Nie pomylę się chyba, jeśli założę, że większość naszych „domowych” gier stworzył Reiner Knizia – zatem bardzo często miłe chwile z planszówkami zawdzięczamy właśnie temu panu. A jako że jest on tytanem pracy i pomysłowości, zatem nie wątpimy, iż niebawem jego kolejne ciekawe propozycje dołączą do naszej kolekcji gier. Dziś polecamy Wam prawdziwe złoto – „Złote świątynie”, kontynuację „Wyprawy do El Dorado”, świetne i bez reszty angażujące graczy wyzwanie, by jak najszybciej odwiedzić trzy świątynie, zebrać skarby i wydostać się z El Dorado.
Dla fanów „Wyprawy”, którzy zaopatrzyli się też w dodatki („Demony dżungli” oraz „Mokradła i smoki”) dokupienie kolejnej części zapewni długie rozgrywki pełne główkowania, ale zapewniamy, że i początkujący w temacie poszukiwania skarbów będą zadowoleni z tego nabytku. To właśnie bardzo sympatyczny patent – „Złote świątynie” sprawdzają się i jako rozszerzenie posiadanych gier, i jako samodzielna gra (która także wymaga od nas sporo zaangażowania, a w zamian oferuje mnóstwo dobrej rozrywki i rywalizacji).
Obeznani z „podstawką” wiedzą, czego się spodziewać wewnątrz sporego pudełka gry. Innym przybliżymy nieco temat. Są tu płytki terenu (choć słowo „płytka” nie do końca oddaje rozmiary, nawet trzy mniejsze są duże, a startowa ma jeszcze bardziej imponujący rozmiar), płytki złotych świątyń, na których umieścimy klejnoty (jest ich dwanaście – po cztery w trzech kolorach), sześć blokad, żetony ELDO, płytki ekspedycji – dla każdego gracza po jednej (zatem cztery, bo „Złote świątynie” przeznaczone są dla maksymalnie czterech graczy). Poza tym sporo kart – talie startowe liczące po osiem kart i 54 karty wyprawy (po trzy w każdym z osiemnastu rodzajów). Mamy jeszcze pionki (obchodźcie się z nimi delikatnie, dwóch naszych poszukiwaczy już podczas rozpakowywania straciło ręce, ale to jedyna uwaga co do trwałości i jakości gry, reszta jest tip-top!). Jest także stylowy kapelusz – znacznik gracza rozpoczynającego oraz dodatek – dwa moduły, który uatrakcyjnią grę, gdy nam się „ogra” (czy to w ogóle możliwe?!) – moduł palisady i moduł ELDO.
Płytki terenu może układać w przeróżnej konfiguracji, więc nasze gry nie będą powtarzalne, a poza tym pewnie wypróbujemy rozmaitą taktykę, z rynku dokupić możemy inne karty i rozgrywka potoczy się w zupełnie inny sposób. Budujemy zatem talię kart, przesuwamy naszego poszukiwacza po El Dorado, wykonujemy akcje specjalne, unikamy strażników (bo spotkanie z nimi nigdy nie przynosi nic dobrego…).
Świetna, emocjonująca gra z mnóstwem opcji, zapewniająca satysfakcjonujące łamanie głowy, sprawdzająca nasz zmysł tworzenia perfekcyjnej strategii – po prostu kolejna genialna propozycja Wydawnictwa Nasza Księgarnia. Jeśli potrzebujecie znaleźć prezent pod choinkę, to poszukiwania dobiegły kresu!
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Nasza Księgarnia.