Reklama

Las Blondynas w Singapurze

Data:

- Reklama -

Po trzytygodniowym pobycie w cudownej Indonezji przyszedł czas na Singapur. Nie miałyśmy wielkich oczekiwań co do tego państwa – miasta. Szybko jednak zmieniłyśmy jednak zdanie – jest to miejsce zdecydowanie warte odwiedzenia w trakcie podróży po Azji południowo-wschodniej.

Singapur liczy trochę ponad 5 mln mieszkańców. Z plakatów porozwieszanych na ulicach dowiedziałyśmy się, że w tym roku państwo to świętuje 47-lecie istnienia. Jest to bez wątpienia jeden z najszybciej rozwijających się krajów świata. Jeszcze przed 50 laty na terenie Singapuru wody i ziemie były bardzo zanieczyszczone. Dzisiaj można tutaj bez przeszkód pić kranówkę, a jest to dosyć rzadkim zjawiskiem w całej Azji. Tysiące przepięknych, zielonych parków oraz ogrody botaniczne wręcz zapraszają całe rodziny na pikniki oraz leniwe spędzenie popołudnia. Koniecznie trzeba się przejść się Marina Bay (szczególnie nocą, jest przepięknie), China Town (z ang. chińska dzielnica), Little India (z ang. Małe Indie) czy Arab Street. Warto wybrać się do Ogrodu Orchidei (w Ogrodzie Botanicznym) oraz Muzeum Singapuru (bardzo duże, multimedialne, kolorowe). Jedyną przeszkodą dla takich „białasej” jak my był nieziemski upał. Pot dosłownie spływał po nas nawet wtedy, kiedy siedziałyśmy w miejscu i nic nie robiłyśmy!

(…) A państwo zakazów? Zdecydowanie. Zakazy są wszędzie: w pociągach, metrach, parkach, na ulicach, w portach… Niektóre z nich mają również przypisaną u dołu cenę – karę za złamanie prawa. A prawo tu srogie! Czy wiedzieliście na przykład, że w Singapurze występuje zakaz żucia gumy? Nie znajdziecie żadnych gum do żucia w sklepach czy supermarketach – po prostu nie można i tyle. Wwozić do kraju generalnie można (nikt na granicy nie przegrzebie ci plecaka w celu znalezienia „orbitek” oczywiście), ale podobno publiczne żucie, a nie daj Boże – wyrzucanie czy podklejanie „winterfresha” gdzieś pod stolikiem, mogą wiązać się z dużymi konsekwencjami.

Palenie także jest generalnie zakazane prawie wszędzie, ale… nie na ulicach. Można sobie spacerować i palić – ale nigdy wyrzucać peta na ulicę – zza rogu może wyłonić się pracownik państwowy i wlepić sporej wysokości mandat. Bardzo popularne są znaki zakazujące drzemki (np. w parkach) czy sikania. Śmiecić nie wolno nigdzie i jeśli nie zastosujemy się do nakazu – za to także spotkać was może wysoka kara. Kolejnym ważnym „niepisanym” zakazem singapurskim jest plucie. Nie wolno pluć w żadnym miejscu publicznym. Państwo to bardzo dba o czystość! Kolejną ważną rzeczą jest przechodzenie przez ulicę. Nie można sobie tutaj pozwolić, tak jak w większości państw azjatyckich, na bezstresowe przekraczanie ulicy w dowolnym miejscu czy na czerwonym świetle. Trzeba jednym słowem uważać.

Więcej o Singapurze na blogu LAS BLONDYNAS.

Patronem medialnym wyprawy jest portal „Niebywałe Suwałki”. Spotkanie z Las Blondynas w Suwałkach już za kilka miesięcy.

Fot. Las Blondynas

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij:

Reklama

Najczęściej czytane

Przeczytaj więcej
Powiązane

„Jemioła & Szwed” – mistrzowski występ na wesoło

Lato kojarzymy z odpoczynkiem, relaksem – w ten nastrój...

Sylwestrowa noc z muzyką

W ostatni wieczór roku, Suwalski Ośrodek Kultury zaprasza w...

Młodzi tancerze obsypani nagrodami – Studio Tańca RADOŚĆ po występie w Grecji

  Ich występ oczarował jury i publiczność - tak należy...