Reklama

Biegnący Wilk zmierza na Północ

Data:

- Reklama -

Dariusz Morsztyn, polski maszer i zapalony harcerz, który w życiu robił już wiele, znów wyruszył do Norwegii ze swoim psim zaprzęgiem. „Biegnący Wilk” po trzech latach przerwy weźmie udział w jednym z najtrudniejszych wyścigów świata – Finnmarkslopet. Tym razem chce pokonać trasę o długości 1000 km.

„Biegnący Wilk” to gatunek ginący. Zamieszkuje obszar Republiki Ściborskiej znajdującej się w województwie warmińsko-mazurskim. Na swoim terenie żyje zgodnie z naturą, tak też wychowuje synów. Życie w rytmie przyrody, z dala od zgiełku miast i obowiązujących trendów Dariusz Morsztyn alias „Biegnący Wilk” wybrał wiele lat wcześniej. Oprócz hodowli psów zaprzęgowych w Baniach Mazurskich, bo w tej gminie znajduje się gospodarstwo zwane Republiką Ściborską, prowadzi rodzinne schronisko dla zwierząt, ma tam też pasiekę. Jak przystało na maszera – trenuje z zapałem swój psi zaprzęg. Z sukcesem – w 2009 roku trasę o długości 500 kilometrów pokonał w ciągu 2 dni i 22 godzin.

Kolejne podejście do Finnmarkslopet „Biegnący Wilk” wykonał na początku marca 2012 r. Kraina Północnej Norwegii, gdzie odbywa się wyścig, jest wyjątkowo niedostępna – temperatura spada tam nawet do – 40 stopni Celsjusza. Mimo to, co roku w tamte rejony przyjeżdża kilkaset osób, by wziąć udział w jednym z najtrudniejszych wyścigów długodystansowych na świecie. 

Finnmarkslopet odbywa się od 31 lat. Jest to więc długa historia sukcesów norweskich maszerów, m.in. Svena Engholma, który wygrał wyścig 11 razy. Tego wyniku nikt dotąd nie pobił. W najlepszym okresie Engholm 1000 kilometrów pokonywał w ciągu 4 dni i kilkunastu godzin. Ubiegłorocznemu zwycięzcy – Rogerowi Dahlowi przejechanie tej trasy zajęło 5 dni i 9 godzin. 

Start Polaka był w Norwegii sporym wydarzeniem. Dariusz Morsztyn w 2009 roku porwał się na trasę o długości 500 kilometrów. Wcześniej już próbował swoich sił w Finnmarkslopet, jednak burza śnieżna pokrzyżowała mu plany i nie ukończył wyścigu. W tym roku planuje wystartować na trasie dwukrotnie dłuższej – i bardziej ekstremalnej. Oprócz niego, na linii startu znajdzie się też kilku śmiałków z Wielkiej Brytanii, Belgii, Austrii i Włoch. 

Co ważne, Dariusz Morsztyn nie podchodzi do wyścigu wyczynowo, dba o swoje psy. Jest jednym z nielicznych zawodników, którzy wystawiają do Finnmarkslopet tradycyjny psi zaprzęg, złożony z psów rasy Siberian Husky. Jak wspomina Morsztyn – większość maszerów ściga się wyłącznie na specjalnie do tego przygotowanych mieszankach ras – Alaskan Husky. Psy „Biegnącego Wilka” nie używają także specjalnych butów do pokonywania śniegu. Mimo to zaprzęg z Polski nie jest bez szans. Dariusz Morsztyn podczas poprzedniego wyścigu osiągał na saniach prędkość od 12 do 15 km/h. To o kilka km/h mniej niż liderzy, których nawet średnie tempo jest mordercze. Na niektórych odcinkach psie zaprzęgi biegną z prędkością nawet 20 km/h (czasem szybciej). Polski maszer nie stosuje się do tej zasady. Robi 30-60 minutowe przerwy co kilkadziesiąt kilometrów, bo jak za każdym razem podkreśla – liczy się przygoda, pozytywne relacje, siła, odporność, a nie „garnek”.

Wyprawa „Biegnącego Wilka” zakończy się 23 marca. W tegorocznej wyprawie Dariuszowi Morsztynowi towarzyszy Piotr Bagiński, suwalski restaurator.

Fot. Archiwum wyprawy z 2009 roku – http://www.biegnacy-wilk.pl

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij:

Reklama

Najczęściej czytane

Przeczytaj więcej
Powiązane

Marian Murawski – ilustracje. Wystawa w Muzeum Okręgowym

Marian Murawski, pochodzący z Suwalszczyzny artysta (zm. w 2022...

Terytorialsi, leśnicy i strażacy szkolili się wspólnie na Suwalszczyźnie

Gdy służby łączą siły, powstają wartościowe projekty. Na podstawie...

Trwa montaż tężni solankowej na suwalskich bulwarach

Ta inwestycja, wybrana w głosowaniu na Suwalski Budżet Obywatelski...