Reklama

Każdy prze­cież początek to tyl­ko ciąg dal­szy… – wywiad

Data:

- Reklama -

O początkach wspólnego grania, reaktywacji zespołu, planach, małych sukcesach i inspiracjach opowiada Daniel Kujałowicz z „Nie Po Drodze”.

Rozmawiała: Iwona Danilewicz

Historia zespołu „Nie Po Drodze” liczy 14 lat. Gdybyś miał wymienić najważniejsze daty i wydarzenia w tym czasie, od czego byś zaczął?

Daniel Kujałowicz: Na pewno od roku 1999, gdy „Nie Po Drodze” powstało i zaczęło grać w harcówce przy ul. Kościuszki. Potem nadszedł 2000 r. Pamiętam, że był to bardzo intensywny czas, przeżyliśmy razem wiele ważnych momentów. Myślę tu o udziale w „Przystanku Olecko” i zdobyciu tam nagrody. Przed nagraniem w stacji TV Polonia wystąpiliśmy w Suwałkach jako support zespołu „Brathanki”. Do tej pory pamiętam reakcję publiczności… Późniejszy wyjazd do studia TV Polonia był bardzo ciekawym doświadczeniem. Co istotne, to festiwal w Czeremsze otworzył przed nami możliwość wystąpienia przed widzami z Polski i zagranicy. Tam zauważył nas Artur Głowacki, prowadzący w tamtych czasach program „Hulaj dusza” właśnie w TV Polonia. I paradoksalnie był to koniec okresu sukcesów i bycia „na fali”. Nastąpił czas stagnacji.

Ile to trwało?

D. K.: Ta sytuacja trwała rok. Niektórzy członkowie zespołu wyjechali na studia. Zaczęliśmy skupiać się na własnym rozwoju, nikt nie myślał o karierze muzycznej.

Wróćmy do kalendarium.

D. K.: Kolejnym wydarzeniem, które powinno zostać zaznaczone w historii zespołu, był koncert w 2007 roku w ramach 5-lecia Stowarzyszenia „Nie Po Drodze”. Ten jubileusz zmobilizował nas do wspólnego grania. Ale to jeszcze nie był czas reaktywacji. Dopiero 2 lata później zacząłem uczestniczyć w próbach z Andrzejem Gniadym. Graliśmy bardziej dla siebie, z potrzeby wewnętrznej, chęci powrotu do korzeni i zaprezentowania tego, czym przesiąkliśmy przez te wszystkie lata.

Jak wam się razem grało po tylu latach przerwy?

D. K.: Wspaniale! Mieliśmy wrażenie, że jesteśmy w innej rzeczywistości. Napędzaliśmy się wzajemnie do działania. Czułem, że doskonale się uzupełniamy. Od razu stworzyłem wizję dalszej działalności grupy „NPD”.

A na czym polegała ta nowa wizja?

D. K.: Chciałem, aby muzyka była bardziej dojrzała, mniej chaotyczna i… moja. Miałem ambicje autorskie. Wcześniej zajmowałem się interpretacją muzyczną, teksty pisały dziewczyny. To, że każdy poświęcał się się innemu fragmentowi całości, miało wpływ na twórczość zespołu. „Nie Po Drodze” z tamtego czasu to zlepek różności. Całością jest utwór „Wiosenny” – autorem słów jest Marcin Lewoń. Do jego „nie-wiersza” muzykę stworzył Łukasz Korol. W innych piosenkach zawsze brakowało mi dobrych słów. O ile wcześniej nigdy nie było czasu na przemyślenie całości kompozycji, o tyle po powrocie do Suwałk znalazłem i czas, i wenę. Napisałem nowy tekst do „Wojennego”, utwór uzupełniłem muzycznie i tak powstał „Pogański taniec”. Ta piosenka dojrzewała we mnie długo. Jest wynikiem mojego pobytu na Syberii i spotkania z tamtejszym szamanem.

Teraz mnie zaskoczyłeś. Jak znalazłeś się na Syberii?

D. K.: Uczestniczyłem w projekcie z programu „Młodzież w działaniu”, zorganizowanym przez Stowarzyszenie „Nie Po Drodze” oraz Młodzieżowy Dom Kultury w Suwałkach. Była to czterostronna wymiana. Polska, litewska i ukraińska grupa pojechały do grupy rosyjskiej, nad jezioro Bajkał, gdzie odbywał się festiwal teatrów amatorskich.

Długo tam byłeś?

D. K.: Dwa tygodnie.

Co Cię ujęło w „tamtym świecie”?

D. K.: To nie była wycieczka objazdowa. Pracowaliśmy z ludźmi i przy okazji samodzielnie poznawaliśmy tamten obszar. Podczas pieszych wypraw przyroda nas porażała i mocno oddziaływała na nasze zmysły. Później, podczas spotkania z szamanem usłyszeliśmy historię i śpiewy o podziemnym świecie duchów zła, o stepowych wilkach, świecie ziemskim ze znanymi nam troskami i na koniec o świecie anielskim, idealnym. Elementy tamtejszej kultury wykorzystaliśmy w naszym przedstawieniu. Te wszystkie przeżycia, a dodatkowo moja praca magisterska, w której pisałem o filozofii wojny, psychologii transpersonalnej Junga wraz z koncepcjami Freuda i Fromma, stały się pretekstem do napisania wspomnianej wcześniej piosenki.

Natchnienie to jedno, wyciągnięcie wniosków to co innego… Co dała Ci ta wyprawa na innych płaszczyznach?

D. K.: Inną perspektywę. I inne pojmowanie muzyki. Zdarza się, że wykorzystuję elementy muzyki z Syberii. „Oj moroz, moroz” zrobiliśmy z „Nie Po Drodze” w wersji kirgisko-syberyjskiej. Nie wykorzystujemy w tej interpretacji typowego folkloru rosyjskiego. Staramy się przekazać surowość klimatu i jednocześnie gorący temperament rosyjski.

Czy pomysł na wasz program rosyjski to wyłącznie efekt wyjazdu na Syberię?

D. K.: Nie, ten program powstał wcześniej. Studiowałem filologię rosyjską na Uniwersytecie Jagiellońskim, starałem się jak najczęściej wyjeżdżać do Rosji. Udało mi się dostać na stypendium do Moskwy i właśnie tam usłyszałem, co się gra i jak się gra w środowisku studenckim.

Gra się inaczej niż u nas?

D. K.: Tam jest dokończenie słowiańskiej duszy. Inaczej się gra poezję, inaczej się gra disco, inna jest muzyka popularna. Ściągamy bezmyślnie wzorce anglosaskie, które moim zdaniem nijak nie pasują do naszej muzyki. Nasz pop nie jest słowiański, można powiedzieć, że nasz pop „nie ma melodii”. Tu mogę podkreślić, że moja wizja grania w „Nie Po Drodze” nawiązuje do czerpania z tego, co najlepsze ze wschodu. Niestety, nie mam dostępu do nowinek. W radiu w Polsce nie słychać tej muzyki.

Jak polska publiczność reaguje na piosenki z programu rosyjskiego?

D. K.: Koncerty z programem rosyjskim to rzadkość. Program rosyjski grywamy raczej podczas imprez tematycznych. Jeśli jest to koncert, ukazujemy wtedy melancholijną twarz „Nie Po Drodze”, głównie dlatego, że to utwory bardziej do słuchania niż do zabawy. Charakter tych piosenek tworzy subtelność, uderza ich melodyjność, fascynuje język. Takie linie melodyczne rzadko się u nas spotyka. Uważam, że na swój sposób są to wybitne piosenki, „hity muzyki śpiewanej”.

Z jakich kultur czerpiecie jeszcze inspirację?

D. K.: Wychodząc z tradycji „NPD” sprzed kilkunastu lat wciąż pozostała nam fascynacja Bałkanami. Nie ukrywam, że czasem sięgamy do miejscowego folkloru i myślę, że jest on bardzo obecny w naszej muzyce, chociaż nie zawsze bezpośrednio. Andrzej Gniady „zaraził mnie” Jaromirem Nohavicą. Czasem jego piosenki gramy jako przerywnik koncertu. Na twórczość zespołu wpływ miała także muzyka ukraińska, białoruska – tutaj myślę o osobowości i głosie Zmiciera Wajciuszkiewicza.

Wnioskuję, że musiałeś świetnie bawić się podczas koncertu tego artysty w galerii w centrum Suwałki Plaza. Występował w ubiegłym roku w ramach projektu „Autorsong” Marka Gałązki.

D. K.: Tak, bardzo go podziwiam. Ma ogromne doświadczenie sceniczne, bawi się muzyką, bawi się głosem. To to dla mnie poniekąd wzór.

Ubiegły rok w działalności „Nie Po Drodze” pozwolił zdobyć członkom zespołu więcej doświadczenia. Zostaliście zauważeni na wielu festiwalach, z których wróciliście z wyróżnieniami. Gdzie można było was usłyszeć?

D. K.: Dojrzeliśmy do myśli o udziale w festiwalach i nabraliśmy odwagi zupełnie niespodziewanie, tak jak pojawiały się zaproszenia. Zaczęło się od dobrze zagranego koncertu w barze „Bukowina” w Łodzi. To taki ośrodek – określmy go – alternatywy poetycko-turystycznej. Zostaliśmy przyjęci bardzo gorąco. Okazało się, że wśród publiczności był też organizator festiwalu „Bazuna”, którego ujął nasz zapał, zachwyciła nasza energia. Tak się zaczęło… Potem pojechaliśmy na „Nocnik” do Łęczycy. Tam także stworzyliśmy świetny klimat w kuluarach.

Organizatorzy takich festiwali znają się, więc automatycznie dostaliśmy zaproszenie do udziału w „Kropce”. W Łęczycy organizator „Kropki” gratulował nam wykonania „Wiosennego”. Piosenka została zaprezentowana w nowej aranżacji, nie wróciliśmy do wersji sprzed 12 lat. „Kropka” odbywająca się w Głuchołazach była naszym ostatnim festiwalem. Otrzymaliśmy wtedy III nagrodę podczas Przeglądu Utworów z Charakterem w ramach VI Międzynarodowego Festiwalu Piosenki Turystycznej KROPKA 2012. Nie nagroda była jednak najważniejsza. Ucieszył nas werdykt jury, ponieważ jego członkowie dostrzegli oryginalność wykonania oraz naszą żywiołowość na scenie.

Na początku każdego roku ludzie zazwyczaj robią jakieś postanowienia. A co planujesz z „Nie Po Drodze”?

D. K.: Na pewno chciałbym, aby zespół zagrał podczas kilku festiwali piosenki studenckiej i nurtu folkowego.

A czy doczekamy się płyty „Nie Po Drodze”?

D. K.: Płyta jest w planach. To ważne przedsięwzięcie, również ze względów promocyjnych. Publiczność często pyta o możliwość „zabrania naszej muzyki do domu”, a my mamy tylko płytę demową, nagraną na początku działalności grupy. Można na niej usłyszeć pierwowzór „Wiosennego”, „Wojennego” – obecnie „Pogańskiego tańca”, jest też „Bałkański”. A propos tej płyty, to muszę jeszcze coś dopowiedzieć. Trudno w to uwierzyć, ale ona jest w obiegu w całej Polsce. Spotkałem się z tym, że w akademikach krakowskich czy lubelskich ludzie zagadywali mnie na temat Suwałk, proponowali przesłuchanie świetnej płyty nieznanego zespołu, nie wiedząc, że jestem z „Nie Po Drodze”. Widziałem niedawno film z którejś pielgrzymki na Jasną Górę – ludzie szli i śpiewali „Wiosenny”…

Jak przygotowujecie się do „sezonu festiwalowego”?

D. K.: Przygotowujemy się podczas prób. Mamy nowy utwór i nad nim pracujemy. Jego tytuł – „Aniele mych pradziadów” został zaczerpnięty z tekstu Ernesta Brylla, ale muzyka i tekst są mojego autorstwa. Z tą piosenką chcemy pojechać na „Yapę” 2013. Dostaliśmy zaproszenie na ten festiwal podczas ubiegłorocznej „Kropki”. Zanim jednak się tam wybierzemy, musimy nasz program przegrać kilkaset razy, żeby każda z piosenek miała odpowiednią energię, żeby brzmiała jak należy i by nabrała odpowiedniego „zadziora”. Chcemy porażać energią.

W takim razie tego życzę Tobie i pozostałym członkom zespołu. Dziękuję za rozmowę.

Fot. z archiwum zespołu.

7 KOMENTARZE

  1. Jak ja lubię dobrych i życzliwych ludzi. Dobrze, postaramy się. Może się uda i w "praktyce". Ostatnio to nasz cel – zagrać coś melodyjnego. Dziękuję za rade.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij:

Reklama

Najczęściej czytane

Przeczytaj więcej
Powiązane

Rekord aukcyjny artysty z Podlasia

Leon Tarasewicz to jeden z najważniejszych współczesnych polskich artystów....

Spektakl „Cicho… sza…” jedzie w teren

Teatr Dramatyczny otrzymał dotację z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa...

500 rowerzystów na Suwalszczyźnie – już w maju czwarta edycja Sudovii Gravel

17 maja 2024 r. wystartuje Sudovia Gravel, nawiązując swoją...

Z regionu: Studenci z Cerber Motorsport budują nowy bolid hybrydowy CMS-09

Nowy bolid CMS-09 studentów z zespołu Cerber Motorsport z...