Reklama

#PANdaRADE: Kultura mać!

Data:

- Reklama -

#pandarade – rozpoczynamy nowy cykl na portalu „Niebywałe Suwałki” – felietonów, myśli luźnych, komentarzy dotyczących rozmaitych tematów, kwestii aktualnych, wymagających uwagi. Autor tekstów pozostanie anonimowy, ale na pytania i uwagi chętnie odpowie za naszym pośrednictwem: redakcja@niebywalesuwalki.pl

Wulgaryzm jest formą ekspresji

„Upiór… zamiast mózgu ma chyba k… drut kolczasty” — napisała na swoim profilu społecznościowym suwalska urzędniczka od kultury (cytuję za: „Nowiny Suwalskie: nr 42 (90) z wtorku 18 października 2016).

Podobno najważniejsze jest, by w ogóle mówili — i wcale nie muszą mówić dobrze. Jeśli wziąć pod uwagę właśnie to kryterium, suwalska urzędniczka popisała się. „Diss” na Kaczyńskiego zapewnił jej naprawdę duży rozgłos. Skończyło się bez happy endu, ale kto wie, być może koniec jednego etapu stanie się początkiem kolejnego?

Zastanawiam się, o co właściwie tyle krzyku. Czy chodzi o negatywną opinię na temat Jarosława Kaczyńskiego? Przecież sformułowanie „drut kolczasty zamiast mózgu” to tylko metafora. Mocna i dosadna, ale przecież o to chodzi w przypadku negatywnej opinii na temat kogoś, z kim się nie zgadzamy, prawda? A może jednak problem stanowi soczysta „kur…” (na społecznościowym profilu urzędniczki pojawiła się „w pełnej krasie”)?

„Wulgaryzm jest formą ekspresji” — usłyszałem kiedyś. Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałem, ale z każdym kolejnym zdaniem przyznawałem memu współrozmówcy coraz więcej racji. Faktycznie, czasami nie pozostaje człowiekowi inne narzędzie, jeśli chce ubrać w słowa naprawdę negatywne emocje, które się nagromadziły w środku.

Wulgaryzm jest także formą agresji werbalnej (polecam świetną książkę na ten temat, zatytułowaną „Formy i funkcje agresji werbalnej. Próba typologii”, autorstwa Marii Peisert). Zamiast rzeczowej argumentacji, która często zabiera trochę czasu, wystarcza jeden „przecinek”, a już wiadomo, że człowiek się z kimś lub czymś nie zgadza — i to BARDZO.

Nie, nie bronię urzędniczki. Uważam jednak, że spór o „kur…” to wiele hałasu o nic. Nie kupuję zarzutu, że „kur…” nie przystoi osobie zajmującej się kulturą. Przecież kultura, jak mało która sfera ludzkiej aktywności, wiąże się z ekspresją, buntem, kontestowaniem otaczającej rzeczywistości. To chyba dobrze, gdy osoba od kultury ma własne zdanie, prawda?

Jeśli o mnie chodzi, to problemem jest nie tyle soczysta „kur…”, ile „drut kolczasty zamiast mózgu”, a raczej to, co z tego ostatniego wynika. Ale o tym za chwilę.

Kaczyński, czyli…?

„Diss” na Kaczyńskiego w wykonaniu suwalskiej urzędniczki przypomniał mi pewną grafikę, którą widziałem na Facebooku jakiś czas temu. Na zdjęciu Jarosław Kaczyński i podpis „ten człowiek też jest uchodźcą”, a dalej „uchodzi za debila” (parafrazuję; nie pamiętam, niestety, jak dokładnie to wyglądało). Być może zamiast „debila” było inne słowo, ale z całą pewnością uraczono Jarosława Kaczyńskiego dosadną inwektywą.

Można nie lubić Kaczyńskiego; można go bardzo nie lubić. Można zarzucić Kaczyńskiemu naprawdę wiele rzeczy; niektórzy mniej, inni więcej, w zależności od wyznawanego światopoglądu. Ale nazwać Kaczyńskiego „debilem”? Przecież polityczna kariera Kaczyńskiego jasno pokazuje, że „debilem” nie jest, ba — w politycznych szachach osiągnął naprawdę wysoki poziom. Przeraża mnie tak prymitywne (sic!) postrzeganie ludzi, których nie lubimy, z którymi się nie zgadzamy.

Proponuję mały eksperyment myślowy. Zastanówmy się, który z dwóch przestępców byłby potencjalnie zdolny do wyrządzenia większego zła — „debil” (przyjmijmy, że chodzi o człowieka, który ma autentyczne braki intelektualne) czy inteligentny psychopata (chodzi o człowieka, który ma bardzo sprawny umysł, a jednocześnie jest na bakier z moralnością; powiedzmy, że ma „elastyczne podejście do kwestii zła”).

Przypomnij sobie jakiś film, serial lub książkę, gdzie aparat sprawiedliwości zmaga się z naprawdę groźnym przestępcą. Zastanów się, który z wyżej opisanych typów przestępczych umysłów jest groźniejszy; który z nich jest bardziej zdolny do wielkich zbrodni, których planowanie i realizacja wymaga naprawdę sprawnego intelektu; którego z nich trudniej jest złapać.

Mawiamy, że milczenie jest złotem. To bardzo szkodliwe powiedzenie, niestety. Milczenie samo w sobie wcale nie jest złotem. Każdy z nas zna przecież sytuacje, gdy nasz współrozmówca milczy, ale wcale nas nie słucha. Słuchanie, no właśnie. Złotem nie jest każde milczenie, ale tylko i wyłącznie jeden jego rodzaj — milczenie aktywne, którego wymaga uważnego słuchania i chęci zrozumienia drugiego człowieka, wręcz wczucia się w sytuację tej osoby.

W małym eksperymencie myślowym sięgnąłem po przykład z przestępcami tylko dlatego, że na tym polu nie ma wątpliwości, że człowiek stara się dobrze poznać i zrozumieć drugiego człowieka. Tak, trzeba „wejść w umysł” zbrodniarza, żeby go złapać, a już na pewno, gdy mamy do czynienia z naprawdę inteligentnym przestępcą.

To ironia losu, że ludzie wkładają większy wysiłek w poznanie przestępców niż w poznanie zwykłych ludzi. W pierwszym przypadku motywacją jest przymus (trzeba złapać przestępcę, zanim dopuści się kolejnej zbrodni), w drugim najwyraźniej brakuje chęci. A szkoda, bo sztuka odkrywania drugiego człowieka, choć niełatwa, jest także niemała. Ma znaczenie nie tylko w relacjach z ludźmi, których osobiście znamy; ma również znaczenie w przypadku ludzi znanych tylko z ekranu telewizora.

Ktoś kiedyś powiedział, że błędy wysoko postawionych ludzi są bardziej dotkliwe niż błędy zwykłych ludzi, bo wysoko postawiony człowiek ma wpływ na więcej spraw. Trudno się z tym nie zgodzić, nieprawdaż? Błędna decyzja prezesa firmy rzutuje na całą firmę; błąd władz miasta — na całe miasto; ale błąd władzy państwowej wpływa na całe państwo.

Można, oczywiście, nic sobie z tego nie robić. Można nazwać Kaczyńskiego, Tuska, Petru czy Kukiza „debilem” albo „człowiekiem z drutem kolczastym zamiast mózgu”. Problem w tym, że z tak prymitywnej refleksji (trudno to nawet nazwać refleksją) nic sensownego nie wynika. Ba, łatwo ulec złudzeniom i błędnym mniemaniom; łatwo poprzestać na samych emocjach i zmieniać władzę co wybory. Problem w tym, że wiara w to, że oni nie wiedzą, co robią, to naiwność granicząca z głupotą. Wiedzą. Każda opcja polityczna sprawująca władzę ma obrany kierunek i zmierza w nim. Pytanie, czy aby na pewno to dobry kierunek. A może raczej: czy aby na pewno odpowiada nam ten kierunek? Ale nie da się tego dostrzec, jeśli człowiek poprzestaje na samym „debilu”. Taka refleksja nie jest godna istoty rozumnej, jaką jest przedstawiciel gatunku Homo sapiens sapiens.

Można nie przepadać za Kaczyńskim. Można Kaczyńskiego nie lubić. Ba, można go nawet nienawidzić. Ale Kaczyński jest tam, gdzie jest i ma wpływ na wiele spraw — spraw dotyczących nas wszystkich. Warto poczynić choć minimalny wysiłek, by dowiedzieć się, z kim tak naprawdę mamy do czynienia. We „Współczesnej” z 7 października pojawił się wywiad z Jarosławem Kaczyńskim (udzielony dla „Polska Times”; dostępny w wersji elektronicznej). Bardzo zachęcam do lektury. Naprawdę daje do myślenia.

Kultura pozbawiona refleksji?

Na zakończenie wróćmy do suwalskiej urzędniczki. Pytanie brzmi: czy osoba, której refleksja kończy się na prymitywnym „drut kolczasty zamiast mózgu”, powinna być odpowiedzialna za kulturę? Czy ktoś z tak „otwartym umysłem” i taką „wrażliwością” nadaje się do obcowania z wytworami ludzkiego umysłu? Śmiem wątpić.

Soczysta „kur…” nie robi na mnie wrażenia. „Diss” na Kaczyńskiego też nie. Ale martwi mnie, że osoba odpowiedzialna za kulturę zdolna jest tylko do tak prymitywnej refleksji na bardzo poważny temat. Tak, bo sprawa jest poważna. Mówimy przecież o człowieku, który ma wielki wpływ na to, co dzieje się w Polsce i na kierunek, w którym Polska zmierza. Tak, jak najbardziej trzeba o tym dyskutować. Ale inwektywy mówią tylko o ich autorze, lecz nie tykają sedna sprawy.

Na zakończenie chciałbym zadać pytanie. Zainspirowany słowami pani urzędniczki nieco je „kulturowo ubogacę”:

Co z tą „kur…” kulturą?

 

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij:

Reklama

Najczęściej czytane

Przeczytaj więcej
Powiązane

#PANdaRADE: Poczta Polska – jakim cudem wciąż istnieje?!

#PANdaRADE – cykl anonimowych felietonów publikowanych na portalu „Niebywałe...

#PANdaRADE: Maluch dla aktora Toma Hanksa już gotowy. Bo pomysł to podstawa każdego działania

#PANdaRADE – cykl anonimowych felietonów publikowanych na portalu „Niebywałe...

#PANdaRADE: Przeminęło z wiatrem, czyli co z tymi wiatrakami?

#PANdaRADE – cykl anonimowych felietonów publikowanych na portalu „Niebywałe...

#PANdaRADE: Szukasz recepty na skuteczny marketing? Bierz przykład z marki „Pogodne Suwałki”!

#PANdaRADE – cykl anonimowych felietonów publikowanych na portalu „Niebywałe...