Reklama

Zuza Andruczyk w Klubie Podróżnika opowiadała o zdobyciu Elbrusa

Data:

- Reklama -

Piątkowa prezentacja Zuzy Andruczyk cieszyła się sporym zainteresowaniem. W Klubie Podróżnika w Centrum Informacji Turystycznej zgromadzili się młodsi i starsi miłośnicy gór. Wszyscy ciekawi opowieści młodej suwalczanki, która mierzy naprawdę wysoko – celuje w Koronę Ziemi. Elbrus (5642 m n.p.m.) – najwyższy szczyt Kaukazu to już trzecia „zdobycz” Zuzy Andruczyk, po Mont Blanc i Kilimandżaro.

Autor: Andrzej Lauryn

„Z buta” na Elbrusa

Zdobycie Elbrusa zdobyciu nierówne – jak się okazuje. Niektórzy „idą na łatwiznę”. Kolejka wysokogórska bez „zbędnego” wysiłku zawiezie na wysokość 3500 m n.p.m. Potem wyciągiem krzesełkowym da się pokonać kolejne 300 m wysokości, docierając do obozu zwanego „Beczki”. Ratrakiem da się wjechać nawet na wysokość 5000 m n.p.m. A stamtąd już tylko trochę ponad 600 m wysokości do szczytu.

Tylko nieliczni decydują się na piszą wyprawę na szczyt z leżącego u podnóża Elbrusa rosyjskiego miasta Azau (ok. 2300 m. n.p.m.). Zuza oczywiście zdecydowała się na wariant „z buta”. Powiedziała, że nie wybaczyłaby sobie drogi „na skróty”.

Oczywiście nie da się zdobyć Elbrusa „z marszu”. Sama wyprawa to zwieńczenie długich przygotowań. Trening wytrzymałościowy i wydolnościowy to podstawa. Potrzebna jest niemała siła fizyczna, bo cały sprzęt trzeba nieść ze sobą. Plecak Zuzy ważył ok. 24 kg.

Nie było łatwo. Pogoda w kluczowej fazie wyprawy nie sprzyjała. Na szczęście w końcu się udało. Zuza Andruczyk zdobyła Elbrusa – wg alpinistów najwyższy szczyt Europy (wg Międzynarodowej Unii Geograficznej, która zalicza cały Kaukaz do Azji, najwyższym szczytem Europy jest Mont Blanc).

Masa przygód i opowieści

Zuza Andruczyk, niczym najlepsi specjaliści od storytellingu, snuła ciekawe opowieści. Wchodziła w interakcje z audytorium, które miało całe mnóstwo pytań. Okazuje się, że zdobycie Elbrusa może być niemożliwe nawet wtedy, gdy człowiek jest perfekcyjnie przygotowany pod względem fizycznym. Szczególnie w Gruzji, a potem w Rosji – gdzie wszystko wygląda inaczej 😉

A to transportu z Tbilisi (stolica Gruzji) zabraknie, a to pojawiają się problemy na przejściu granicznym między Rosją i Gruzją, a to nikt nie wie, gdzie w Azau znajduje się pewien hotel. Istne szaleństwo. Zuza Andruczyk opowiadała o tym wszystkim z uśmiechem na ustach. Udało się pokonać wszystkie przeszkody, a takie wydarzenia zapadają w pamięć i dodają całej wyprawie kolorytu.

Najważniejsze jest to, że większość ludzi spotkanych podczas wyprawy była bardzo życzliwa, zarówno w Gruzji, jak i w Rosji. To samo tyczy się międzynarodowego środowiska alpinistów, którzy również wybrali się na Elbrusa.

Zdobyć szczyt w szczytnym celu

Zuza Andruczyk podjęła się tego wyzwania nie tylko dla siebie. Zdobyła Elbrusa także po to, żeby pokazać innym ludziom, że człowiek może dokonywać rzeczy wielkich. Swoje zwycięstwo zadedykowała Niepublicznej Terapeutycznej Szkole Podstawowej „Bajka” – suwalskiej placówce, do której uczęszczają dzieci z autyzmem i zespołem Aspergera.

Młoda suwalczanka miała też ze sobą koszulkę z logo UNICEF-u (Fundusz Narodów Zjednoczonych na Rzecz Dzieci). Kontakt z tą organizacją nawiązała jeszcze zanim zaczęła zdobywać szczyty Korony Ziemi. Podzieliła się swoim marzeniem i spotkała się z bardzo ciepłym odbiorem. To dodało jej siły.

Zuza Andruczyk na swojej drodze spotyka się z życzliwością wielu osób. Zorganizowanie wyprawy w wysokie góry to duży koszt. Trzeba zgromadzić profesjonalny, kosztowny sprzęt, trzeba zadbać o transport, zakwaterowanie, wizy itd. Nie byłoby Elbrusa ani Kilimandżaro bez wsparcia sponsorów. Część z nich to właściwie darczyńcy, jak Robert Szczęsny. Wspiera działania Zuzy Andruczyk, bo ceni ludzi z pasją, nie oczekując niczego w zamian. Młoda suwalczanka może też liczyć na rodziców i znajomych oraz przyjaciół. A z takim zespołem człowiek może zdobyć naprawdę każdą górę.

Co dalej?

Ukoronowaniem będzie oczywiście Mount Everest – najwyższy szczyt Ziemi (8848 m n.p.m.). Ale Zuza Andruczyk wcześniej chce poznać niższe partie Himalajów. W planach jest także najwyższy szczyt Ameryki Południowej, góra w Andach – Aconcagua (6960,8 m n.p.mp.).

Jednak wcześniej na Zuzę czeka inna wyprawa. W październiku rozpoczyna w Warszawie studia. Nowy etap, nowa przygoda, z całą pewnością nowe kontakty i nowe możliwości. Kto wie, może dzięki temu uda się zrealizować wielkie marzenie szybciej?

Wyprawie na Elbrus patronował między innymi portal „Niebywałe Suwałki”.

Fot. archiwum prywatne Zuzy Andruczyk, autor zdjęć: Adrian Chyliński

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij:

Reklama

Najczęściej czytane

Przeczytaj więcej
Powiązane

Chciałabym zobaczyć wszystkie „światy”. Wywiad z Anetą Stabińską, fotografką z Sejn

Aneta Stabińska swoją wieloletnią pasję zmieniła w zawód, ostatnio...

Warszawa bez mięsa – czy Suwałki mogą być następnym miastem?

W ostatnich dniach głośno zrobiło się o raporcie organizacji...

Unikatowy kompleks cmentarzy może zostać pomnikiem historii. Wreszcie będzie tam porządek?

Stan kompleksu cmentarzy siedmiu wyznań w Suwałkach pozostawia wiele...

„Samochód dla ludu” wybierany najczęściej

Z roku na rok rośnie liczba pojazdów rejestrowanych w...