Cenione artystki, ulubieńcy publiczności i oficjalne otwarcie – tak podsumować można piątkowe granie w ramach XIV SBF.
Na scenie w parku Konstytucji 3 Maja popołudniowe granie rozpoczęła Magda Piskorczyk. Nie raz gościła na suwalskim bluesowisku, ale zawsze jej występy wywołują entuzjazm, tym bardziej, że artystka nie stroni od kontaktów z publicznością. Można było zatem po koncercie porozmawiać, zdobyć autograf czy zrobić wspólne zdjęcie.
Mniej tłoczno było pod sceną na placu Marii Konopnickiej, ale tu można było słuchać muzyki siedząc na ławeczkach czy przy stolikach w plenerowych ogródkach. Tu też ze sceny płynęły dźwięki generowane przez nietuzinkową wokalistkę – Emilię Wikarską-Karbowiak z zespołu Szulerzy. W tym miejscu koncerty odbywały się od godzin wczesnopopołudniowych – i podobnie będzie w sobotę (występy rozpoczynają się o godzinie 13.00 i trwają do 19.00, a przez kolejną godzinę trwa otwarta scena bluesowa).
Na scenie głównej zaprezentowali się także niejednokrotnie goszczący na kolejnych edycjach festiwalu muzycy z Nocnej Zmiany Bluesa. Sławek Wierzcholski to nietuzinkowa osobowość, a jego talent do zjednywania publiczności jest wręcz legendarna. Tak było i tym razem – artysta „kupił” zebranych podziękowaniami, wspomnieniami, bezpośredniością i barwnością. Koncert – tradycyjnie jak wszystkie występy grupy – rozpoczął się utworem „Szósta zero dwie”. Potem zabrzmiały utwory pochodzące z różnych okresów istnienia zespołu, okraszone osobistym komentarzem. Pojawił się i oryginalny instrument – jak się okazało, wykonanie to związane było z obietnicą daną suwalczance, która użyczyła swojej tary, gdy ta należąca do zespołu odmówiła współpracy.
Oficjalne otwarcie festiwalu miało miejsce tuż po godzinie dwudziestej. Podczas tej uroczystej części imprezy wręczona została także organizatorom nagroda – kwartalnik „Twój Blues” uhonorował w 2019 roku Suwałki Blues Festival w kategorii „Wydarzenie roku”. Podziękowano także sponsorom festiwalu, firmom i instytucjom, które swoim wsparciem umożliwiają rzeszom bluesfanów cieszenie się ukochaną muzyką.
Wieczorną gwiazdą piątkowego grania znów była nietuzinkowa artystka, czyli Martyna Jakubowicz. Specjalistka od „kołysania brzmieniem” jak to określił Jan Chojnacki, oczarowała publiczność.
Niestety, nie wszyscy wielbiciele bluesa mogli cieszyć się tą muzyczną ucztą – na wyznaczony teren wpuszczona została określona liczba osób, pozostałe oglądać mogły występ na telebimie, ale największy problem stanowiło nagłośnienie. Nie da się ukryć, że szwankowało. Zbyt ciche ustawienie spowodowało, że koncert gwiazdy nie wszystkim dał tak samo bogate przeżycia.
Foto: © Wojciech Otłowski