Janusz Strobel, Włodzimierz Nahorny, Andrzej Jagodziński, Mariusz Bogdanowicz, Piotr Biskupski, Henryk Miśkiewicz, Mariusz „Fazi” Mielczarek, Robert Majewski to dla Anny Stankiewicz nie tylko nazwiska znanych muzyków, to nazwiska znajomych i współpracowników, z którymi dane jej było występować. O muzycznej drodze życia z Anną Stankiewicz rozmawiała Iwona Danilewicz.
Kiedy muzyka stała się ważną częścią Pani życia?
Trudno określić konkretną datę mojej fascynacji muzyką. Można uznać, że początkiem drogi było rozpoczęcie nauki w Szkole Muzycznej w Suwałkach w klasie skrzypiec. Naturę mam jednak poszukującą, więc kilka lat później zaczęłam uczęszczać do Młodzieżowego Domu Kultury, który był chyba w Suwałkach jedynym miejscem, gdzie można było realizować swoją przygodę z muzyką rozrywkową. I tak pod koniec lat 90-tych zostałam laureatką kilku ogólnopolskich konkursów piosenki poetyckiej. Na jednym z nich poznałam Janusza Strobla. Tak się zaczęło.
A w tej chwili na jakim etapie „muzycznej ścieżki” znajduje się Pani? Nagrywa Pani płytę, koncertuje, może planuje Pani wyjechać za granicę?
Koncertów nigdy dość. Nie narzekam na brak pracy. Im jest jej więcej, tym mam większą motywację do działania i natchnienie do realizacji dalszych pomysłów. Co do wyjazdów za granicę, nie wiąże ich z zawodem. Chyba, że koncertuję dla środowisk polonijnych, a to dlatego, że z wyboru śpiewam po polsku. Śpiewam teksty poetyckie, które bardzo trudno jest przetłumaczyć w taki sposób, żeby oddać sens, jaki za sobą niosą i wrażliwość autora – to wszystko, co jest między wierszami. Jeśli chodzi o moją drogę muzyczną, to niewiele się zmieniło, jestem tylko na innym jej etapie. Poszukuję nadal, z tym, że zupełnie innych rzeczy niż na początku. Rzeczywiście, przede mną praca nad płytą. Pracę nad tym materiałem zaczęłam już jakiś czas temu. Jest to płyta zawierająca piosenki Janusza Strobla do tekstów Jonasza Kofty i Jana Wołka. Będzie to pierwsza płyta, która scala piosenkarską twórczość Janusza Strobla. Co ciekawe – w większości zawierać będzie utwory, które wcześniej nigdy nie były realizowane, pomimo iż Jonasz Kofta nie żyje już od 24 lat. Cieszę się, że Janusz Strobel trzymał je tak długo w przysłowiowej szufladzie. Niezwykle nobilitujący jest dla mnie fakt, że Jan Wołek kilka nowych piosenek na tę płytę napisał specjalnie dla mnie.
Czy płyta ma już tytuł?
Na razie został jej nadany tytuł: „STROBEL KOFTA WOŁEK – PIOSENKI w wykonaniu Anny Stankiewicz”. Wiem, że te nazwiska na pewno pojawią się na okładce płyty.
Szukamy partnerów, z którymi moglibyśmy porwać się na organizację takiego koncertu.
Pani Iwonko kiedy Ania będzie koncertować w Suwałkach ?