Sprawa zmniejszenia liczebności klas, a co z tym związane – również podziału ich na grupy od dłuższego czasu powoduje ożywioną debatę. Tym razem przeciwko przyjęciu stanowiska w tej sprawie, wystosowanym przez radnych PiS, był sam prezydent Suwałk.
O stanowisku pisaliśmy w piątek, 24 kwietnia: Radni PiS murem za utrzymaniem podziału klas?
W środę, 29 kwietnia, podczas sesji Rady Miejskiej ten punkt obrad wywołał najżywszą dyskusję. – Edukacja to fundament przyszłości. Moja siła i skuteczność to moje wykształcenie – przekonywał radny Grzegorz Gorlo, tłumacząc, że pomysł miasta spowoduje „destrukcję oświaty”. Radny podkreślił, że w środowisku nauczycielskim zapowiedzi Urzędu Miasta wywołały „totalną panikę”. Gorlo przypomniał także o tym, że intencją radnych PiS związaną ze zmniejszeniem liczebności klas nie było jednoczesne wprowadzenie braku podziału na grupy, a co za tym idzie – być może zwolnienia nauczycieli. – Nie jesteśmy twórcami bałaganu, który zaczął się tworzyć – wskazał radny. Grzegorz Gorlo po raz kolejny zasugerował, by podział grup zależał np. od poziomu wiedzy uczniów, by umożliwić dzieciom i młodzieży optymalną jakość edukacji.
Przeciwko przyjęciu stanowiska przez Radę Miejską optował Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk, przekonując radnych do zmiany zdania. – Nie zgadzam się z pewnymi stwierdzeniami zawartymi w tym stanowisku. Jestem zaskoczony podejściem przewodniczącego klubu, który mówi, że jest panika w oświacie. Nie ma paniki – ta panika powstała na tej sali – dodał prezydent. Argumentem przeciwko przyjęciu stanowiska miało być nie tylko dążenie do optymalizacji, czyli oszczędności w każdej dziedzinie życia miasta. – Takiego stanowiska żaden samorząd w tym kraju nie podjął – konkludował Renkiewicz, przywołując także kwestie finansowe. Propozycja radnych przyniesie konkretne skutki – jak wyliczył prezydent, do oświaty trzeba będzie dołożyć kolejne 2,2 mln złotych i zwiększyć liczbę etatów o 30. – Jak to się ma do malejącej liczby uczniów? Czy nas na to stać? Nieodpowiedzialnym serwowaniem pomysłów robimy chaos i zamieszanie w placówkach oświatowo-wychowawczych. Już teraz dopłacamy do oświaty z własnego budżetu 35 mln złotych – argumentował prezydent.
Do Ratusza w sprawie podziału klas wpłynęło pismo, na którym podpisy złożyło ponad 2 tys. osób – rodziców i nauczycieli. Problem jest więc zauważany i nie może być marginalizowany. Kwestia niżu demograficznego wpływającego na liczbę klas i ich liczebności jest poruszana już o wielu lat. Nigdy dotąd środowisko nauczycieli i rodziców nie zareagowało na taką skalę.
O panice i wątpliwościach w szkołach mówiła podczas sesji również Ewa Sidorek, od niedawna zastępca prezydenta Suwałk ds. spraw oświaty i wychowania. – Wiem, jaka sytuacja panuje w szkołach. Rozumiem też, z czego wynika stanowisko PiS – zaczęła swój wywód Ewa Sidorek. Zastępca przypomniała radnym PiS krytykę sformułowaną przez nich na jesieni, a skierowaną po adresem nauczycieli i dyrektorów – związaną z obniżającym się poziomem edukacji i wynikami uczniów. Przypomniała też, że już w tym roku szkolnym w 92 oddziałach podziału na grupy nie było. – Mamy klasy 14- i 16-osobowe po to, żeby były etaty dla nauczycieli. Szukamy optymalnych rozwiązań, które będą miały na uwadze jakość nauczania i będą racjonalne – zaznaczyła. Apelowała też o wstrzymanie się z przyjęciem stanowiska. – Teraz wróżymy z fusów. W lipcu zakończy się nabór do szkół. Po zamknięciu naboru przedstawię, jak sytuacja została rozwiązana – dodała.
Mimo próśb i wniosków – również ze strony radnego innego klubu – Zbigniewa De-Mezera o częściową zmianę brzmienia stanowiska, Rada Miejska przyjęła dokument 12 głosami, przy 11 głosach wstrzymujących się.
Treść stanowiska poniżej: