Kolejne dane wskazujące na słabszą aktywność gospodarczą w Chinach nie popsuły nastroju w trakcie wtorkowej sesji. Ceny akcji w Europie rosły, a wzrost popytu na ryzykowne aktywa było widać również w lekkiej aprecjacji walut CEE.
Źródło: Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK, Departament Analiz Ekonomicznych
Słabo natomiast radziły sobie obligacje państw naszego regionu, podczas gdy na peryferiach rentowności całkiem wyraźnie spadały. Finalny PKB dla strefy euro za II kw. był wyraźnie lepszy od wstępnych szacunków. Gospodarka Eurolandu przyspiesza już od czterech kwartałów i w połowie tego roku rosła najszybciej od II kw. 2011.
Dzisiaj rano na giełdach w Azji indeksy giełdowe mocno wzrosły (w Japonii o ponad 7%) pod wpływem wzrostu nadziei na bardziej wspierającą politykę gospodarczą. Wpłynął na to po pierwsze artykuł opublikowany przez chińskie ministerstwo finansów, zapowiadający bardziej pro-aktywną politykę fiskalną, a po drugie stanowisko Banku Światowego, który (podobnie jak wcześniej MFW) wezwał amerykański Fed do odłożenia w czasie zacieśnienia polityki pieniężnej. Zdaniem głównego ekonomisty BŚ podwyżka stóp w USA wywołałaby panikę i zawirowania na rynkach wschodzących. Efektem pozytywnych zmian w nastrojach były wzrosty nie tylko cen akcji, ale też surowców i walut krajów rozwijających się.
Kurs EUR/USD spadał w trakcie europejskich godzin handlu, euro nie zdołało bowiem utrzymać zysków z samego początku sesji osiągniętych m.in. dzięki danym z Chin. Kurs osiągnął w trakcie dnia niemal 1,115, ale wraz z początkiem amerykańskiej sesji euro zaczęło zyskiwać i na koniec dnia EUR/USD był już z powrotem blisko 1,12. W nocy nastąpił ponowny ruch w dół i dziś na otwarciu kurs jest blisko 1,115. Jeżeli oczekiwana na odłożenie podwyżek stóp Fed utrzymają się w trakcie dnia, to EUR/USD mógłby dzisiaj powrócić w okolice 1,12.
Kurs EUR/PLN spadł wczoraj przejściowo do 4,22, bowiem rynek nie przejął się zbytnio kolejnymi słabymi danymi z Chin i od początku dnia europejskie indeksy giełdowe wyraźnie rosły. Złoty pozostał stabilny do dolara w pobliżu 3,78-3,79. Wzrost apetytu na ryzyko nie pomógł za bardzo węgierskiemu forintowi, który pozostał stabilny blisko 314 za euro.
Zauważalne odbicie cen ropy miało z kolei istotny pozytywny wpływ na rubla, który z ponad 69 umocnił się chwilowo do 68 za dolara. Silne wzrosty na azjatyckich giełdach miały na razie ograniczony wpływ na złotego, dziś rano EUR/PLN jest tylko nieco poniżej 4,22. W kolejnych godzinach nie poznamy żadnych ważnych danych, więc inwestorzy pozostaną zapewne głównie pod wpływem oczekiwań na odłożenie w czasie podwyżek stóp w USA oraz nadziei na zapewnienie wsparcia chińskiej gospodarce przez tamtejszy rząd. Dlatego w kolejnych godzinach sesji złoty może zyskiwać do euro.
Na krajowym rynku stopy procentowej rentowności i IRS znowu wzrosły, tym razem o nie więcej niż 4 pb. Region CEE wyróżniał się negatywnie na tle peryferii strefy euro, ale tracił w podobnej skali jak obligacje z rynków bazowych. Presję na krajowy dług wywierać mogła wiadomość, o znacznie wyższym niż w tym roku planowanym deficycie budżetu na rok 2016.
Ministerstwo Finansów podało, że na jutrzejszej aukcji zaoferuje dług za 2-4 mld zł, a wiec bez zmian w stosunku do wcześniejszych planów. Henryk Kowalczyk, poseł PiS zasiadający w Komisji Finansów Publicznych, powiedział wczoraj, że budżet na 2016 przyjęty w obecnej formie przez obecny rząd, będzie wymagał zmian. Jego zdaniem, poprawki będą konieczne po stronie dochodów, gdzie PiS widzi możliwość poprawy szczelności systemu podatkowego. Uważa on, że jest możliwość wprowadzenia programu „Rodzina 500+”, a od przeprowadzonych wyliczeń będzie zależeć podniesienie kwoty wolnej od podatku. Tymczasem, wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński ocenił założenia wzrostu PKB w przyszłym roku o 3,8% jako „realistyczne”. Naszym zdaniem jest to plan raczej ambitny, oparty na dość optymistycznych założeniach.