Po ponad dwóch latach przerwy powrócił 5-procentowy VAT na żywność. Sieci dyskontów, które toczą wojnę o klientów, kuszą obietnicą, że cen nie podniosą, bo podatek wezmą na siebie. Korzystna dla klientów zapowiedź może okazać się zabójcza dla i tak słabnących i znikających z rynku małych sklepów. Jaka perspektywa czeka Suwałki?
Na podstawie: dane i informacje Big Info Monitor, artykuły z portalu Wiadomości Handlowe (linki w treści)
Mały handel w wielkich opałach
Według danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy BIK podmioty oferujące w detalu żywność, napoje i wyroby tytoniowe miały na koniec lutego br. 884 mln zł nieopłaconych zobowiązań. Gros zadłużenia pochodzi z firm prowadzących sklepy mięsne oraz owocowo-warzywne. W całym sektorze handlu detalicznego padł rekord ponad 3 mld zł przeterminowanych długów.
Z końcem marca wygasło rozporządzenie, na mocy którego produkty żywnościowe zostały objęte zerową stawką VAT. Tym samym od 1 kwietnia stawka VAT na żywność wynosi znowu 5 proc. Lista produktów, które od kwietnia znów mają 5 proc. VAT to: mięso i ryby oraz ich przetwory, mleko i produkty mleczarskie, jaja, miód naturalny, orzechy, warzywa i owoce i przetwory, tłuszcze zwierzęce i roślinne jadalne (oliwa, olej rzepakowy, olej słonecznikowy), zboża i przetwory ze zbóż, w tym pieczywo i pieczywo cukiernicze, określone preparaty i mleko do żywienia niemowląt i dzieci oraz dietetyczne środki spożywcze specjalnego przeznaczenia medycznego.
Toczące między sobą zażartą batalię duże sieci dyskontów przedstawiają listy produktów, które mimo powrotu VAT-u u nich nie zdrożeją. Klienci mogą mieć powody do zadowolenia, ale w tej sytuacji małe sklepy w starciu z dużymi stają się jeszcze mniej konkurencyjne. Tymczasem jak wynika z danych wywiadowni gospodarczej Dun&Bradstreet ich liczba systematycznie maleje.
– Wielki handel rywalizuje między sobą, ale faktycznie poszedł też na starcie z małym sklepami, które nie mają dużego pola manewru i ceny będą musiały po prostu podnieść. A duże sieci, które oferują tysiące produktów na pewno na tym nie stracą. Dyskonty mają już ponad 40 proc. udział, gdy chodzi o zakupy spożywcze Polaków. Dzięki promocjom i ekspansywnej reklamie ich udział w rynku cały czas rośnie. Sieci handlowe systematycznie się umacniają i stanowią coraz większe zagrożenie dla najmniejszych przedsiębiorców – wskazuje dr hab. Waldemar Rogowski, główny analityk BIG InfoMonitor.
Na koniec 2023 r. liczba sklepów w Polsce spadła poniżej 370 tys., co oznacza, że w rok skurczyła się o ponad 3 tys., ubyło głównie tych najmniejszych – wynika z danych wywiadowni Dun & Bradstreet. Kolejne 10 tys. działalności gospodarczych zostało w tym okresie zawieszonych.
To samo dzieje się w sektorze sklepów spożywczych, wyraźnie ich ubywa. Ofiarą trendu są głównie małe, niezależne placówki. Sieci handlowe mimo spadku optymizmu konsumentów i ograniczania wydatków wciąż się mają dobrze i wiele z nich nie spowolniło tempa rozwoju. Widać to choćby na przykładzie sieci Żabka, która w 2023 r. otworzyła ponad 1 tys. sklepów i ma ich już łącznie ponad 10 tys.
Jak podaje Dun & Bradstreet, polscy przedsiębiorcy handlu detalicznego należą do grupy, która swoją przyszłość widzi w najmniej optymistyczny sposób, spośród wszystkich zbadanych rynków w Europie. Głównie za sprawą VAT, który w dużym stopniu może zawrócić Polskę na drogę wzrostu cen i rosnącej inflacji, a co za tym idzie kolejnych likwidacji sklepów i zawieszonych działalności.
Z wyliczeń resortu finansów wynika, że utrzymanie zerowej stawki VAT w I kw. oznaczało prawie 2,75 mld zł utraconych wpływów z podatku. To prawie tyle, ile zaległości całego sektora handlu detalicznego (47 Handel detaliczny, z wyłączeniem handlu detalicznego pojazdami samochodowymi), które w rok wzrosły o blisko 349 mln zł (12,4 proc.) do rekordowych niemal 3,2 mld zł na koniec lutego br. Problemy z terminowymi rozliczeniami ma 35 166 detalistów.
Markety zachodnich marek w Suwałkach: Powstanie piętnastej „Biedronki” tylko kwestią czasu?
Rozwój sieci marketów należących do zachodnich marek staje się coraz bardziej widoczny na polskim rynku detalicznym. Jednakże, pomimo widocznych korzyści dla konsumentów w postaci szerszego wyboru produktów i niższych cen, ekspansja tych gigantów handlowych może stanowić zagrożenie dla rozwoju miast średniej wielkości.
W miastach średniej wielkości, lokalne przedsiębiorstwa odgrywają kluczową rolę w tworzeniu tkanki społecznej i gospodarczej. Sklepy prowadzone przez przedsiębiorców lokalnych nie tylko dostarczają produkty i usługi, ale również tworzą więzi społeczne, angażując się w lokalne inicjatywy i wspierając rozwój społeczności. Duże sieci handlowe mają zgoła zupełnie inne priorytety. Nie słychać, by w Suwałkach portugalski koncern Jeronimo Martins (w Suwałkach mają 12 „Biedronek”) lub niemiecki Lidl (2 markety) z ochotą wspierały jakiekolwiek lokalne przedsięwzięcia. Sieci Aldi zdarza się sponsorować wydarzenia – przykładem może być piknik Odlotowe Suwałki.
Wzrost liczby marketów w naszym mieście to chyba tylko kwestia czasu. Biedronka w grudniu uruchomiła ponad 30 placówek w całej Polsce. Jak podaje portal Wiadomości Handlowe: Nowo otwarte sklepy będą do dyspozycji nie tylko mieszkańców Szczecina, Suwałk czy Warszawy, ale także Przeworska, Kraszewic oraz mniejszych miejscowości na mapie Polski takich jak, Goszczanów czy Błaszki.
Czy na rynku pojawi się kolejny gracz? Ten sam portal donosi, że planowana ekspansja sieci Dino na wschód Polski może zmienić układ sił w handlu detalicznym w tej części kraju. Przesuwanie się i zagęszczanie liczby sklepów Dino na wschód od Wisły może wpłynąć na lokalne przedsiębiorstwa, takie jak Chorten, Delikatesy Centrum czy Stokrotka, które już działają w tych regionach. Konkurencja ze strony Dino może skłonić te lokalne sklepy do trudnych decyzji biznesowych, takich jak obniżanie cen czy dostosowanie asortymentu.
– W najbliższych dwóch latach planowane jest otwarcie kolejnych centrów dystrybucji Dino, co umożliwi rozwój sieci na Warmii i Mazurach, w Lubelszczyźnie oraz w Świętokrzyskiem. Każdy z tych magazynów będzie w stanie obsłużyć od 350 do 400 sklepów. O ile centrum dystrybucyjne pod Kielcami zaopatrzy już rozwijającą się w tych okolicach sieć sklepów, to na Podkarpaciu i Suwalszczyźnie supermarkety Dino będą nowością – można przeczytać w informacji na stronie.
Plany ekspansji a zdanie mieszkańców
Zapytaliśmy w Urzędzie Miejskim w Suwałkach jak to jest z tym zdaniem mieszkańców w zakresie powstawania kolejnych marketów.
– W ostatnich 5 latach na obiekty wielkopowierzchniowe wydano 1 pozwolenie na budowę, które to obejmowało obiekty zlokalizowane przy ul. Armii Krajowej w ramach tzw. Centrum Multishop. Za obiekt wielkopowierzchniowy uważa się obiekty handlowe o powierzchni sprzedażowej powyżej 2000 m2 zatem są to wyłącznie obiekty Plazy, Carrefoura, Obi i centrum Multishop. Obiekty handlowe poniżej 2000 m2 pow. sprzedażowej nie są obiektami wielkopowierzchniowymi – poinformował nas Kamil Sznel, odpowiedzialny z kontakty z dziennikarzami.
Teren prywatny każdy jego właściciel może odsprzedać, a z tej możliwości sieci handlowe chętnie korzystają. Jak dodał Kamil Sznel – Miasto Suwałki nie dysponuje takimi gruntami, które mogłyby być przeznaczone na sklepy wielkopowierzchniowe.
Co z konsultacjami? Co z informowaniem mieszkańców? Sami jesteśmy sobie winni, jeśli nie zgłosiliśmy uwag i wniosków na odpowiednim etapie.
– Każde pozwolenie na budowę jest weryfikowane pod kątem zgodności z planem miejscowym, który to ustala zasady zagospodarowania i zabudowy terenów (standardy urbanistyczne) oraz przepisami szczególnymi zgodnie z przepisami prawa budowlanego. Konsultacje społeczne są elementem procedury planistycznej i są obligatoryjne. Na etapie tworzenia planów miejscowych brak było sprzeciwów do tego typu inwestycji. Polityka przestrzenna miasta i kierunki rozwoju są zawarte w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania miasta Suwałk (uchwała Rady Miejskiej z 27.04.2022r. nr XLV/575/2022). Studium jest podstawą do opracowania planów miejscowych, które określają szczegółowe zasady realizacji inwestycji – podkreśla przedstawiciel Urzędu Miejskiego w Suwałkach.
Co będzie dalej? W jakim kierunku powinny rozwijać się Suwałki? Czy kolejne hipermarkety i kolejne sieci to nasza szansa? Zachęcamy do wypełnienia ankiety. Chcemy poznać Państwa zdanie.
Loading…
Akurat Dino to jest polska sieć, więc cieszę się, że będzie. Aldi natomiast niedobrze mi się kojarzy z tanią niemiecką siecią dla biednych. W Niemczech w tych marketach kupują biedni. Gdzieś z tyłu głowy mam te niemieckie określenia „podludzi” i że to my nimi jesteśmy.
Nie robię w nich zakupów, najlepiej żeby ich nie było, jestem Polką i robię zakupy w małych sklepach rodzinnych,to straszne że niszczą sklepy polskie rodzinne i to za przyzwoleniem włodarzy miasta
A co ma wspólnego twoje obywatelstwo czy miescje urodzenie z tym że sieci handlowe się otwierają i tworzą miejsca pracy? Pokorny pracownik idzie do nich i pracuję a wyniosły zadłużony pod szyję prowadzi swój sklep i się psichycznie wykańcza – człowieku – masz wybór, obudź się!!
Tym komentarzem odpowiedziałeś sobie sam,pokorny idzie jako najemny…
Przed tymi wszystkimi sieciami handlowymi były miejsca pracy tylko nasze polskie a obecnie obce które nasze zniszczyły i do końca zniszczą,bo jak piszesz Polak ma nie mieć nic tylko być pokornym i pracować jako najemnik u obcego który bogaci się dla siebie nie dla naszego kraju, brak słów na takie myślenie, wstyd
Twoje obywatelstwo nie ma z tym nic wspolnego
Nie zawsze obywatelstwo oznacza bycie tej narodowości. Są ludzie, którzy mają dwa lub trzy paszporty. Polacy mieszkający w USA, ale urodzeni w Polsce czują się Polakami, nawet jeśli mają amerykańskie obywatelstwo. Bycie Polakiem czy Niemiecem jest silnie związane z patriotyzmem. Jak i innych mieszkańców innych państw na Ziemi. Ludzie, którzy są obywatelemi danego kraju nie zawsze żywią patriotyczne uczucia do swej ojczyzny. Z różnych powodów.