„Małe kobietki” w reżyserii Grety Gerwig („Lady Bird”) to zbiorowy portret słynnych czterech sióstr March, w których role wcieliły się: Saoirse Ronan (Jo), Emma Watson (Meg), Florence Pugh (Amy) oraz Eliza Scanlen (Beth). Do Cinema Lumiere film wejdzie 31 stycznia.

W filmie zobaczymy również Timothée Chalameta oraz Laurę Dern w roli Marmee i Meryl Streep, która wcieliła się w postać ciotki March.

Bez względu na miejsce na świecie oraz czas, powieść Louisy May Alcott wciąż czytana jest na całym świecie z równą fascynacją. Nic w tym dziwnego, to opowieść o miłości i ambicji, wewnętrznym życiu, w którym nie istnieją żadne granice. Najpierw czytamy „Małe kobietki”, kiedy jesteśmy dziećmi, kiedy nie boimy się niczego, a świat stoi przed nami otworem. A później sięgamy po tę powieść, kiedy jesteśmy już młodymi dorosłymi, kiedy właśnie jesteśmy w samym środku procesu „stawania się”, wchodzenia w dorosły świat, w życie. A później wracamy do tej lektury, kiedy mamy za sobą niepowodzenia, porażki, słodko-gorzką nostalgię towarzyszącą nam, kiedy wspominamy o tym, jacy byliśmy w młodości, o tym, czym jest młodość. Każdy znajduje w niej coś innego, coś swojego, ale zawsze towarzyszy nam pytanie o to, czym jest rodzina, miłość, wolność. Czym jest sztuka, czym są pieniądze. I wreszcie – czy można być w stu procentach sobą?

Właśnie to pytanie nurtowało Gretę Gerwig, kiedy podjęła decyzję o przeniesieniu na ekran kultowej powieści Alcott. Powieść została wydana oryginalnie w dwóch częściach – pierwsza dotyczyła młodości sióstr March, druga – realiów dorosłości. Gerwig, umiejętnie żonglując wątkami, połączyła obie części w całość. To obraz kobiet patrzących na przeszłość, która sprawiła, że są dziś tym, kim są. Ale to także lustrzane odbicie nas wszystkich, stających przed wyborami, mierzących się z losem, z samymi sobą, stawiających sobie pytania natury podstawowej – pieniądze a sztuka, miłość kontra własna satysfakcja, ideały a rzeczywistość, podążanie za rodziną albo decyzja o odnalezieniu własnego głosu.

Jeszcze przed sukcesem „Lady Bird” Greta Gerwig wyznała Amy Pascal, słynnej producentce, że pragnie stworzyć nową ekranizację powieści. – Czułam całą sobą, że chcę to zrobić, że potrafię – mówi Gerwig. – Miałam bardzo specyficzną wizję odczytania książki Alcott: to opowieść o kobietach i sztuce oraz kobietach i pieniądzach. To wszystko jest zresztą w powieści, tyle że nie kładzie się na to nacisku podczas lektury, rzadko ktoś patrzy na to w ten sposób. Tymczasem to wciąż bardzo bieżący, współczesny wątek. Ten film jest najbardziej autobiograficzną rzeczą, jaką zrobiłam – dodaje.

Grecie Gerwig udało się tak ustawić wydarzenia, które mają miejsce w scenariuszu, by wszyscy mężczyźni, którzy towarzyszą siostrom March, nie stali w centrum świata. – Alcott stworzyła świat, w którym kobiety nie są od usługiwania, nie są od bycia kimś w tle. One istnieją same w sobie, by nie powiedzieć – dla siebie. Cieszę się, że Greta też tak na to spojrzała – mówi Amy Pascal, producentka – To najlepszy moment na ten film, ponieważ dziś kobiety, jak nigdy wcześniej, mówią o sobie, o swoich wyborach, o pieniądzach, o sile i o tym, jak dorównać w tych kwestiach mężczyznom. Greta przenosi to wszystko na ekran, będąc wierna słowom napisanym przez Alcott. Powiedziała „Chcę zrobić film, który będzie inny niż wszystkie. Chcę zrobić adaptację, wierną temu, co naprawdę dzieje się w książce. To bardziej kontrowersyjne, zabawne i mroczniejsze, niż ludzie myślą. I chcę zrobić film, który będzie wiarygodny, prawdziwy”.

W naszym konkursie można wygrać 2 pojedyncze bilety na dowolny pokaz filmu „Małe kobietki” w Cinema Lumiere. Wystarczy do 29 stycznia do godz. 20.00 wysłać do nas mailem: redakcja@niebywalesuwalki.pl odpowiedź na pytanie: Kto zagrał rolę Jo March w pierwszej ekranizacji „Małych kobietek”? Zwycięzców wylosujemy. Prawidłowa odpowiedź: Dorothy Bernard. Bilety wygrywają: Patrycja Czerniecka i Barbara Czerucka.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj