Sobotni (17 sierpnia) mecz na Zarzeczu to kolejne spotkanie w ramach rozgrywek III Ligi, a tym razem Wigry podejmowały zespół o ekstraklasowej przeszłości (drużyna GKS Bełchatów w 2007 roku była wicemistrzem Polski, a dwukrotnie – finalistą Pucharu Polski). Od dawna nie było także kibiców w sektorze gości, a tym razem przyjechali oni w licznym składzie.
A samo spotkanie miało dość dramatyczny przebieg. W pierwszej połowie trzykrotnie bardzo bliscy strzelenia bramki byli zawodnicy z Bełchatowa. Dobrą obroną popisywał się nasz bramkarz – Mateusz Taudul, choć trzeba przyznać, że biało-niebiescy (którzy akurat dziś grali w czarnych strojach) mieli sporo szczęścia. Gra była dość ostra i sędzia kilkakrotnie pokazywał żółty kartonik.
W drugiej połowie gospodarze z nową energią przystąpili do gry. Bardziej ofensywna postawa zaowocowała trafieniem do bramki gości. W 64 minucie Maciej Makuszewski podał do Pavlo Berezianskiego, który dał Wigrom prowadzenie. Biało-niebiescy utrzymali ten wynik do końca, bo choć obie strony podejmowały próby budowania akcji, to jednak bez rezultatów.
Po trzech kolejkach Wigry zajmują czwarte miejsce w tabeli z dorobkiem siedmiu punktów, czyli takim samym jak lider z Olsztyna. Stomil zaczął sezon nad wyraz skutecznie i prowadzi dzięki bilansowi bramek 8-4 (w przypadku biało-niebieskich to 4-2).
Już w środę kolejne spotkanie na Zarzeczu. Tym razem przyjedzie Sokół Aleksandrów Łódzki. Początek meczu o godzinie 19.00, czyli druga połowa z pewnością rozegrana zostanie przy świetle sztucznym.
Foto: Wojciech Otłowski
Na Zarzeczu złudzeń coraz mniej. Wigry przegrały z Bełchatowem 2:4