W 2013 roku z Sylwią Chutnik można było spotkać się w Suwałkach. Wówczas opowiadała o swojej powieści „Cwaniary”. Od tamtej chwili sporo wody upłynęło w rzece, a Chutnik wydała trzy kolejne książki: „W krainie czarów”, „Jolantę” i „Smutek cinkciarza”. Tym razem autorka przyjechała do Augustowa, by wziąć udział w cyklu rozmów „Lektura Obowiązkowa”.
Autor: Iwona Danilewicz
Spotkanie odbyło się w ostatni piątek, 10 lutego w Miejskim Domu Kultury w Augustowie. W tym samym miejscu i w tym samym cyklu spotkań gościli wcześniej m.in. Mariusz Szczygieł, Filip Springer i Izabella Cywińska.
Sylwia Chutnik, przedstawiana najczęściej jako feministka, dziennikarka, pisarka i przewodniczka, została zapytana przez Monikę Rowińską, prowadzącą spotkanie o dokonanie szybkiej autoanalizy. Jak stwierdziła Sylwia Chutnik, bliżej jej do grzecznej dziewczynki niż do buntowniczki. Autorka żartowała, że uczestnicy spotkań autorskich być może przychodząc na rozmowę o książkach, spodziewają się, że Chutnik „ryknie lub zrobi szpagat”. Ci mogą poczuć się naprawę zawiedzeni, ponieważ laureatka Paszportu Polityki za „Kieszonkowy Atlas Kobiet” mówi o literaturze, sytuacji kobiet i historii. Sama przyznaje, że jeśli już w czymś miałaby wyrazić swój bunt, to byłby to przeciw przeciwko wychowaniu kobiet do życia w grzeczności. Jak mówi: Nie jestem zupą pomidorową, żeby wszyscy mnie lubili.
Sylwia Chutnik to jedna z tych autorek, którym udaje się żyć w Polsce z pisania. – Robię to, co lubię – przyznaje. Chutnik od 11 lat działa też w Fundacji MaMa. Jest też uznawana za głos rozsądku środowisk feministycznych, choć jak twierdzi, trochę już zmęczona jest pytaniami o feminizm. Głównie z tego powodu, że ma już „dość bycia kukłą objazdową, która będzie tłumaczyła podstawowe w XXI wieku pojęcia”.
W trakcie rozmowy z Sylwią Chutnik mieszkańcy Augustowa dowiedzieli się więcej o kulisach powstania przewodnika „Warszawa kobiet”, „Jolanty”, „Smutku cinkciarza” czy zbioru opowiadań „W krainie czarów”, w którym został zamieszczony tekst „Muranooo”, przeniesiona na deski stołecznego Teatru Dramatycznego opowieść o duchach dawnych mieszkańców współczesnej dzielnicy Muranów. Pisarka wspomniała również o swoim zamiłowaniu do dansingów.
Autorka wróciła do domu z podarunkiem – materiałową laleczką Sylwii Chutnik.
Fot. Niebywałe Suwałki