Od czasów pierwotnych mieszkańców Ziemi ciekawiło ich otoczenie. Z czasem odkryli powiązania pomiędzy elementami tego otoczenia i wiedza ta odegrała (i nadal odgrywa) kluczową rolę w tworzeniu warunków do przeżycia. Najstarsze cywilizacje bardzo ceniły wiedzę o naturze i jej prawach, uznając istnienie harmonii w przyrodzie pomiędzy wszystkimi jej elementami, z ludźmi włącznie.
Autor: Iwona Sak, www.sztukarozwoju.pl
Starożytni Grecy nie wyobrażali sobie możliwości wyginięcia choćby jednego gatunku, gdyż zakłóciłoby to harmonię całej przyrody (np. zaobserwowali, iż brak odpowiedniej liczby drapieżnych ptaków czy lisów powodował wzrost populacji myszy, a te masowo opanowywały miasta i wsie, czyniąc szkody). Osiadłszy, człowiek rozpoznał ziemię – rodzaje gleb i sposoby dbania o nią, rozpoznał udomowione zwierzęta – jak je hodować i leczyć.
Z początkiem XVII wieku rozpoczyna się dynamiczny rozwój nauki, mechanistyczny – Newtonowski model wszechświata dominuje nad całą myślą naukową. W 1664 roku Leibniz odkrywa system dwójkowy (pod wpływem ying-yang) i konstruuje arytmometr- czterodziałaniowe urządzenie uruchamiane za pomocą korbki. Konstrukcja ta staje się pierwowzorem wielu późniejszych urządzeń. Rozwija się przemysł. Postęp odnotowuje medycyna. Ludzie skupiają się wokół ośrodków przemysłowych, gdzie mają zatrudnienie.
Tak rozpoczyna się epoka przemysłowa. Jej początek wygląda jak wojna przemysłu ze środowiskiem. Firmy rozwijają się dynamicznie. Węgiel, jako łatwo dostępne paliwo dostarczające energii, spala się bez żadnych ograniczeń, zanieczyszczając powietrze na wielkich obszarach przemysłowych. Ośrodki przemysłowe, miasta, stają się coraz bardziej szare. Coraz więcej smogu, odpadów, ścieków, wzrastające zanieczyszczenie wód, powietrza to czynniki charakteryzujące tę epokę przez niemal dwa stulecia.
Dzieje się tak, aż do lat 50-tych ubiegłego stulecia. W grudniu 1952 roku w Londynie, wskutek ogromnego smogu, umiera ok. 4 tysiący osób. Kolejne kilka tysięcy poważnie choruje. Emisja zanieczyszczeń do powietrza jest tak potężna, że londyńczykom trudno jest oddychać.
W tym samym czasie, w Ameryce Północnej, w stanie Ohio , zanieczyszczenie wody w rzece Cuayahoga powoduje zmianę jej barwy na czarną. W 1962 roku po raz pierwszy jej powierzchnia płonie jak pochodnia, ta sytuacja powtarza się kolejne 13 razy. Mieszkańcy mówią dość. Uważniej zaczynają przyglądać się kondycji wód w Cuayahoga i innych akwenach. W tym samym roku w USA ukazuje się książka poświęcona wpływowi nieograniczonej emisji środków owadobójczych DDT na środowisko oraz panującej powszechnie ignorancji wobec rzeczywistych skutków emisji pestycydów, a także ich wpływu na zdrowie człowieka. „Milcząca wiosna”, napisana przez biolog Rachel Carson, wskazuje je jako wielkie zagrożenie dla natury oraz przyczynę powstawania nowotworów u ludzi. Do poszukiwań zainspiruje ją zniknięcie ulubionych ptaków – drozdów. Zaintrygowana tą stratą, rozpoczyna dochodzenie, które doprowadza ją do odkrycia tych zależności. Pojawienie się książki wywołuje coraz większe obawy społeczności świata o losy środowiska naturalnego, przyczynia się także do tworzenia pierwszych globalnych ruchów ekologicznych. Społeczność świata ma coraz silniejszą potrzebę rozwiązywania problemów dotyczących poszanowania zasobów naturalnych i środowiska naturalnego. Tak powstaje m.in. Greenpeace.
Równolegle powstają pierwsze technologie pozwalające na oczyszczanie ścieków i filtrowanie spalin z kominów fabrycznych. Uciążliwy smog wydaje się być przeszłością. Pojawiają się też pierwsze regulacje prawne normujące zasady korzystania ze środowiska: wody i powietrza, zawierające sankcje za ich nie przestrzeganie. Przedsiębiorstwa zostają zmuszone do płacenia kar za zniszczenia/szkody spowodowane emisją zanieczyszczeń do wody i do powietrza. Zostają zmuszone do zakupu urządzeń i instalacji oczyszczających ścieki (oczyszczalnie) oraz emitowane zanieczyszczenia (filtry na kominach). Przedsiębiorcy są w szoku – zmuszeni do poszukiwania rozwiązań zgodnych z prawem, a będących dla nich dodatkowym, niechcianym kosztem.
Znajdują więc sposób na uniknięcie dodatkowych wydatków – przenoszą swoje zakłady, fabryki, do krajów takich jak np. Chiny, w których prawo w zakresie ochrony środowiska jest ostatnią rzeczą, z którą trzeba walczyć.
W tym samym czasie producenci wspólnie z agencjami marketingowymi kreują nowy trend – konsumpcjonizm. Coraz tańsze wyroby zalewają rynki. Ludzie chcą mieć więcej i więcej. Rośnie produkcja, wydobycie surowców, powstają nowe fabryki przetwarzające surowce i zakłady produkujące z tych surowców. Wpływ tego dynamicznego wzrostu gospodarczego w postaci zanieczyszczeń wody, gleby i powietrza obejmuje już całą kulę ziemską. Skutki są tragiczne dla środowiska i ludzi. Jedna z wielkich światowych firm, mająca swoje zakłady w Bhopal’u w Indiach, ignoruje przepisy bezpieczeństwa i produkuje w ogromnych ilościach trujące chemikalia w niewielkiej odległości od budynków, w których mieszkają tysiące ludzi. Jednej nocy, w 1984 roku, zbiorniki, w których gromadzono te chemikalia, rozszczelniają się, a ich trujące opary dostają się do atmosfery, otaczając trującą mgłą tereny zamieszkałe przez człowieka. Ginie ponad 20 tysięcy osób. To jeden z wielu przykładów takich katastrof.
Kraje rozwinięte postanawiają powstrzymać tę destrukcję. Jednym z powodów są rosnące ceny energii i surowców. Załamanie rynku ropy na Środkowym Wschodzie w 1973 roku powoduje dotkliwy deficyt ropy na światowych rynkach i automatyczny wzrost jej ceny – w tym czasie czterokrotnie. Na tym poziomie utrzymuje się przez dekadę. Odnotowuje się znaczne spowolnienie rozwoju biznesu.
To są bardzo ważne sygnały. Okazuje się, że same rządowe regulacje to za mało i każdy musi znaleźć własną drogę, by przetrwać i rozwijać się, pomimo kryzysów. W poszukiwaniu rozwiązań i nowych strategii rozwoju, ale też przymuszone kryzysem, niektóre z firm zauważają, że oszczędniejsze korzystanie z paliw i surowców daje znaczące korzyści. Te firmy rozpoczynają nowy etap w swoim rozwoju, robiąc więcej dobrego dla środowiska, niż od nich wymaga się przepisami prawnymi. I nie tylko ceny odgrywają tu rolę. Firmy zaczynają dbać o swoją reputację. Zaczynają dostrzegać, że wspieranie finansowe akcji charytatywnych, dbałość o to, by produkty były zdrowe dla ludzi i środowiska, by pracownicy byli dobrze traktowani, budując na tym reputację i przyciągając klientów. Jeżeli ludzie dowiadują się, że firma używa trujących chemikaliów, a co gorsza, zostaje przyłapana na zatruwaniu powietrza, wody, stosuje nadużycia wobec swoich pracowników, takie przedsiębiorstwo traci klientów. W fabrykach na terenie krajów trzeciego świata nikt nie może tego skontrolować.
Firmy biorą więc na siebie odpowiedzialność za skutki swoich działań. I próbują je zminimalizować. Udzielają się jako filantropi, wspierając finansowo działania w tworzeniu równych szans w dostępie do nauki (budując szkoły), opieki zdrowotnej (współfinansując budowę szpitali), etc. Nazwano to CSR (Corporate Social Responsibility). Jedynym problemem jest to, że te działania nie są zbyt pomocne, gdyż w tym samym czasie reszta firmy działa jak dotychczas. Przedstawiciele tych firm stwierdzają, że taki sposób prowadzenia biznesu prowadzi donikąd. Z całą pewnością znacząco spada zużycie energii, surowców, przynosząc znaczące oszczędności i zmniejszając poziom zanieczyszczenia powietrza, wód i gleby, jednak potrzebne są kompleksowe działania. Coraz więcej ludzi na świecie zwraca uwagę na działania firm – w odpowiedzi wprowadza się obowiązek ujawniania poziomu emisji CO2. Konsumenci chcą wiedzieć, czy firmy mogą udokumentować swoje działania na rzecz zrównoważonego rozwoju – wprowadza się prawny obowiązek raportowania zrównoważonego rozwoju (Szwecja – od 2008 roku, Dania – uchwalony w 2009 r., Francja – inicjatywa rządowa w 2009 r., Hiszpania – od 2012 r.). W UE zaczynają obowiązywać rygorystyczne przepisy nakazujące firmom elektronicznym (również z USA i Chin) zbieranie zużytego sprzętu elektronicznego od klientów.
Wzrasta zaangażowanie inwestorów. Coraz większą uwagę zwracają na dobrą reputację firmy, gdyż uwikłanie się w skandale związane ze szkodzeniem środowisku czy złym traktowaniem pracowników, wiąże się ze stratą dużych pieniędzy. Rośnie rynek klientów, dla których ważne jest zarówno to, czy produkt ma dobrą jakość i czy jest zdrowy, jak i jego oddziaływanie na środowisko, co zmusza producentów do odpowiedniego oznakowania produktów. Ten segment klientów ma swoją nazwę: LOHAS (Lifestyles of Health and Sustainability).
Część firm postrzega realizowanie strategii zrównoważonego rozwoju, strategii CSR jako sposób na zaoszczędzenie pieniędzy, czy utrzymanie dobrej reputacji. Istnieje jednak taka grupa, która widzi to szerzej i wprowadza CSR do jądra strategii całej organizacji. Pracownicy działu CSR są włączani w proces podejmowania każdej decyzji, gdyż każda decyzja ma wpływ na otoczenie. Ten styl prowadzenia biznesu przyciąga kreatywnych pracowników, nowych klientów, stwarza warunki do tworzenia nowych produktów i usług oraz motywuje pracowników do wydajniejszej pracy. Mierzenie efektywności podejmowanych działań, monitorowanie ich i informowanie otoczenia o osiągniętych rezultatach jest odpowiedzią na oczekiwania transparentności firmy.
Jednym z przykładów takiej transformacji jest firma INTERFACE – producent dywanów. O tym, jaką drogę przeszła, opowiada jej założyciel – Ray Anderson. Cel, jaki postawił sobie i całej organizacji jest taki, by w najbliższej przyszłości brać tylko tyle z zasobów Ziemi, ile może ona naturalnie odnowić, i nie szkodzić całej biosferze.