O ultramaratończyku spod Augustowa, Piotrze Kuryło zrobiło się ostatnio głośno. I to wcale nie dlatego, że biegacz ponownie wyruszył do Grecji. W sieci wrze, ponieważ Kuryło przywiązał sukę do bramy schroniska „Sonieczkowo” w miejscowości Żarnowo Pierwsze, a potem odjechał. Kamera wszystko nagrała.
Opiekunowie zwierząt z „Sonieczkowa” opublikowali na fanpage’u schroniska zdjęcia z monitoringu, na których widać mężczyznę przywiązującego psa do bramy. Właściciel sukę pozostawił bez wody, mimo że tego dnia żar lał się z nieba. Marta Chmielewska z „Sonieczkowa” natychmiast zareagowała. Jej wpis wywołał prawdziwą burzę: Jesteśmy po konwersacji z Piotrem K., właścicielem suczki podrzuconej wczoraj pod bramą Sonieczkowa. PIOTR K jest to osobą bardzo znaną zarówno w naszym rejonie, jak i kraju z wielu charytatywnych akcji, które wspiera swoim bieganiem. Między innymi bardzo głośno było o nim w związku z jego biegiem Szlakiem Papieskim, ze Studzienicznej do Watykanu. W swoim kościele parafialnym ma stałą miejscówkę w pierwszej ławce przed ołtarzem [pisownia oryginalna].
Internauci zaczęli śledzić kolejne wpisy z „Sonieczkowa”, prześwietlać życiorys Piotra Kuryły. Nie trzeba było długo czekać na powszechne oburzenie. Sam zainteresowany na swoim fanpage’u zamieścił informację, że właśnie zawraca do Białegostoku. Jak twierdzi, ludzie urządzili na nim lincz i wydali wyrok, nie znając całej prawdy. Co ciekawe, nie wypiera się tego, co zrobił, ale nie widzi w tym nic złego. Zdaniem Kuryły winę ponoszą… opiekunowie schroniska – kiedy przyjechał, przytulisko było zamknięte. Kuryło odgraża się, że sprowadzi tam kontrolę. W kolejnych wpisach podnosi coraz bardziej absurdalne argumenty – twierdząc, że skorzystał z „okna życia” lub podkreślając, że „cieszy go ten lincz”. Nagonkę medialną nazywa zjawiskiem tłumu i… przypomina, że Jezusa też ukrzyżował tłum. Krytyki za swój uczynek nie bierze pod uwagę, uważa, że to atak na kościół katolicki.
