W marcu czuć już wiosnę! Wyczekiwana, wytęskniona – za chwilę przybędzie w całej okazałości, będzie kolorowo i głośno – w pozytywnym znaczeniu tego słowa, bo powrócą z ciepłych krajów ptaki. Jeśli jesteście ich admiratorami, jeśli lubicie przyrodę, a do tego jesteście fanami gier, nie wahajcie się sięgnąć po „Ptaszki” Wydawnictwa Nasza Księgarnia, sympatyczną grę z ciekawą mechaniką.
Ptaszki rządzą niepodzielnie w tej grze, widzimy je zatem wszędzie – na pudełku, na rewersach i awersach kart, w komiksowej historyjce, która ma umilić oczekiwanie, gdy współgracz zbyt długo zastanawia się nad ruchem… Są i przeurocze figurki ptaszków – cenne, bo zdobycie każdej z nich daje nam dodatkowe trzy punkty w czasie sumowania naszych osiągnięć w kolekcjonowaniu.
Także i plansze mają na odwrocie cztery sympatyczne ptaki, które patronują tej grze. To sowa, rudzik, dzięcioł i gołąb. Siedzą na sznurku i czekają, by móc zasilić naszą kolekcję. Zatem do dwóch kart, które mamy na początku tury dobieramy kolejne. Można wziąć jedną i budować powoli zaplanowaną grupę, można też przygarnąć od razu dwa ptaszki, ale wówczas musimy już zacząć tworzyć kolekcję, czyli stosik kart, które rozłożone po kolei na końcu rozgrywki będą nam dawały punkty za grupę ptaków lub kart przedstawiających jedną porę roku.
Ptaszki przedstawione na ilustracjach siedzą na sznurku latem (widzimy, że upał im doskwiera), jesienią (w podmuchach wiatru), zimą (wówczas mają śnieżną „czapeczkę”) lub wiosną (są wtedy w rozśpiewanym nastroju, co symbolizują nutki).
Podejmujemy zatem decyzję, co zbieramy, a na koniec tury liczymy punkty. Kaszka z mleczkiem? Nie do końca jest to jednak takie proste! Za każdą porę roku i każdego ptaszka tylko raz na dwie tury składające się na rozgrywkę możemy zdobyć punkty, dodatkowo możemy nieco podwyższyć swój wynik kartami, których nie użyliśmy do stworzenia kolekcji. Na koniec tury dzięki rudzikowi możemy dobrać jedną kartę i dołożyć do swojej kolekcji. Gołąb podwyższa nasz ranking w punktacji bonusowej, o ile zdecydujemy się poświęcić (odłożyć) jeden dowolny zestaw z naszej kolekcji. Pomogą nam też gołąb i sowa, ale przede wszystkim – dobra strategia i nieco szczęścia. Dlaczego szczęścia? Bo choć gra nie jest jedynie losowa, to jednak pojawiające się – lub nie – karty ptaszków mogą nam popsuć plany. Trzeba zatem nasze zamiary w trakcie gry modyfikować, warto pamiętać, co przed chwilą odłożyliśmy do kolekcji, czy mamy możliwość ją powiększyć, czy zbierać karty z kolejnej kategorii.

Na koniec tury otrzymujemy figurki ptaków za najwyższą liczbę kart z ich wizerunkiem w naszej kolekcji. Nie cieszymy się pochopnie! Teraz ambicją innych graczy będzie przeskoczenie choć o jeden punkt naszego wyniku, co sprawi, że ptaszek „odfrunie” jako łup rywala.
Wyniki zapisujemy na naszych planszetkach zmywalnymi pisakami, które także znajdziemy w pudełku. Jest tam też instrukcja – dość obszerna, bo licząca szesnaście stron, ale uspokajamy – to nieduże strony, do tego wszelkie kwestie są tak klarownie wyjaśnione, zobrazowane i poparte przykładami, że z opanowaniem zasad nie będzie problemów. To gra dla maksymalnie czworga graczy, tak samo gramy we trzy osoby, jest też wariant dla dwóch osób oraz trudniejszy wariant, jeśli zechcemy wprowadzić innowacje do podstawowego.
Od razu zdradzimy, że nie ma jednej pewnej drogi do zwycięstwa. Patenty są różne, warto wykorzystywać dodatkowe zdolności ptaków, ale też starać się stworzyć jak największe zestawy w kolekcji. Zakończenie tury daje nam dodatkowe punkty, jednak rywale mogą z kolei wygrać dzięki dołożonym jeszcze w tej kolejce kartom. Pomysłów jest wiele – podobnie jak i zabawy przy tej grze. Sympatyczny tytuł skłaniający do główkowania i… wiosennych porządków! Dlaczego? Przekonacie się rozkładając swoje kolekcje! W czasie rozgrywki „Ptaszki” jawią się jako kompaktowa propozycja, ale już przy dzieleniu kart na zestawy i podliczaniu punktów potrzeba sporego kawałka stołu, by je pomieścić!