Tak się złożyło, że lekkoatletom zdarzył się nietypowy rok, w którym odbywają i Mistrzostwa Świata, jak i Europy. Całe zamieszanie wzięło się, rzecz jasna, z zawirowań (po)covidowych. Przesunięcie o rok Igrzysk Olimpijskich w Tokio niejako automatycznie doprowadziło do „przepchnięcia” Mistrzostw Świata na rok parzysty. Championat kontynentu odbędzie się w sierpniu, a globu rozpoczął się w ostatni piątek. Oficjalnym gospodarzem jest stan Oregon (porównując położenie na mapie państwa do Polski – oczywiście bez Alaski i Hawajów – to coś jakby lubuskie), ale de facto impreza odbywa się Eugene.
W pierwszych dniach imprezy nasza reprezentacja zdobyła medale i spodziewane, jak i te niespodziewane.
Mało kto śmiał przewidywać, że Polska może coś osiągnąć w kobiecym chodzie. A jednak o srebrny medal na 20 km postarała się Katarzyna Zdziebło.
Sukces w rzucie młotem mężczyzn wydawał się oczywistością. Pytanie tylko brzmiało, kto wygra: Wojciech Nowicki czy Paweł Fajdek? Triumfował ten drugi – i to po raz piąty z rzędu! Jeżeli chodzi o tytuły Mistrza Świata, to tylko Siergiej Bubka jest lepszy. Co ciekawe, na czerwcowych Mistrzostwach Polski, to Nowicki był górą.
Paweł Fajdek był wówczas wyraźnie poniżej formy. Wystarczy powiedzieć, że w grodzie nad Czarną Hańczą rzucił prawie pięć metrów bliżej (77,13) niźli w Eugene (81,98).
Polska lekkoatletyka żyła nie tylko medalami, ale i zawirowaniami wokół sztafety mieszanej – „rejteradą” Anny Kiełbasińskiej. Nie nam rozstrzygać, kto bardziej zawinił: zawodniczka czy jednak trenerzy i działacze? Przydałoby się konflikt zażegnać, oczywiście w kontekście kobiecej sztafety 4×400. Przez lata przyzwyczailiśmy się, że to Justyna Święty-Ersetic jest najszybszą Polką na jedno okrążenie. W tej chwili w hierarchii – a już na pewno tej wynikowej – jest najwyżej trzecia. W bieżącym sezonie biega(ła) mniej więcej pół sekundy wolniej od Natalii Kaczmarek i właśnie Anny Kiełbasińskiej. Gdyby jednak „koleżanki” się nie przeprosiły to najprawdopodobniej w ewentualnym finale w miejsce „banitki” wskoczyłaby Małgorzata Hołub-Kowalik. Musimy jednak pamiętać, iż w tym roku uzyskiwała niemalże o dwie sekundy gorsze czasy od pary Kaczmarek – Kiełbasińska. Nie ma co kryć, że nawet półtorej sekundy może zaważyć w biegu rozstawnym. Ciekawe zatem, którą z pań ze zdjęcia poniżej zobaczymy w sztafecie, mam tu na myśli i bieg eliminacyjny, jak i – oby do niego doszło – finałowy.
Wiceprezes PZLA Tomasz Majewski zapewnia, że zostanie wystawiony najsilniejszy skład, ale jak będzie w rzeczywistości?
Zajmijmy się jednak tym, co suwalskich fanów lekkoatletyki emocjonuje najbardziej. Nie ma co kryć, iż patrzymy na mistrzostwa także pod kątem startu zawodniczki LUKS Hańcza Suwałki – Marii Andrejczyk. W nocy ze środy na czwartek – ale już po północy – nasza oszczepniczka wystąpi w eliminacjach. W tym miejscu należy dobitnie zaznaczyć, iż suwałczanka (taką pisownię pewien słownik preferuje) w bieżącym sezonie znajduje się w diametralnie innej sytuacji niźli rok temu. Wówczas na Igrzyska Olimpijskie jechała z najlepszym rezultatem roku na świecie, wynoszącym 71,40 m. W Tokio rzuciła co prawda o prawie siedem metrów mniej (64,61), ale i tak zdobyła srebro. Obecnie te siedem metrów przydałoby się z kolei dodać. Bo, póki co, najlepszy wynik Andrejczyk wygląda blado – wynosi jedynie 57,53. Gdy rzuciła tyle pierwszy raz – na rozgrywanych w Suwałkach Mistrzostwach Polski – to pojawiła na liście najlepszych tegorocznych rzutów na globie w… środku szóstej dziesiątki (ok. 55). Gdy wyrównała ten rezultat na początku lipca w Finlandii, spadła już w tegorocznej klasyfikacji. Przed samym światowym championatem owe 57,53 lokowało ją na 66 miejscu…
Oszczepniczkę ratuje ranking (liczony mniej więcej rok wstecz – bierze się ponoć pod uwagę pięć najlepszych startów w tym czasie?), bo jak się łatwo domyśleć do minimum sporo zabrakło. Przyczyny słabszej dyspozycji media i eksperci doszukują w permanentnych problemach zawodniczki z barkiem. W poprzednich sezonach straciła już przez nie parę imprez. Nie możemy jednak pominąć jeszcze jednego aspektu sprawy: Maria Andrejczyk pożegnała się z wieloletnim trenerem – Karolem Sikorskim. Następcą został Fin Petteri Piironen.
Finał rzutu oszczepem zaplanowano na sobotę o 3:20 czasu polskiego. W Eugene to będzie jeszcze piątek.