Pogoda zdecydowanie pokrzyżowała szyki organizatorom 17. Suwałki Blues Festival i fanom muzycznego wydarzenia. Zamiast planowanego odsłonięcia kolejnej tablicy na deptaku na ulicy Chłodnej pierwszym akordem bluesowiska stał się wieczorny koncert w Hali Suwałki Arena. Plenerowe punkty programu przeniesione zostały na piątek (tablica upamiętniająca poprzednią edycję oficjalnie zostanie odsłonięta o 14.30) i sobotę.
Tym bardziej wszyscy szczęśliwcy, którym udało się nabyć bilety na czwartkowy koncert rozpoczęcia, czekali z niecierpliwością na muzyczny start imprezy. Chwilę po godzinie dziewiętnastej na scenie pojawił się Jan Chojnacki i zapowiedział bluesową gwiazdę z Hiszpanii.
Noa & The Hell Drinkers to zwycięzcy European Blues Challenge 2023. Spontaniczna Noa przeplatała prezentowane utwory opowieściami o okolicznościach ich powstania, historiami ze swego życia.
W pewnym momencie wyznała, że dziś nie wykonywała ćwiczeń gimnastycznych, zatem zrzuciła buty na obcasach i całą piosenkę przetańczyła w niezwykle energetyczny sposób – i bez odrobiny zadyszki! Wokalistka nawiązała świetny kontakt z publicznością, ale jakby tego było mało, w pewnym momencie zeszła ze sceny i stojąc wśród przybyłych zachęcała ich do wspólnej zabawy. Odbiór występu Hiszpanów był bardzo żywiołowy, zatem i zabrzmiał bis – tym razem cover grupy The Doors.
Po półgodzinnej przerwie pod sceną było jeszcze tłoczniej, bo bez wątpienia gros przybyłych przyciągnęła polska muzyczna gwiazda tego wieczoru – Krzysztof Zalewski, artysta, który od ponad dwóch dekad komponuje, pisze teksty, gra i śpiewa. Ma w swoim dorobku kilka płyt i rozmaite projekty, zatem materiału do zaprezentowania fanom było niemało. A zabrzmiały i wcześniejsze utwory, jak choćby hymn „Męskiego Grania”, i te z zapowiadanego krążka „Zgłowy” (tytuły rozpoczynające się literą „z” to znak rozpoznawczy artysty).
Gorący aplauz powitał Krzysztofa Zalewskiego, a atmosfera z każdą chwilą robiła się coraz gorętsza. Wspólnie śpiewano, klaskano, żywe reakcje na jego wypowiedzi to najlepszy dowód na to, że wybór tegorocznej gwiazdy to strzał w dziesiątkę. Najpierw zabrzmiało „Jaśniej”, potem „Annuszka”, „Roboty” i „Polsko”, a każdy utwór był w nietuzinkowy sposób zapowiadany w konwencji nawiązującej do bluesa – istoty suwalskiego festiwalu. Entuzjastycznie przyjęła publiczność kultowy utwór Kate Bush, który powrócił na fali serialu „Stranger Things” – „Running Up That Hill”, a nie mniej gorąco – „Oddech” i „Kuriera”.
Choć dwa single zapowiadające nową płytę niezbyt dawno zostały zaprezentowane, to już są doskonale znane, więc wspólnie śpiewano i „Zgłowy”, i „Kochaj”, a prawdziwą euforię wywołały „Początek”, „Miłość” i „Zabawa”. Ten utwór kończył zaplanowaną listę koncertową, ale brawa były sygnałem, że publiczność jeszcze nie chce kończyć wieczoru. Przy akompaniamencie gitary zabrzmiał – poprzedzony paroma akordami „Since I’ve Been Loving You” – „Sen o Warszawie”, a potem wrócili na scenę muzycy i pięcioosobowy chórek, by energetyczne „Jak dobrze mi” – z motywującym przesłaniem, na które wskazał artysta – zakończyło czwartkowy start Suwałki Blues Festival.
Wytrwali bluesfani udali się do klubów na koncerty towarzyszące, a ci bardziej strudzeni do domów, by odpocząć przed bluesowymi śniadaniami, które w piątek i sobotą od godziny jedenastej w różnych punktach miastach pozwolą bardzo muzycznie, sympatycznie rozpocząć pierwszy w pełni festiwalowy dzień.
Fotografie w postaci pokazu slajdów: Wojciech Otłowski