Reklama

Każdy zna swój hip-hop – Takatuka bez cenzury

Data:

- Reklama -

Wczoraj obejrzałem film Jesteś Bogiem. Przyznam, że chciałem zobaczyć ten film, może nie jako fan hip-hopu, ale fan historii muzyki. Śląskie środowisko, Kaliber 44 i dalej – Paktofonika było i jest kawałkiem polskiej historii muzyki rozrywkowej. Z zaciekawieniem oglądałem pierwsze minuty, moja radość jednak prędko została wyparta przez szereg natrętnych pytań.

Autor: Artur Sawicki, http://takatuka.blog.pl/

I tymi wątpliwościami zamierzam się w dalszej części tegoż wywodu z wami podzielić. Od momentu pojawienia się filmu minęło już parę, a może i paręnaście tygodni, w tym czasie przeczytałem i usłyszałem kilkanaście recenzji, że film jest raczej dobry, jeśli nie bardo dobry. Czy na pewno?

Najlepszą  stroną tego filmu jest to, że w ogóle powstał, muzyka na pewno jest drugą jego siłą, o kreacjach aktorskich i walorach technicznych nie będę się wypowiadał, bo się na tym nie znam. No ale sama historia wzbudziła we mnie najgorsze skojarzenia. Magik jest w filmie kolesiem, którego widz poznaje jako człowieka znikąd. A zdaje się że „Kaliber 44” to była ówczesna polska hip-hopowa I liga, dziesiątki koncertów, festiwali. Rozumiem, że dwie płyty to nie jest jeszcze poziom białych mesi i futer zdobionych złotymi łańcuchami, ale do cholery te notoryczne dziury w budżecie. Obraz braku kasy na cokolwiek chyba nie do końca był spójny z tym, jak to faktycznie wyglądało. Na tym powstał mój dość, powiedziałbym, mocno neutralny stosunek do realizatorów tego obrazu. Zdaję sobie sprawę, że rok 1998, kiedy Magik opuszczał „Kalibra”, był czasem raczkującego jeszcze polskiego przemysłu muzycznego, ale postać filmowa nie niosła ze sobą żadnego ładunku doświadczenia. Albo ja go nie zauważyłem. Odebrałem postać Magika w filmie, jako amatora, koleżkę z bloków, który po pierwsze nie ma żadnych znajomych, oprócz gbura w dresie, który odpuszcza łomot Rahimowi i Fokusowi pod klatką w Katowicach. Człowiek, który wykrzykuje, tu brawa dla aktora, Rahimowi na klatce fragment tekstu Plus i minus, na pewno nie wygląda jak jeden z gości z najlepszego składu w Polsce. Pomijam fakt, że dla zachowania pewnego tła historycznego wypadałoby pokazać choć skrawek jego odejścia z „Kalibra”, no ale…

Yoka i Abradab wciąż są wśród nas i mają się dobrze, zatem zakładam, że mogliby mieć nieco inne zdanie niż realizacja produkcji, a może zwyczajnie nie życzyliby sobie tego. Postać Magika, prawie amatora, bez grosza przy duszy, zamkniętego na całą otaczającą go rzeczywistość, zwyczajnie mi tu nie pasuje. No właśnie, rzeczywistość. Twórcy filmu tak bardzo skupili się na zbadaniu prawdziwej historii Magika i „Paktofoniki”, że chyba zapomnieli o bożym świecie.

Choć  jestem daleko od rzeczonego gatunku muzycznego, o tyle dorastałem w zróżnicowanym środowisku. Bez względu na subkulturę, ruch, starczą nomenklaturę młodzieżowych grup, każda z nich współistniała, miała ekipy, składy, drużyny, paczki, zatargi, cokolwiek. O pomstę do nieba woła, że w tym filmie nie ma nikogo, oprócz trzech kreowanych na amatorów raperów, którzy wspólnymi siłami dążą do złożenia nowej jakości. Szlachetnie występują jeszcze słupy w postaci ich nauczycieli oraz rodzin. Nie umniejszając chłopakom, ale nie byli tak wybitnymi jednostkami, żeby poświecić im całość planu, nie umiejscawiając tego na jakimś tle.

Historycznie mija tam kawał czasu, a ci goście nie spotykają się z nikim, nie licząc paru koncertów, które grają jak za grubą szybą, wszyscy ich znają, oni wciąż wyglądają jakby nie znali nikogo. Nie chodzą na imprezy, na katowickim blokowisku są tylko dzieciaki, które grają w piłkę. Żyli naprawdę w tak hermetycznym świecie swojego trio, że wymiksowali się z blokowisk, całego środowiska? Na moim osiedlu też w tamtych czasach tworzyły się hip-hopowe składy, metalowe i punkowe kapele. Wciąż jednak nie kończyło się to tym, że ludzie znikali. Przyjaźniliśmy się jako ludzie, pożyczaliśmy sobie kable, mikrofony, cokolwiek co było potrzebne, jeśli zdarzyło się nagranie czy koncert. Spotykaliśmy się, a może nawet inspirowaliśmy w jakimś stopniu. „Paktofonika” została pokazana jako samowystarczalna maszyna, której wystarczą papierosy, komputer PC i mieszkanie w bloku. To raziło mnie najbardziej chyba w tym filmie, że film w grupie hip-hopowej powstał bez udziału ludzi. Czy ich środowisko rówieśnicze, które teraz żyje i ma się dobrze nie chciało wziąć udziału w tworzeniu filmu o swojej historii?

Na koniec wątek osobisty, jako że przyszło mi dorastać w tych samych czasach. Z punktu widzenia człowieka, który mieszkał na drugim końcu Polski, „Paktofonika” była odbierana zupełnie inaczej. Cały ówczesny medialny przekaz skupił się na zapowiedzi nowego materiału Magika z „Kalibra 44”. Tego „Kalibra”, który przez kilka poprzednich lat wybrzmiewał z prawie każdego uchylonego okna na polskich osiedlach. To już zostało powiedziane, że „Kaliber” miał fanów nie tylko wśród hip-hopowców. Był na pewno czymś bardzo świeżym, odkrywczym na polskiej scenie muzycznej. Trudno pogodzić się z odbiorem scen, w których bohaterowie dają się oszukiwać drobnym cwaniaczkom, niby wydawcom. Dla nas „Paktofonika” wchodziła na rynek jako supergrupa, z mocnym składem, latami doświadczeń w innych formacjach. Na pewno nie była to ekipa trzęsących się koleżków, u których jedyną pewną rzeczą były puste kieszenie. Jeśli zatem tak wyglądał backstage życiowy członków zespołu, jak pokazał to film, to znaczy że w naszym kraju chyba nikt nigdy słowa prawdy nie powiedział. Jak u Mistrza Barei.

Fot. Materiały prasowe.

3 KOMENTARZE

  1. Bardzo ładna wypowiedź, ale nijak ma się do recenzji i mojego komentarza 😉 Nie każę nikomu, kto pisze recenzję, „siedzieć z kluczem”, to nie matura 😉 Ale swoją wypowiedzią drogi autorze, zaprzeczasz sam sobie, bo poruszasz kwestię takich osób jak Abradab, Yoka, a przecież jest to recenzja „obrazu”, a nie ogółu, tego co sądzą o tym koledzy magika, czyż nie? :> Moim zdaniem deliberowanie nad tym filmem jest zbyteczne. Są osoby, które długo czekały na film, sprostał on ich oczekiwaniom lub niekoniecznie, ale najważniejsza jest sama koncepcja, żeby o Paktofonice powiedzieć szerszemu gronu. Może dzięki filmowi ktoś dowiedział się w ogóle o istnieniu Magika, Rahima i FokuSmoka 😉 Wiem, że nie w temacie recenzji, ale polecam nową płytę Raha i Foka „Rekontakt”, łamie schematy ! 😀 Pozdrawiam 🙂

  2. Radzę bardziej wgłębić się w to co mówią reżyserzy, i ogólnie twórcy filmu, bo został zrobiony tak a nie inaczej, z kilku powodów, których nie chce mi się przytaczać. Nie jest to produkcja za miliony, ale film raczej niskobudżetowy. Aktorzy mnie osobiście przypadli do gustu, nie były to jakieś znane twarze, ale to chyba właśnie o to chodzi. Scena na klatce schodowej, „plus i minus”.. Trzeba było widzieć twarze ludzi siedzących ze mną wtedy w w kinie :)) Miło, że powstało wiele recenzji filmów, dobrze, że są one zarówno pozytywne jak i krytyczne, ale recenzja ukazująca brak właściwej wiedzy autora o produkcji.. Eh.. Pozostawię to bez komentarza 🙂

    • Pozwolę sobie zaznaczyć, że komentarz do filmu powstał w oparciu o obraz. Nie chciałbym siedzieć ze skryptem, kluczem, schematem, jak powinienem odebrać film. Film jest sztuką, widz jest jej odbiorcą. Interpretacja obrazu jest odrobinę zbliżona do interpretacji poezji. Wskazywanie sposobów na odczytanie, podawanie odbiorcy gotowych rozwiązań, ogranicza interpretację co do zasady. A to chyba nie o to chodzi.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij:

Reklama

Najczęściej czytane

Przeczytaj więcej
Powiązane

X Muza w obronie przyrody – pokaz filmu „8 Gifts Of The World” w Cinema Lumiere

Obawa o środowisko, o nasz świat, wewnętrzna potrzeba –...

Osiecka w Suwałkach?! Szkoda, że jedynie w serialu

Dziś zakończyła się emisja serialu „Osiecka”. W poprzednim, dwunastym...