nie wiem, kiedy będzie otwarcie i dlatego nie mogę z nikim rozmawiać na temat konkretnego terminu.

W ilu procentach możliwa jest do zrealizowania koncepcja otwarcia według Marka Gałązki? To rozbudowany pomysł pokazania potencjału lokalnego, a także zaproszenia do Suwałk znanych polskich i zagranicznych artystów.

B. K.: Jestem przekonana, że gdybym znała termin otwarcia sali, to program ten mógłby zostać zrealizowany nawet w 80 procentach. Marek bierze pod uwagę wiele działań skierowanych do środowiska wewnętrznego i angażującego to środowisko.

Czy znany jest budżet nowej instytucji?

B. K.: Nie, w tym temacie jesteśmy ograniczeni. Do końca roku musimy bazować na budżetach dwóch jednostek. Dopiero zamierzamy projektować budżet nowej instytucji, który na pewno będzie zmieniany. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć kosztów utrzymania całej infrastruktury.

Ten obiekt nigdy nie będzie na siebie zarabiać – zgadza się z tym Pani?

B. K.: Kultura nigdy na siebie nie zarabiała. Do kultury zawsze trzeba było dopłacać. Wszystkie kraje dokładają – jedne więcej, drugie mniej. Chciałabym, żeby kultura mogła mieć stały procent w budżecie. Niestety, jeżeli zaczyna się oszczędzać, to zazwyczaj od kultury.

I oświaty.

B. K.: Tak, od oświaty również. Sądzę, że trzeba zmienić trochę nasze wyobrażenie o kulturze. Jeśli będziemy ją traktować jak długoterminową inwestycję ekonomiczną, kultura może przynosić dochody i miejsca pracy. Nawet niech to będzie zatrudnienie zadaniowe. Mimo wszystko może to być czynnik rozwoju społecznego. Mając taki obiekt jak nasz, przyciągniemy młodych ludzi, którzy znajdą miejsce, by realizować pasje, integrować się społecznie. Trzeba tylko mądrze tym zarządzać i sprowadzać ciekawe wydarzenia, aby SOK cały czas żył. Najgorsza rzecz, która może się przydarzyć takiemu obiektowi, to stagnacja.

Czy fakt, że została Pani dyrektorem SOK-u będzie mieć wpływ na upolitycznienie kultury w naszym mieście? Czy zgadza się Pani z tą opinią?

B. K.: Takie komentarze mnie irytują. Swoją deklarację chęci pracy zawodowej w dziedzinie kultury złożyłam w trakcie kampanii wyborczej. Nadal chcę działać na rzecz miasta, a nie uciekać wyłącznie w politykę. Bardzo mnie to drażni, jeśli ktoś twierdzi, że to jest niemoralne i nieetyczne. Nie zgadzam się z tym zupełnie. Co najmniej 1/4 posłów w tej kadencji jest czynna zawodowo. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym zrezygnować z pracy na rzecz tylko i wyłącznie polityki. W polityce jestem od 10 miesięcy i póki co, nie jestem pochłonięta żadnymi funkcjami, które by mi specjalnie ograniczały czas. Nie zdecydowałam się, aby moim sposobem na życie była wyłącznie polityka, ponieważ chcę mieć kontakt z ludźmi i rzeczywistością. To w mojej ocenie jest najważniejsze. Jestem przygotowana na złośliwości, członkowie mojej rodziny mniej i niestety to oni przeżywają takie komentarze najbardziej.

Dziękuję za udzielenie wywiadu.

9 KOMENTARZE

  1. Przepraszam, czy pani Kamińska to kobitka od Muszelek, zuchów i chapania kaski, jeśli tak to już jest niezła awangarda ….no to powodzenia. Luki

  2. Interesujące, od pewnego czasu nurtuje mnie zagadnienie łączenia dwu instytucji, jako osoba aktywnie działająca na rzecz kultury w Suwałkach – chciałbym mieć na to co się w tej materii dzieje jakikolwiek wpływ. Pocieszające są więc zapowiedzi tworzenia możliwości współpracy. Ładnie to stwierdzone że forpoczta kultury w mieście trąciła myszką, ale niestety rzekłbym że w porównaniu do możliwości zapleczowych i kadrowych alternatywy w tym wyścigu, instytucje zostały już pewien czas temu zdublowane. Tym ciekawiej brzmią zapowiedzi wielkiej odmiany, odmiany jak mi się wydaje na modłę profesjonalnych instytucji kultury. Na horyzoncie pojawiają się nagle opcje pozbawiające kompleksów lichego zaplecza na prowincjonalnej placówce misyjnej. Kwestia podejścia pani Bożeny do instytucji SOKu wydaje się być rzeczywiście zwięzła, logiczna i niepolityczna. Czas pokaże jednak, czy upolitycznienie instytucji zależeć będzie od niej samej. Tymczasem trzymam kciuki za to, żeby w roli zastępcy pojawił się Marek Gałązka, mam wrażenie że podczas planowania koncepcji SOKu zwrócił uwagę w kierunkach w które nikt nie patrzył jako na energię kultury a na byt równoległy kulturze. Spotykał się z ludźmi i słuchał, zadawał pytania, bez biura i krawatu, wplatając w rozmowy historie rozbudzające fantazję na temat tego jak miło może w Suwałkach być. Ponad to, jest to człowiek który jestem tego pewien, zwyczajnie zna się na kulturze od strony sztuki, a nie tylko administracji. Więc miks dość interesujący, oczekuję co będzie – z drżeniem serca 🙂 mam nadzieję na współpracę… dostaję zawrotów głowy od myślenia o pozytywnych aspektach tego remontu który dokonuje się na kulturze. Faktem jest, że dotychczasowa forma działania jest już przestarzała

    • Ze zmianami zawsze wiąże się wielkie ryzyko. Najważniejsze żeby wreszczie byli otwarci na ludzi. Szczególnie na tych młodych zapaleńców którzy są naprawdę w stanie poświęcić wiele dla sztuki. Mam nadzieje że skończą się czasy gdzie dochodzi do paradoksów ogłaszanai czegoś gdzie finalnie nikt nie wie co gdzie jak i dla kogo.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij:

Reklama

Najczęściej czytane

Przeczytaj więcej
Powiązane

Terytorialsi, leśnicy i strażacy szkolili się wspólnie na Suwalszczyźnie

Gdy służby łączą siły, powstają wartościowe projekty. Na podstawie...

Trwa montaż tężni solankowej na suwalskich bulwarach

Ta inwestycja, wybrana w głosowaniu na Suwalski Budżet Obywatelski...

Inwestycje w zdrowie: Blisko 5 mln zł na poprawę warunków medycznych

Te fundusze mają być wykorzystane na modernizację pomieszczeń, zakup...