Organizacje zrzeszające osoby niepełnosprawne wkrótce złożą petycję do suwalskiego ratusza. Mają nadzieję, że dzięki wskazaniu konkretnych rozwiązań, ludziom z dysfunkcjami będzie żyło się w naszym mieście lepiej. Nie chodzi wyłącznie o bariery architektoniczne. Główny problem to wyłączenie z życia społecznego.
Pomysł napisania petycji do prezydenta Suwałk narodził się podczas spotkań osób niepełnosprawnych. Działania podejmowane przez miejskie instytucji nie zawsze są trafione. Przy prezydencie Suwałk od lat funkcjonuje Społeczna Rada ds. Osób Niepełnosprawnych. W praktyce jednak jej działanie ogranicza się wyłącznie do pozytywnego opiniowania uchwał Rady Miejskiej. Osoby niepełnosprawne, które z Urzędem Miasta na co dzień nie mają styczności, nawet nie wiedzą, że taki twór działa.
Nie mam pojęcia, czym zajmuje się Społeczna Rada ds. Osób Niepełnosprawnych – mówi po chwili zastanowienia Tomasz Sawicki z suwalskiego Stowarzyszenia „Jasne Życie”. Jego organizacja, tak jak i wiele innych, próbuje rozwiązać istniejące w Suwałkach problemy.
Dobrych chęci może i w naszym mieście nie brakuje, ale hasło „przyjazny niepełnosprawnym” nie zawsze sprawdza się w praktyce. W przystosowaniu obiektów nie biorą udziału osoby z dysfunkcją ruchu. Tomasz Sawicki z własnego doświadczenie wie, że do niskopodłogowego autobusu nie wejdzie bez pomocy, poza tym i tak może skorzystać z tego środka transportu maksymalnie do 14.00. W aquaparku główne wejście też omija, bo obrotowe drzwi mogłyby się zaklinować, gdyby wjechał do środka. Drobna kostka w Parku Konstytucji 3 Maja w starciu z wózkiem także ma zdecydowaną przewagę.
Są jeszcze busy służące do transportu osób niepełnosprawnych. Ich zakup został sfinansowany ze środków PFRON-u. – W dyspozycji PGK są trzy samochody. Jeżdżą na zgłoszenie, które przyjmuje dyżurny – przypomina prezydent Suwałk, Czesław Renkiewicz. To wszystko prawda, ale jak podkreśla Tomasz Sawicki – osoba dorosła może skorzystać z tego środka transportu wyłącznie w godzinach 9-13.30, bo rano i po południu busy są do dyspozycji uczniów. Właśnie z tego powodu założyciel Stowarzyszenia „Jasne Życie” musiał zrezygnować z pracy w Szpitalu Wojewódzkim w Suwałkach. Nie miałby jak wrócić z os. Północ do centrum, gdzie mieszka.
Tomasz Sawicki przez długi czas nosił się z zamiarem założenia własnej działalności. Okazało się jednak, że dofinansowanie z Urzędu Pracy dla osób niepełnosprawnych jest niższe niż to, oferowane dla pozostałych bezrobotnych. – Musiałbym 2 lata utrzymywać działalność i nie wchodzić w spółki. Mogłem liczyć co najwyżej na 12 tys. złotych, więc w ogóle nie złożyłem wniosku – wspomina.
Problem bezrobocia jest powszechny i to nie tylko wśród osób niepełnosprawnych. Rzecz w tym, że choć oficjalnie nikt się do tego nie przyzna, osoby z orzeczeniem o niepełnosprawności rzadko są traktowane jako „pełnowartościowi” pracownicy. Zatrudnienie niepełnosprawnych zwalnia przedsiębiorstwo z obowiązkowych składek na PFRON. Jeśli firma liczy powyżej 25 pracowników, a nie zatrudnia wystarczającej liczby niepełnosprawnych, którzy w myśl przepisów powinni stanowić 6 proc. załogi, musi płacić składkę za każde miejsce brakujące do wypełnienia ustawowego limitu. Urząd Miasta w Suwałkach jest tego doskonałym przykładem. Na około 180 urzędników zaledwie 4 osoby posiadają orzeczenie o niepełnosprawności.
Są plusy i minusy zatrudniania takich pracowników – uważa Jarosław Filipowicz. Rzecznik prasowy Urzędu Miasta wskazuje, że osoby niepełnosprawne mają krótszy czas pracy, muszą mieć zapewnione większe ilości urlopu, pracodawca zobowiązany jest do umożliwienia im udziału w zajęciach rehabilitacyjnych. – Do uzyskania 6-procentowego wskaźnika brakuje nam 7 pracowników – dodaje rzecznik. Według wyliczeń urzędników, średnia miesięczna składka na rzecz PFRON-u wynosi w ratuszu 10,8 tys. złotych.
Z zatrudnianiem niepełnosprawnych lepiej radzi sobie wspomniany już Szpital Wojewódzki w Suwałkach. – W naszej placówce pracuje około 30 osób z różnym stopniem niepełnosprawności – mówi Adam Szałanda, dyrektor szpitala. Dodaje także, że w placówce wprowadzona została polityka promująca zatrudnianie osób niepełnosprawnych. – To leży w interesie szpitala. W zależności od stopnia niepełnosprawności wypłacamy naszym pracownikom dodatek socjalny. Dążymy do uzyskania 6-procentowego wskaźnika i wyeliminowania „haraczu” płaconego na PFRON – dodaje dyrektor. Adam Szałanda wspomina również o 2 dodatkowych stanowiskach pracy dla osób niepełnosprawnych, utworzonych dzięki dofinansowaniu z Urzędu Pracy. Szpital dostał 40 tys. złotych, aby 1 osobę zatrudnić w statystyce, a drugą w pionie technicznym. Aby nie płacić „karnej składki”, placówka musiałaby zatrudnić jeszcze 20 osób z orzeczeniem o niepełnosprawności. – Opłacana przez nas składka na PFRON wynosiła ostatnio 600 tys. złotych w skali roku – dodaje dyrektor.
Oprócz barier komunikacyjnych i zawodowych, niepełnosprawni borykają się z wykluczeniem społecznym. Rzadko biorą udział w wydarzeniach kulturalnych. W innych miastach niepełnosprawnym miejsca rekreacyjno-rozrywkowe udostępniane są nieodpłatnie lub ze zniżką – w Suwałkach takich rozwiązań nie ma. – Zastanawiamy się nad nagradzaniem miejsc przyjaznym osobom niepełnosprawnym. W petycji wnioskujemy o powołanie asystentów osób niepełnosprawnych. Chcielibyśmy zaangażować władze w dialog społeczny – wymienia Tomasz Sawicki. Lista postulatów jest długa, niektóre kwestie wymagają jeszcze dopracowania. Petycja znajdzie się na biurku prezydenta Suwałk już niebawem. Będzie to trudny test dla naszego samorządu.
Fot. www.freedigitalphotos.net