Trump ogłasza nowe cła wobec Chin, rynki w dół. Aprecjacja dolara powstrzymuje waluty CEE przed umocnieniem. Polskie IRS i rentowności w górę w ślad za Bundem. Dziś decyzja RPP i inflacja w Czechach.

Źródło: Departament Analiz Ekonomicznych Banku Zachodniego WBK

Niezły nastrój z poniedziałku utrzymywał się na rynku również w trakcie wczorajszej sesji. Zażegnanie kryzysu na niemieckiej scenie politycznej i chwilowy spadek intensywności, z jaką pojawiały się informacje o kolejnych ograniczeniach w handlu międzynarodowym sprawiły, że europejskie indeksy giełdowe rosły we wtorek. Miało to negatywny wpływ na obligacje na rynkach bazowych. Wzrost popytu na ryzykowne aktywa nie przyczynił się do umocnienia walut z rynków wschodzących, ponieważ w reakcji na słabe dane z Niemiec dolar zyskał do euro. Lipcowy indeks ZEW spadł dużo mocniej od oczekiwań – subindeks dla oceny bieżącej sytuacji obniżył się już szósty miesiąc z rzędu i znalazł się najniżej od grudnia 2016, a subindeks dla oczekiwań zanotował najniższy odczyt od sierpnia 2012 (-24,7 pkt).

Odsunięcie na plan dalszy obaw o wojny handlowe nie trwało jednak długo, ponieważ wczoraj wieczorem prezydent USA Donald Trump uruchomił proces rozszerzenia ceł wobec Chin na kolejne produkty, tym razem o wartości 200 mld $. 10-procentowe cła miałyby zostać wprowadzone od września. Łącznie z już wprowadzonymi taryfami oznaczałoby to objęcie wyższymi stawkami ok. połowy chińskiego eksportu do USA. Chiny już zapowiedziały, że będą zmuszone wprowadzić działania odwetowe. Decyzja Trumpa wywołała pogorszenie nastrojów na rynkach finansowych, spadki cen ropy naftowej i metali oraz indeksów na azjatyckich giełdach. Obawy o wpływ eskalacji wojen handlowych na perspektywy światowej gospodarki powracają, chociaż na razie nie widać istotnego wpływu tej sytuacji na rynki europejskie.

EURUSD spadł wczoraj w reakcji na dużo słabsze od prognoz dane z Niemiec, przejściowo schodząc poniżej 1,169 i zbliżając się do piątkowego dołka. Wieczorem kurs odbił do 1,174 a dziś rano jest nieco niżej. EURUSD waha się blisko oporu na ok. 1,18 i kolejne dni mogą przesądzić czy wzrosty przyspieszą, czy też euro odda część ostatnich zysków. Dziś nie poznamy żadnych ważnych danych ze świata, więc kurs może pozostać stabilny nieznacznie poniżej 1,18 w oczekiwaniu na jutrzejszą publikację danych inflacyjnych z USA.

EURPLN odbił wczoraj przejściowo do 4,34 po silnych spadkach z ostatnich kilku dni, a na koniec dnia wrócił poniżej 4,32. Kurs USDPLN odbił do 3,70 z 3,67 także pod wpływem umocnienia dolara do euro. Ostatnie spadki EURPLN były dość gwałtowne i w perspektywie końca tygodnia kurs może się ustabilizować tuż powyżej 4,30. Kolejne miesiące mogą przynieść dalsze spadki EURPLN jeśli nastrój na globalnym rynku będzie sprzyjający i nie zepsują go obawy o eskalację wojen handlowych.

W przypadku innych walut regionu, korona oraz forint traciły w pierwszej fazie sesji podobnie jak złoty, by w drugiej części sesji również odrobić cześć porannego osłabienia. Najlepiej w regionie znowu wyglądał rubel, który korzystał z rosnących cen ropy naftowej.

Na krajowym rynku stopy procentowej IRS oraz rentowności obligacji wzrosły o 2-3 pb na środku i długim końcu krzywej, na krótkim końcu nie zanotowano dużych zmian. Polskie obligacje podążały wczoraj za rynkami bazowymi, gdzie dług taniał pod wpływem spadku popytu na bezpieczne aktywa. Rentowność polskiej 10-latki odbiła się w zeszłym tygodniu od oporu na ok. 3,35% i wczoraj podjęła kolejną nieudaną próbę spadku poniżej wsparcia na ok. 3,20%. Od maja rentowność tego benchmarku waha się w trendzie bocznym i dzisiejsza decyzja i konferencja prasowa RPP nie powinna przynieść istotnej zmiany tej sytuacji.

Ministerstwo Finansów podało, że na jutrzejszej aukcji zamiany zaoferuje obligacje OK0720, PS0123, WZ0524, WS0428 oraz WZ0528, a do odkupu przestawi PS0718, OK1018 oraz WZ0119. Z danych resortu wynika, że na koniec maja największymi posiadaczami odkupowanych obligacji były krajowej banki.

Dziś poznamy decyzję RPP, ostatnią przed przerwą wakacyjną, oraz wyniki nowych projekcji NBP. Prezes NBP Adam Glapiński sygnalizował miesiąc temu, że ścieżka CPI zostanie obniżona, skoro dotychczasowe odczyty odbiegały w dół od marcowej projekcji a presja płacowa nie odgrywa jego zdaniem ważnej roli. O ile w krótkim okresie projekcja może być faktycznie niżej, to mamy wątpliwości, czy prognoza inflacji zostanie istotnie obniżona w dalszym horyzoncie. Co więcej, nie wydaje nam się, by nawet wyraźne zmiany projekcji mogły podważyć opinię większości członków RPP, wg których długa stabilizacja stóp procentowych jest pożądana.

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj