Grzegorz Czetowicz, statystyk w sztabie szkoleniowym trenera Andrzeja Kowala, nie będzie kontynuował pracy w klubie. Czetowicz po zakończonym sezonie 2019/2020 skupiać się będzie głównie na spędzaniu czasu z rodziną, ale definitywnie siatkówki porzucać nie zamierza.
Z Grzegorzem Czetowiczem rozmawiał Daniel Bobrowski.
Redakcja: Jak to się stało, że trafiłeś na Suwalszczyznę?
Grzegorz Czetowicz: Do Suwałk trafiłem z Ostrołęki, gdzie spędziłem trzy sezony. Co ważne, udało nam się dwa razy zagrać w finale 2. Ligi Meżczyzn. Pracowałem tam wspólnie z trenerem Mateuszem Mielnikiem, który również przeniósł się „nad Czarną Hańczę”.
Redakcja: Przypomnij proszę naszym czytelnikom jak długo i w jakich klubach pracowałeś w roli statystyka?
Grzegorz Czetowicz: Statystykiem jestem od 5 lat. Pracę zaczynałem we wspomnianej wcześniej Ostrołęce. W pewnym momencie zaliczyliśmy spadek, po którym dwukrotnie, jak już wcześniej wspomniałem, gościliśmy w finale 2. Ligi. Trzeba przyznać, że do awansu zabrakło nam wtedy naprawdę niewiele. Później miałem zaszczyt reprezentować oczywiście MKS Ślepsk Suwałki, z którym zdobyłem Mistrzostwo 1. Ligi Mężczyzn i awansowałem do PlusLigi. Ostatni sezon spędziłem pod wodzą, nie przesadzę tym stwierdzeniem, najlepszego i najbardziej doświadczonego polskiego trenera Andrzeja Kowala, z którym praca była wielką przyjemnością i ogromnym zaszczytem!
Redakcja: Zakończony sezon 2019/2020 był Twoim ostatnim w barwach Ślepska Malow Suwałki. Czy oznacza to definitywny koniec przygody z siatkówką?
Grzegorz Czetowicz: Czy definitywnie? Na pewno nie! Kocham siatkówkę. Uwielbiam spędzać czas z siatkarzami, trenerami, walczyć o najwyższe cele. Jedno jest pewne – nie będę pracował poza rodzinnym domem, bez mojej najukochańszej drugiej połowy.
Redakcja: Pozostajemy przy tematach dotyczących pracy statystyka. Co uznajesz za swoje najciekawsze doświadczenie?
Grzegorz Czetowicz: Nie ukrywam, że najciekawszym doświadczeniem i ogromnym sukcesem było Mistrzostwo 1. Ligi i awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, co pozwoliło mi pracować w sztabie trenera Kowala, który dołączył do nas po mistrzowskim sezonie. Niezwykle cenne były dla mnie codzienne spotkania z chłopakami z drużyny, radość jaką z tego czerpałem. Bardzo ważne było to, że razem wygrywaliśmy, ale też i wspólnie podnosiliśmy się po porażkach. Cieszę się, że byliśmy jednocześnie współpracownikami, ale również dobrymi kolegami, a nawet przyjaciółmi. Tak, traktuję tych chłopaków jak przyjaciół, choć większość z nich mogła być moimi synami. Nigdy nie chciałem by odnosili się do mnie „per Pan”. Zawsze będą dla mnie fantastycznymi kolegami bez względu na różnicę wieku!
Redakcja: To bardzo budujące. Czy chciałbyś przekazać kilka słów wszystkim kibicom, sponsorom, działaczom?
Grzegorz Czetowicz: Oj, tak! Wszyscy wymienieni ludzie są wprost fantastyczni. Oddanie dla wszystkich pracujących w klubie było bardzo istotne. Wszyscy kibice, sponsorzy, działacze są bardzo potrzebni i dziękuję im z całego serca, że są i wspierają zespół. Pokazują przy tym całej siatkarskiej Polsce jak powinno się kibicować swojej drużynie. Nie wyobrażam sobie biało-niebieskich bez tych wszystkich wyjątkowych ludzi.
Redakcja: Jakie jest Twoje największe marzenie poza światem sportu?
Grzegorz Czetowicz: Moim największym marzeniem jest to, aby moi kochani synowie realizowali się w tym co robią, w tym co sobie wymarzyli i byli przy tym szczęśliwi.
…tego też życzymy!