Rzemiosło i zawód scenarzysty w Hollywood to ciężki kawałek chleba. O każdą ambitniejszą produkcję trzeba walczyć, choć zdarza się, że niepowodzenia otwierają drogę do innych projektów. Peter Buchman o współpracy ze znanymi reżyserami może opowiedzieć dużo, jego ostatnim dziełem jest m.in. scenariusz do filmu „Che”.
Gdy Buchman rozpoczął poznańskie warsztaty dotyczące tematyki scenariuszowej, nikt nie przypuszczał, że ten człowiek o swoich sukcesach i rozczarowaniach będzie opowiadał z tak rozbrajającą szczerością. Scenarzysta współpracujący z reżyserami, którzy w Hollywood mogą przeforsować niemal każdy swój pomysł, ma za sobą nie tylko fascynującą drogę do kariery, a także na plecach bagaż wielu niepowodzeń. Buchman, który właściwie od razu wypłynął na głęboką wodę, został zaproszony do udziału w warsztatach przez Jana Kaczmarka, organizatora festiwalu „Transatlantyk”.
Czasem wystarczy trochę szczęścia, by zrealizować swoje marzenia. Jedno jest pewne – nie można się wahać. Przed taką szansą stanął kilkanaście lat temu Peter Buchman, któremu marzyły się epickie obrazy opowiadające o wielkich bohaterach, do których tworzyłby scenariusze i otrzymywał za nie nagrody. Życie trochę zweryfikowało te plany. Zamiast marzeń Buchman dostał realną szansę działania z wieloma reżyserami, z wytwórniami filmowymi decydującymi o ostatecznym kształcie scenariusza i aktorami, którzy chcą znać każdy szczegół filmu dopiero rodzącego się w głowie scenarzysty.
Buchman ma za sobą współpracę m.in. ze Stevenen Spielbergiem, Sydney’em Pollackiem i Martinem Scorsese. Przełomem w jego karierze miała być historia Aleksandra Wielkiego, do której przymierzał się Martin Scorsese. Film nigdy nie powstał, ale zaangażowanie scenarzysty zainteresowało Spielberga. „Park Jurajski III” może i nie był wymarzonym celem, ale Buchman wiedział, że takiej okazji nie może zmarnować. Nawet jeśli oznaczałoby to pracę od rana do nocy, ponieważ jak przyznał Buchman – na napisanie scenariusza miał kilka tygodni. Współpraca ze Spielbergiem okazała się dla niego pouczającą przeprawą. Jak wspomina – dowiedział się wielu rzeczy, a doświadczenia i kontakt z reżyserem pozytywnie wpłynęły na budowanie pewności siebie.
Nic dziwnego, że Buchman podczas warsztatów w Poznaniu chętnie poruszał nawet trudne kwestie. Uczestnicy spotkania nie omieszkali zapytać go o sytuację, gdy świetna historia po adaptacji przez scenarzystę zamienia się na ekranie w szmirę. Tu Buchman miał wiele do powiedzenia. Nie ukrywał nawet, że wytwórnie filmowe i konsultanci nader chętnie uczestniczą w procesie przygotowywania scenariusza. Gdy każdy dokłada własną cegiełkę i wnosi poprawki, z początkowej fascynującej historii może powstać obraz trudny do przełknięcia. Jednym z takich potknięć jest z pewnością „Eragon” – opowieść, którą Buchman doskonale znał w wersji książkowej. Film trudno jednak uznać za produkcję wysokich lotów.
Upadki i wzloty to naturalna kolej rzeczy. Reżyserią w Hollywood zajmują się osoby, którym trudno przeforsować własne pomysły, są też tacy, którzy o realizację własnej wizji walczą z uporem. Do takich osób należy na pewno Steven Soderbergh, z którym Buchman współpracował przy filmie „Che”. Buchman bardzo ceni tego reżysera m.in. za to, że potrafi słuchać wskazówek i bierze pod uwagę zdanie innych, choć nie przychodzi mu tu łatwo. Okazuje się, że w „krainie snów” nie jest to wcale tak powszechne. Dzięki znalezieniu wspólnego języka, praca z Soderberghiem zaowocowała dwiema częściami „Che” – „Rewolucją” i „Boliwią”.
W tej chwili Buchman pracuje nad scenariuszem opartym na autentycznej historii tajnego agenta FBI, którą opisali Joaquin Garcia and Michael Levin. Film reżyseruje Olivier Assayas, gra w nim Benicio del Toro, z którym gość „Transatlantyku” współpracował właśnie przy „Che”.
W głowie scenarzysty powstaje cały świat i wszystkie postacie. Ogromny wysiłek nie zawsze kończy się finałem takim, jakiego chciałby autor scenariusza. W dodatku nie każdy projekt jest realizowany. Frustrację łagodzi trochę wynagrodzenie wypłacane w formie zaliczki, ale i świadomość, że zawsze można coś poprawić, napisać to lepiej. O ile jest na to czas, bo jak podkreśla Buchaman – ludzie z wytwórni zawsze pytają o materiał z ostatnich 12 miesięcy.
Fot. Niebywałe Suwałki oraz Transatlantyk